Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak się bawią w innym świecie

Jacek Kiełpiński
O awanturach z udziałem dzieci wie cała wieś. Od lat gminna pomoc społeczna wnioskuje do sądu o interwencję. Sytuację znają szkoła, policja i kurator. Ale, paradoksalnie, gdyby nie wódka, będąca przyczyną awantur, całej prawdy nie poznalibyśmy do dziś.

O awanturach z udziałem dzieci wie cała wieś. Od lat gminna pomoc społeczna wnioskuje do sądu o interwencję. Sytuację znają szkoła, policja i kurator. Ale, paradoksalnie, gdyby nie wódka, będąca przyczyną awantur, całej prawdy nie poznalibyśmy do dziś.

<!** Image 2 align=none alt="Image 200787" sub="Sześć filmików po kilka minut każdy. W roli głównej mężczyzna w kolorowym podkoszulku. Najłagodniejsze zwroty to: Tam masz siedzieć, k..., bo cię zaj...! Szarpanina z najstarszym synem, popychanie młodszych dzieci. Dla postronnego widza - koszmar, dla głównego aktora - normalna zabawa z dziećmi">Na niewielkim ekranie widać mężczyznę w podkoszulku. Szaleje po obskurnym pokoju. Szarpie trójkę młodszych dzieci, wyzywa je i bije po twarzy najstarszego syna. Padają wyzwiska i groźby.

- Skąd pan to ma? - pytam.

- Nie wiem - pada zaskakująca odpowiedź. Podejrzana odpowiedź. Dziś już wiadomo, że gdyby dwaj faceci, znani w jednej z podtoruńskich wsi ze wspólnych interesów i ostrych libacji, nie pokłócili się, to ten film nie ujrzałby nigdy światła dziennego. <!** reklama>

On bywa nieobliczalny

- Mam nagranie - dzieci bite, wyzywane, przemoc, zróbcie coś z tym natychmiast! - dzwoniący do redakcji mężczyzna był bardzo niecierpliwy. Jego zdaniem, terror wobec dzieci trzeba przerwać natychmiast. - A nikt się tym, k..., nie interesuje!

Po godzinie rozmawiamy w jego domu pod Toruniem. Wysoki, łysy, w dresach, dużego psa zamknął chwilę wcześniej w kojcu. Przedstawia się niewyraźnie. Podaje płytę. Zgrywam ją na laptop, ale zapisu nie można odtworzyć. Brak kodeków. Co robimy?

<!** Image 3 align=none alt="Image 200788" sub="Najmłodsza córka pana Ryszarda agresywnie zareagowała na propozycję rozmowy. - Bo psy spuszczę! - groziła. W końcu zapewniła, że zarejestrowane komórką sceny to była tylko zabawa. Jej zdaniem, tak często rodzeństwo bawi się z tatą. Dwa dni później, po wizycie kuratora, została przekazana do placówki opiekuńczo-wychowawczej. [Fot. Sławomir Kowalski]">- Dobra, pokażę panu w telefonie - niechętnie wyciąga komórkę i po chwili razem obserwujemy dantejskie sceny. Twierdzi jednak, że nie wie, kto to nagrał. Ma i już. Ale: - Ten na ekranie to kawał ch..., policyjny donosiciel, nie do ruszenia, i właśnie dlatego trzeba coś z tym zrobić - mówi.

- Przecież pan to nagrał - nie mogę się powstrzymać od komentarza.

- W życiu! Skądś tylko dostałem tę kartę - odpowiada nie patrząc w oczy.

W tej podtoruńskiej miejscowości wszyscy się znają. Od sklepu do sklepu i już wiem, kto może o panu Ryszardzie, „bohaterze” filmików widzianych w telefonie, powiedzieć najwięcej.

- Ale ostrożnie - przestrzega kilka osób - on bywa nieobliczalny.

Odwiedzam kilka domów, nim zdecyduję się zapukać do jego drzwi.

