Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpitale chcą, ale nie mogą

Sławomir Bobbe
Sławomir Bobbe
W Bydgoszczy wydłużają się kolejki do lekarzy specjalistów. Chorzy muszą zaopatrzyć się w kalendarze na 2014 rok i tam szukać wolnych terminów. O ile uda im się na wizytę zarejestrować.

W Bydgoszczy wydłużają się kolejki do lekarzy specjalistów. Chorzy muszą zaopatrzyć się w kalendarze na 2014 rok i tam szukać wolnych terminów. O ile uda im się na wizytę zarejestrować.

<!** Image 3 align=none alt="Image 195512" sub="W przychodni przy ulicy Chrobrego - przynajmniej na zewnątrz - problem oczekiwania na wizytę u lekarza specjalisty trudno dostrzec. Najgorzej jest w przychodniach przyszpitalnych. Fot.: Archiwum/Dariusz Bloch">

- Próbowałam zarejestrować się do endokrynologa. Najbliższy termin wyznaczono mi na 2014 rok. Zrezygnowałam, bo to jest przecież jakaś kpina. Wizyta prywatna kosztuje 150 złotych, a czeka się na nią może dwa tygodnie - mówi pani Maria z Bydgoszczy.

Nie każdego jednak stać na prywatne wizyty.

<!** reklama>

- Ja chciałam zarejestrować się do neurochirurga. Wszyscy polecają szpital wojskowy. Jednak w rejestracji dowiedziałam się, że nie umawiają już na wizyty. Będzie to możliwe dopiero w listopadzie. Może się okazać, że wizytę zaplanują mi za rok. Przyjdę, jak dożyję - nie kryje irytacji pani Janina.

Moce przerobowe

Kamila Wiecińska, rzeczniczka szpitala im. Biziela potwierdza informacje pacjentów. - Są tacy specjaliści, do których rejestrujemy na rok 2014, między innymi endokrynolodzy (kwiecień 2014), diabetolodzy (listopad 2013), okuliści (wrzesień 2013). Do innych, jak ginekolodzy czy chirurdzy ogólni, nie czeka się dłużej niż kilka dni. Pacjenci „Biziela” mają to szczęście, że w ogóle wiedzą, kiedy z lekarzem się spotkają. Prowadzimy rejestrację ciągłą - mówi Kamila Wiecińska.

- Nie rejestrujemy do specjalistów, jeśli wizyta ma odbyć się w przyszłym roku - mówi Marta Laska, rzeczniczka szpitala im. Jurasza w Bydgoszczy. - Nie mając w ręku kontraktu z NFZ, nie możemy wyznaczać terminów takich wizyt.

W każdym szpitalu podkreślają jednak, że mają moce przerobowe i mogliby przyjąć o wiele więcej pacjentów, ale NFZ nie zapłaci za ponadlimitowe przyjęcia, więc dla szpitala oznaczałoby to straty.

Rzecznik NFZ Jan Raszeja kolejki tłumaczy na kilka sposobów, przyznając jednak, że pieniędzy w stosunku do realnych potrzeb jest zbyt mało. - Ludzie są świadomi tego, że warto dbać o zdrowie, a więc należy skorzystać z porady lekarzy specjalistów, ale często poradę mogliby uzyskać od lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. Odczuwalny jest też brak lekarzy o określonych specjalnościach i brak dobrej oferty w małych miejscowościach, więc pacjenci trafiają do bydgoskich poradni - mówi rzecznik.

Pacjent wielokolejkowy

W styczniu pojawi się nowy system identyfikacji medycznej. Pacjent będzie mógł się ustawić tylko w jednej kolejce do specjalisty. Czy korki zostaną rozładowane?

Częściowo pacjenci sami są winni gigantycznym kolejkom do lekarzy specjalistów. Według szacunków niektórych szpitali, nawet 30 procent chorych nie przychodzi na umówioną wizytę. Gdyby poinformowali o tym wcześniej, inni mogliby zająć ich miejsce.

- Kolejki są sztucznie wydłużane przez pacjentów zapisujących się na wizytę do kilku lekarzy tej samej specjalności, sądząc, że któraś kolejka będzie na pewno posuwała się szybciej niż inne. Często też po przyjęciu nie zgłaszają rezygnacji z innych kolejek. Bez wątpienia nowy system identyfikacji medycznej - według numerów PESEL - jaki wprowadzony będzie od 1 stycznia 2013 roku, jeśli nie wykluczy, to w znacznym stopniu ograniczy taką praktykę, bo będzie można sprawdzić wszystkie wizyty konkretnego pacjenta u lekarzy - uważa Jan Raszeja.

NFZ nie ma fizycznej możliwości sprawdzania długości kolejek do specjalistów. - W informacjach o czasie oczekiwania, zamieszczanych na naszej stronie internetowej, opieramy się na tym, co dostarczają nam placówki służby zdrowia (do 10 dnia każdego miesiąca za miesiąc poprzedni). Niestety, różnie bywa i z terminowością, i rzetelnością danych, jakie otrzymujemy. Aby zmienić tę sytuację, zaczęliśmy karać świadczeniodawców niewywiązujących się z nałożonego na nich obowiązku. Chcemy, by pacjent wiedział, jaki jest rzeczywisty czas oczekiwania na wizytę - dodaje Jan Raszeja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!