Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpilka w czerwieni

Lena Kałużna
Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. Pośle tam konkretnie babę w czerwieni.

Czerwone szpileczki kojarzą mi się przede wszystkim z upiorną baśnią Hansa Christiana Andersena, o Karusi opętanej przez przeklęte pantofelki. Bidula musiała w nich tańczyć i tańczyć, nawet podczas pogrzebu swojej dobrodusznej opiekunki.

Bucików nie można było zdjąć i finał tej szalonej historii jest taki, że pojawia się kat (o zgrozo!), który dziewczynce odrąbuje, na szczęście nie głowę, a jedynie nóżki. Tak więc Karusia ocalała, ale żyć musiała z głęboką traumą i wyrzutami sumienia, do tego - o ile dobrze pamiętam - w klasztorze.

Telewizja kłamie

Takich bajek z czasów dzieciństwa pamiętam, niestety, więcej. Prym w dziedzinie horroru wiedli bracia Grimm, których wersja „Kopciuszka”, opowiada jak to macocha odcina córkom palce u stóp, aby ich krzywe nóżki zmieściły się w urocze pantofelki. W „Królewnie Śnieżce” autorstwa braci, w rozżarzonych do czerwoności trzewikach i mękach straszliwych zatańczyć się na śmierć miała Zła Królowa. Aż wreszcie przypadek Dorotki z „Czarnoksiężnika z Krainy Oz” L. Franka Bauma.

Główna bohaterka, grana przez Jury Garland w kultowej ekranizacji z 1939 roku otrzymała krwisto-czerwone i cudnie się mieniące, magiczne pantofelki, dzięki którym mogła przenosić się w miejsca, o jakich zamarzyła. Podobno jest to historia z happy endem, jednak mi osobiście nie dane było sprawdzić zakończenia, bo zawsze zasypiałam gdzieś między śmiercią stracha na wróble a tragedią blaszanego drwala. Inną sprawą jest powszechne twierdzenie, że telewizja kłamie, które w tym konkretnym kontekście jest prawdziwe. W opowieści Bauma trzewiki są srebrne, a filmowcy na własny użytek zmienili ich kolor - i tak się już przyjęło.

Kobieta - demon

Przyjęło się, oczywiście nie tylko z wyżej wymienionych powodów, że kobieta ubrana na czerwono, to seksualny wamp, przebojowy heros w minispódniczce, który zawsze osiąga upragniony cel. Bo wbrew pozorom, nie wspomnieniami o morderczych właściwościach bajkowych bucików, tylko spostrzeżeniami o fenomenie czerwonego koloru chciałam się z Wami podzielić.

Magiczne szpilki

Szpilki bywają niewygodne i utrudniają chodzenie, mimo to nosimy je, a nawet kochamy. Kobiety na wysokich obcasach częściej ściągają na siebie pełne podziwu spojrzenia. Szpilki zmuszają nas bowiem do wygięcia pleców, co uwydatnia biust i pośladki oraz do kołysania biodrami, podkreślając tym samym zmysłowe kształty.
A mężczyźni podobno lubią, gdy nasza figura jest nieco przesadna. Tym sposobem but na szpilce stał się symbolem kobiecej siły i seksapilu.

Kolor czerwony potęguje owe właściwości. Podobnie jest zresztą w przypadku czerwonej sukienki, lub kiedy powlekamy paznokcie krwistym lakierem, malujemy usta szminką. Czerwień uznawana jest za kolor szczególnie naładowany erotyzmem. Oczywiście gdy nosi go płeć piękna.

Dlaczego czerwony jest sexy?

Jest takie powiedzenie: „Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. Pośle tam konkretnie babę w czerwieni. Każda fanka tego koloru przytaknie mi zapewne, że nie ma dla niej góry nie do zdobycia, że jak nie drzwiami, to oknem, jak nie oknem, to znajdzie parę innych sposobów. Babki, które lubią odcienie koralowe, paprykowe, miewają wyjątkowo przebojową osobowość. Są przodowniczkami pracy, menadżerami do spraw zarządzania domowym budżetem, liderkami stowarzyszenia mam walczących o budowę placu zabaw przy bloku, poczciwymi staruszkami, które mają dziadka na każde skinienie.

Płachta na byka

Że niby mężczyźni to tacy dzicy erotomani? Phi! To poszukiwacze bezpieczeństwa i utulenia. Poszukiwacze matki - dla siebie i dla swojego materiału genetycznego. Wszak wiadomo, że facet to głowa rodziny.

Żadna głowa bez szyi nie ma racji bytu. A najlepszą kandydatką na szyję będzie babka „hej do przodu!”, czyli kobieta w czerwieni. Dla Pań, które za krwistymi barwami nie przepadają mam bardzo dobrą wiadomość. Większość mężczyzn ma poważne kłopoty z rozróżnieniem kolorów. Na ogół dzielą je na ładne i brzydkie, w zależności od osobistych preferencji. Są trochę jak byki, dziko reagujące na płachtę toreadora. Ciekawostką jest, że byki mają tylko jeden rodzaj komórek wzrokowych i wcale nie dostrzegają czerwonego. Widzą tylko ciemniejsze i jaśniejsze odcienie szarości. Płachta jest jednak ogromnie atrakcyjna, pięknie się porusza, nie należy do nich i to właśnie sprawia, że pragną ją mieć.

A więc kupować czerwone szpileczki, czy nie? Odpowiedź jest prosta. Kupować. Pięknie się prezentują i do tego nigdy nie wychodzą z mody.

[div=pull-right][img=200px]http://m.bydgoski.wm.pl/2013/12/z6/0ea9b-301423.jpg[/img][/div]

*Lena Kałużna. Socjolożka, trenerka wizerunku. Pomaga kobietom odnaleźć własny styl. Szczegóły na www.kobiecaperspektywa.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!