<!** Image 4 align=none alt="Image 200788" sub="W tym domu mieszka rodzina pana Ryszarda. Cztery osoby zajmują jeden pokoik. [FOT. SŁAWOMIR KOWALSKI]">- Chcieli mu odebrać dzieci już dawno, ale on grozi, że się wtedy powiesi, więc oni odpuszczają - tak mówią tu o nieskutecznych działaniach gminy, policji i sądu. Mieszkańcy widzieli wiele. Były ponoć w użyciu siekiery, noże i krzesła, którymi krewki sąsiad próbował taranować drzwi.

- Szkoda tych dzieciaków - podkreślają wszyscy. - Najstarszy wyprowadził się do matki sto kilometrów stąd, reszta w wieku 16, 13 i 10 lat została z nim. Matka ich nie chce. A gdy tu mieszkała, to było... jeszcze gorzej. Jak oni razem pili!

Sąsiedzi mówią nawet o seksie grupowym w trakcie libacji, organizowanych w pokoiku, który widziałem na ekranie telefonu godzinę wcześniej.

- A dzieci były w środku cały czas - zapewniają mieszkańcy. - No, czasem zabierała je do siebie siostra Ryszarda, ale rok temu zabiła nożem konkubenta i siedzi, więc dziś już o nie nie zadba. Dzieciaki mają różne choroby, wynikające z zaniedbania, a on wszystko daje na przelew. Nawet jak z gminy węgiel dostanie, to zaraz sprzedaje i jazda!

<!** Image 5 align=none alt="Image 200788" sub="Sędzia Barbara Wiśniewska nad aktami postępowania, prowadzonego w tej sprawie. [FOT. JACEK KIEŁPIŃSKI]">Najbliżsi sąsiedzi twierdzą, że obawiają się o swoje życie, bo pijany pan Ryszard grozi wysadzeniem chałupy, w której mieszka kilka rodzin. - Codziennie słychać wrzaski - dodają. - Czasem w nocy któreś z dzieci krzyczy: „Zostaw to, nie rób!”

Z precyzyjną instrukcją pukania do tych drzwi („najlepiej załomotać, a potem się daleko odsunąć i ręce trzymać z przodu, w razie gdyby...”) oraz błogosławieństwem sąsiadów zachodzę pod TEN adres.

Najechali mnie we trzech

- Czego, k..., kogo niesie? - drzwi otwierają się raptownie. Staje w nich niewysoki mężczyzna w nieokreślonym wieku. Gdy słyszy, że odwiedziła go prasa, wydobywa z siebie bulgot. - Wyp..., czego chcesz? Już mi stąd! Bo psy spuszczę!

- Widziałem pana na filmie.

- Jakim, k..., filmie?

Od słowa do słowa pan Ryszard się nieco uspokaja. Gdy relacjonuję oglądane niedawno sceny, zaczyna kojarzyć. - Taki łysy, duży, w dresie panu to pokazał? To Mareczek, k..., jeb..., jak go dorwę to zaj...! Zap..., sk...! Gdybym miał, panie, pistolet, to już sk..., by nie żył!

Trzęsie się z wściekłości całą chwilę. Rozmawiamy ostatecznie na skraju drogi. Zdaniem pana Ryszarda, filmiki nagrywane były blisko dwa lata temu. - Jeszcze najstarszy syn z nami mieszkał. To była, panie, zabawa. Ja często z dziećmi się bawię, dobry ojciec jestem.

- Zabawa? Jak to sąd zobaczy, to odbiorą panu dzieci.

- Chu... tam odbiorą! Niech spróbują, to wszystkich zaj...!

Gdy wspominam mu o zasłyszanej od sąsiadów napaści z 11 listopada, w której miał ucierpieć, zmienia ton. - Najechali mnie tu we trzech. Ten Marek i jeszcze dwóch. Łomot spuścili. Zgłosiłem to na policję, a on się teraz mści.

