Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak się wykuwa dzieło życia

Redakcja
Szef firmy, Zbigniew Szerląg walczył o to, by Most im. Sulimy - Kamińskiego nie powstał z gotowych elementów. Każdy detal jest w jego kuźni „historycznie” dopieszczany. Czasu jest na to coraz mniej...
Szef firmy, Zbigniew Szerląg walczył o to, by Most im. Sulimy - Kamińskiego nie powstał z gotowych elementów. Każdy detal jest w jego kuźni „historycznie” dopieszczany. Czasu jest na to coraz mniej... Tomasz Czachorowski
W kuźni przy ul. Rynkowskiej jest jak w piekle. Dziesięciu chłopa wali młotami, spawa, wygina pręty, modeluje kwiaty, liście. Czasu jest dramatycznie mało. W grudniu uroczyste otwarcie zabytkowej przeprawy...

Grudzień? Przecież balustrady muszą stanąć pewnie już w październiku, żeby wymęczonym objazdami kierowcom oddać wreszcie do użytku wyremontowaną ulicę.
[break]
- Trzydzieści dwa moduły, każdy ma trzy metry 40 centymetrów, cztery małe latarnie, cztery duże na cokołach, zejścia z mostu, 1600 ozdobnych liści (dwie tony samych liści, są jeszcze kwiaty z grubej, pięciomilimetrowej blachy; most bez zejść ważyć ma, bagatela, 20 ton) - wymienia w biegu, na jednym niemal oddechu Zbigniew Szerląg i już pędzi dalej, by zaprezentować nam dużą latarnię pokazową, zrobioną na dowód dla niedowiarków, że jednak udało się ją odtworzyć.

Mijamy palenisko, stanowisko do spawania, sterty gotowych już elementów mostu. Gorąco. Ponoć więcej niż 10 godzin się tam nie wytrzyma. - Proszę uważać na nogi! Uwaga, próg - ostrzega mistrz. I już jesteśmy przy wspomnianej latarni. - Ona nie trafi na ulicę, bo odnalazły się jeszcze dokładniejsze zdjęcia i to na ich podstawie wykonamy oświetlenie. Tak, z konieczności opieramy się na zdjęciach, niestety mało ostrych, ale nie mamy wyjścia, musimy przełożyć je na język kowalski. Na szczęście nie tylko fotografie są naszym drogowskazem. Niebagatelną rolę odgrywa doświadczenie.

Firma pana Zbigniewa wykonała niejedną rekonstrukcję w mieście (chociażby bramy cmentarza Starofarnego). - Robiliśmy kilka rekonstrukcji mistrza, kowala artysty, który współpracował z Józefem Święcickim, chodzi mi o Hermanna Betschera. Zostały w Bydgoszczy szczątki jego pracy, choćby balustrada w hotelu pod Orłem, sygnowana jego nazwiskiem. Chodziliśmy więc w naszej pracy jego śladami, byliśmy zmuszeni stosować formy, które on stosował. Przy moście ta wiedza jest bezcenna, bo według mojego rozeznania, do jego budowy też musiał przyłożyć rękę wspomniany Betscher - jest pewien pan Zbigniew. - Doskonale znam jego detale. Nauczyłem się od niego najwięcej w życiu - podkreśla nasz rozmówca, w kowalstwie artystycznym od 30 lat, rzeszowianin.

Pracował w konserwacji zabytków w Krakowie, kowalstwo uprawiał dla firmy Porta. Skończył pięcioletnie liceum plastyczne - specjalność kowalstwo artystyczne w Rzeszowie. Do Bydgoszczy przyjechał za żoną, a mostem zainteresował się 15 lat temu, gdy kiełkowała idea jego odtworzenia. Ostatnio całe życie pana Zbigniewa toczy się wokół tej konstrukcji. - Musiałem zatrudnić dodatkowych pracowników, ale trzon mojej załogi to prawdziwi artyści, chociaż po zawodówce, ale lepsi od niejednego artysty z dyplomem. Gdy nasz most powstanie, będzie najpiękniejszy, historyczny, jedyny. Walczyłem o niego w takim kształcie. „Zdąży pan?” - pytamy mistrza. - Nie mamy wyjścia. Proszę tak na mnie nie patrzeć, nie zawsze jestem jak dziś, po kościelnemu ubrany, pracuję, sam wykuwam każdy kwiatek, nadaje mu charakter...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!