Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Kobusiński, trener Chemika Bydgoszcz: - Może Euro 2016 popchnie nasz futbol? [ROZMOWA]

Marcin Karpiński
Tadeusz Kobusiński nie ukrywa, że tylko kilka dzieci trafi do wielkiej piłki. Fot. Tomasz Czachorowski
Tadeusz Kobusiński nie ukrywa, że tylko kilka dzieci trafi do wielkiej piłki. Fot. Tomasz Czachorowski
Tadeusz Kobusiński od 25 lat szkoli najmłodszych piłkarzy. Mówi, że u dzieci trzeba szukać pozytywów, że małymi krokami, cierpliwie można dojść do wielkiej, dorosłej piłki. Rozmawiamy też o III-ligowej drużynie Chemika Bydgoszcz.

Dobrze widzieć pana trenera w tak dobrej kondycji.

Pierwszą połowę wygrałem, bo rok temu... dopadły mnie dwa nowotwory. Dziś, patrząc na wyniki, jestem czysty. Waga też wróciła do normy. Czeka mnie już tylko jedna kosmetyczna operacja. Dzięki temu wróciłem do futbolu. W formie wolontariatu mam zajęcia w Chemiku i w Akademii Futbolu Brzoza. Ale samodzielnie nie będę już prowadził żadnego rocznika.

Tymczasem drużyna rocznika 2007, którą się pan zajmował na Glinkach, wygrała ogólnopolski turniej Deichmanna...

Cieszę się, że Michał Stankiewicz zrobił kurs trenerski i przejął tych chłopaków. Namawiałem go do tego, jakbym przewidział, że coś się może wydarzyć...

Futbol się zmienia. Niektórzy mają dziewięć lat i już cztery lata treningów za sobą...

I musimy zadbać o to, żeby nadal sprawiały im radość. Każdy chce wygrywać, ale na wstępnym etapie powinniśmy odejść od punktomanii. Kiedyś zorganizowałem turniej dla dzieci i wymyśliłem zasadę, że nie gramy o żadne miejsca. Rodzice się jednak obrazili, wypisywali wyniki na kartkach... Każdy woli zgłosić zespół do rozgrywek, gdzie są tabele.

Po Euro 2016 piłka nożna w Polsce wróciła do łask. Jak należy dalej prowadzić tych chłopców, żeby w późniejszych latach przyszły wyniki w seniorach?

Prowadziłem wiele zespołów od podstaw i rocznik z taką grupą uzdolnionych chłopców, o których mówiliśmy, jeszcze mi się nie trafił. Oni znają się od przedszkola. Są obdarowani talentem. Ale w kolejnych latach należy prowadzić ich bardzo umiejętnie, dobierając nowych zawodników. Trzeba ich wyszukać, musi być rywalizacja. Nie wolno zachłysnąć się dobrym wynikiem w turnieju, gdzie na dodatek gra się w pięciu czy sześciu. Żadne ochy, achy, bo zagłaskać można też mojego jamnika. Skromnie i do przodu. Piłka nożna, to są rozgrywki 11-osobowe. Przyszła drużyna musi liczyć co najmniej piętnastu dobrych graczy. Trzeba przygotować dzieciaków w perspektywie normalnego grania na dużych boiskach.

Zgadza się pan z teorią, żeby w młodym wieku nie nauczać taktyki?

Wiem, że na kursach powtarza się, że na początku musi być zabawa, ale w tej kwestii jestem innego zdania. Jeśli dzieci wychodzą na boisko, ustawiam ich na pozycjach i poruszają się w poszczególnych strefach, to czy to nie jest taktyka? Zasada jest prosta: jeśli dziecko przychodzi na zajęcia, wykonuje jakieś zadanie i się uśmiecha, to znaczy, że możemy to robić. Oczywiście, podnosząc co jakiś czas skalę trudności.

Seniorzy Chemika po kilku latach wrócili do III ligi. Wychowankowie mogą się pokazać...

Kluby bez seniorów są kalekie. Im drużyna jest wyżej, tym wyżej można marzyć. Ale zdaję sobie sprawę, że taki szybki awans, jak w przypadku Chemika, to jest pięć minut radości, a potem wiadro kłopotów. Bo koszty gry w trzeciej lidze są bardzo duże.

To będzie najwyższa klasa rozgrywkowa w Bydgoszczy w przyszłym sezonie, ale trudno liczyć na wyższą frekwencję.

Może gdyby stadion był kameralny, tych widzów byłoby więcej? Nie wiem... Nie wiem też, czym kierowali się ludzie oddając na Glinkach do użytku stadion z bieżnią. Przez to kibice siedzą daleko od boiska. I nawet gdyby przyszło pięćset-tysiąc osób, będzie wyglądał jak pusty. Podobnie jest na Zawiszy. To są molochy. Uważam jednak, że bez względu na to, który klub będzie stał najwyżej w mieście, tym łatwiej będzie pozostałym. Pokazała siatkówka, co może zdziałać jeden czy drugi sukces. Mój wnuk trenuje siatkówkę i mam obraz tej dyscypliny.

Recepta na dobry wynik?

Piłkarza muszą omijać kontuzje, musi otaczać się odpowiednimi ludźmi i trzeba się znaleźć w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu. Kiedyś miałem czterech chłopców, którzy z kadrą okręgu zdobyli mistrzostwo Polski. I dziś, po kilku latach, żaden z nich nie gra w piłkę. Bo to, bo tamto... Mieliśmy w Chemiku Macieja Kwasigrocha ze Świekatowa, który zapowiadał się cudownie. Przeszedł potem do Lecha Poznań, był w kadrze Polski. Złapał jednak dwie kontuzje i nie wiadomo co dalej. Cieszę się jednak, że na Chemika przychodzi coraz więcej dzieci, że rodzice nam ufają. Może dwóch, trzech trafi do wielkiej, dorosłej piłki. W Chemiku grali kiedyś Majewski, Kensy, Czyżniewski, bracia Jaskulscy, Michalczuk, Wróblewski, Bednarek. Trochę się ludzi przewinęło. W piłce do wszystkiego potrzeba cierpliwości...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!