Ostatecznie wyjawia nawet powody najazdu. - Chodziło o wódkę, właściwie spirytus. Zapłaciłem Markowi 2350 złotych - pan Ryszard jest bardzo precyzyjny. - A on chciał 4000 zł. Mówi, że wziąłem od niego 400 butelek spirytusu. I co, wypiłem? Czy ja wyglądam na człowieka, który w trzy miesiące może wypić 400 butelek spirytu?

Następnego dnia, zaraz po moim telefonie do Wydziału Rodzinnego Sądu Rejonowego w Toruniu, który pytałem o postępowania z udziałem pana Ryszarda, w domu mieszkańca podtoruńskiej wsi zjawia się kurator. Ocenia, że w mieszkaniu jest ciepło, lodówka nie jest pusta, gospodarz sprawia wrażenie trzeźwego. Urzędnik uznaje, że nie ma przesłanek do odebrania dzieci ojcu w trybie zarządzeń nagłych i umieszczenia w placówce opiekuńczo-wychowawczej.

Trzykrotnie dzieci odbierano

Tymczasem szefowa gminnej opieki społecznej zdradza, że we wrześniu skierowała do sądu kolejny wniosek o takie rozwiązanie.

- Od dziesięciu lat zmagamy się z tym problemem. Dzieci często opuszczają lekcje, pan Ryszard nie poddaje się nakazanej mu terapii, mamy tam do czynienia z degradacją rodziny. Liczymy, że sąd wreszcie zareaguje.

Przewodnicząca Wydziału Rodzinnego Sądu Rejonowego w Toruniu, sędzia Barbara Wiśniewska, atakowana przez dziennikarza TVN (tej stacji tajemniczy pan Marek też przekazał płytę z filmami), przyznaje, że nagrania są wstrząsające, ale na tej podstawie nie można dzieci odebrać, bo nie wiadomo, kiedy filmiki nagrano. - Postępowanie opiekuńcze prowadzimy w tej sprawie od lat dziesięciu - pokazuje plik akt. - Trzykrotnie dzieci były odbierane w trybie nagłym. Ale po trzech miesiącach decyzje te uchylano. Pomiędzy dziećmi i ojcem trwa silna więź, patologiczna, chora, ale dzieci nie chcą być w domu dziecka, wolą być z nim.

Już wydawało się, że nadal nic w tej sprawie nie da się zrobić, gdy w sobotę... ponownie w domu pana Ryszarda pojawił się kurator sądowy.

- Bo dostał polecenie codziennego odwiedzania tej rodziny - tłumaczy sędzia Wiśniewska. - Tym razem ojciec był pod wpływem alkoholu. Mamy wydruk z alkomatu, więc była podstawa, mogliśmy zadziałać radykalnie.

Dzieci zostały w trybie nagłym umieszczone w placówce. Na jak długo? Czy tym razem także po trzech miesiącach wrócą do domu?

Zarzut pobicia i dozór

- W grudniu zaplanowano badania psychologiczne, także w tym miesiącu można oczekiwać orzeczenia w sprawie ewentualnego odebrania praw rodzicielskich ojcu - tłumaczy sędzia Wiśniewska. - Ale może on składać wnioski dowodowe, może podkreślać właśnie ową więź, może poddać się jakiejś terapii, może podnieść standard warunków życia. Więc niczego, oczywiście, nie należy przesądzać.

Pora wrócić do tak znienawidzonego przez pana Ryszarda dawnego kumpla od kielicha - pana Marka.

- O jakim spirytusie on gada? - nerwowo reaguje na pytanie o kulisy ich interesów i wieloletniej znajomości. - Pobicie sobie też wymyślił. Pożyczyłem mu ponad dwa tysiące i byłem po zwrot z odsetkami. Nie wierzcie mu!

- Temu panu postawiono zarzut pobicia, ma dozór policyjny - tłumaczy sytuację pana Marka podinspektor Wioletta Dąbrowska, rzeczniczka toruńskiej policji. - O wątku spirytusowym wolimy się nie wypowiadać, ale przyznaję, że sprawa jest rozwojowa.

Podczas jednego z moich trzech pobytów w tej wsi spotkałem między innymi najmłodszą, dziesięcioletnią córkę pana Ryszarda. Jeszcze wtedy nikt nie przypuszczał, że niebawem trafi do domu dziecka.

- Czego pan tu chce?! Wynocha! Bo psy spuszczę! - zaczęła ostro z wściekłością w oczach. Pytana o tamto nagranie, mówiła tymi słowami, co ojciec: - To była zabawa! Tak często się bawimy! A tego Mareczka to bym rozszarpała...

- Wiedzieliście, że ten pan to nagrywa?

- Tak. Mówiłam już, to była zabawa.

Tato, masz się uspokoić

Kolejny raz przeglądam filmy przekazane przez tajemniczego pana Marka. Spomiędzy wrzasków docierają jego komentarze. Miga ręka starszej siostry, odciągająca młodszą, by nie zasłaniała kadru, w którym ojciec tarza się z synem. Ten na zmianę z wściekłością pokazuje mu fucka albo powtarza: „Tato, masz się uspokoić”. Nagrywający nie wyraża oburzenia, raczej jest rozbawiony.

* * *

Teraz będzie to analizował sąd. Wnioski może wyciągnąć różne. Na drugi plan mogą zejść opinie sąsiadów, a przeważą szczegóły ujawnionego z zemsty nagrania. Czy uderzenia z plaskacza w twarz i wykręcanie rąk okraszone, wydaje się szczerą deklaracją: „Gdybyś nie był moim synem, to bym dawno cię zap...!”, to powód do zrywania silnych, mimo wszystko, więzi rodzinnych? Może faktycznie tak ci ludzie zwykli się bawić i więzi owe kultywować? Może uspokajanie pijanego tatusia to tylko codzienny rytuał, bo inaczej byłoby w chałupie nudno? Jedno jest pewne, to inny świat. A gdy uświadomimy sobie, że udało się do niego wejrzeć tylko dzięki temu, że ktoś kogoś posądza o wypicie 400 butelek spirytusu, wszystko staje się coraz mniej jednoznaczne i ostre.


Fakty

Do domu dziecka w trybie nagłym

Od początku stycznia tego roku Wydział Rodzinny i Nieletnich Sądu Rejonowego w Toruniu, którego obszar działania obejmuje, poza Toruniem, gminy Łysomice, Lubicz, Łubianka, Zławieś Wielka, Chełmża i Wielka Nieszawka, w przypadku 44 małoletnich wydał orzeczenia merytoryczne, kończące postępowania, dotyczące władzy rodzicielskiej, decydując o umieszczeniu ich w placówkach opiekuńczo-wychowawczych. Tyle dzieci trafiło na stałe do domów dziecka.

W tym samym czasie wydział ten w przypadku 49 dzieci wydał orzeczenia merytoryczne, kończące postępowania, dotyczące władzy rodzicielskiej kierując je do rodzin zastępczych. Warto dodać, że nie zawsze oznacza to pozbawienie władzy rodzicielskiej biologicznych rodziców. W niektórych przypadkach jest tak rzeczywiście, niekiedy chodzi jednak o ograniczenie praw rodzicielskich.

W okresie tym wydział ten w przypadku 22 małoletnich zdecydował w trybie zarządzeń nagłych, a z takim mamy do czynienia w przypadku opisywanej przez nas historii, o umieszczeniu ich w rodzinach zastępczych o funkcji pogotowia rodzinnego. W przypadku 31 małoletnich w trybie zarządzeń nagłych postanowiono o umieszczeniu ich w placówkach opiekuńczo-wychowawczych.

Trzeba zaznaczyć, że w sytuacjach, gdy zaniedbania rodzicielskie dotyczą dzieci małych i bezradnych, a w tym przypadku tak nie było, sąd bardziej rygorystycznie ocenia ową nagłość. Gdyby więc w opisywanej przez nas rodzinie były dzieci kilkuletnie - odebrane w trybie nagłym byłyby już dawno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!