– Książki są bardzo drogie, a przecież na nich szkolne zakupy się nie kończą – ubolewa pani Marianna, matka dwóch synów. Na dodatek są problemy z kupieniem niektórych podręczników.
<!** Image 2 align=none alt="Image 177774" sub="W księgarni przy Rynku panuje od rana spory ruch. – Im bliżej roku szkolnego, tym więcej klientów pyta o podręczniki szkolne – przyznaje właścicielka Małgorzata Wrona. Niestety, są problemy z niektórymi publikacjami Fot. Renata Napierkowska
">Od kilku dni przed księgarniami na pół godziny przed otwarciem ustawiają się kolejki. To efekt gorączki, jaka ogrania rodziców i uczniów w ostatnich tygodniach sierpnia. Niektórzy po kilka razy odwiedzają księgarnię, by zdobyć cały komplet podręczników, a i tak są kłopoty, z pozyskaniem wszystkich potrzebnych książek.
– Są problemy z niektórymi publikacjami, jak na przykład z Wydawnictwem Moc Edukacja. Brakuje podręcznika „Gra w kolory” do klasy trzeciej, a jest on na liście niemal wszystkich szkół w regionie. Licealiści pytają o „Historię z Pegazem” do klasy pierwszej, drugiej i trzeciej, a tymczasem wydawnictwo Znak już tych podręczników nie drukuje – wylicza Małgorzata Wrona, właścicielka księgarni przy inowrocławskim rynku.
Droga szkolna wyprawka
W przypadku pozostałych książek czasami trzeba poczekać na realizację zamówienia, bo akurat zabrakło ich w hurtowniach. Księgarze dwoją się i troją, by zaspokoić wszystkie oczekiwania. Rodziców i uczniów natomiast przerażają koszty szkolnej wyprawki. Zapewnienie kompletu podręczników dla licealisty, czy ucznia technikum kosztuje od 500 złotych wzwyż, a do tego dochodzą dodatkowe wydatki, jak zakup przyborów szkolnych, stroju na wuef, plecaka czy torby.
<!** reklama>– Chodzę do „Mechatronika” w Toruniu. Podstawowy komplet książek kosztuje ponad pięć stówek, a do tego dochodzą jeszcze podręczniki zawodowe. Nie dość, że trudno dostać książki do mechatroniki, to jeszcze są one najdroższe – twierdzi uczeń toruńskiej szkoły, Kamil Szatkowski.
– Na zawodowe podręczniki trzeba wydać lekko ze dwie stówy więcej. Do tego 400 złotych na podręczniki ogólne i już robi się 600 złotych. No cóż, nauka jest kosztowna – dodaje Kamil Bajer, uczeń drugiej klasy inowrocławskiej budowlanki.
Młodzież często kupuje więc używane podręczniki, chociaż nie wszystkie można nabyć z drugiej ręki.
– Poprosiłem panią w komisie na początku wakacji, by mi uzbierała komplet. Dzięki temu mam już prawie wszystkie książki. No i cały interes zamknął się w kwocie dwustu złotych. Gdy chodziłem do gimnazjum, to zawsze kupowałem nowe podręczniki, teraz zaoszczędzone w ten sposób pieniądze mogę przeznaczyć na inne wydatki – mówi Bartosz Burak, trzecioklasista z „Królówki”.
Do banku po podręczniki
O tym, z jakich podręczników klasa będzie się uczyć decyduje zwykle nauczyciel danego przedmiotu. Sytuacja wygląda tak, że nawet w tej samej szkole uczniowie poszczególnych klas korzystają z różnych wydawnictw, więc trudno odkupić książki od kolegów ze starszego rocznika. Niektórzy rodzice zadłużają się, by zapewnić dzieciom szkolną wyprawę.
– Oboje z mężem pracujemy, ale na zakup podręczników i przyborów dla dwójki dzieci trudno uskładać pieniądze z niewielkich pensji. Tym bardziej, że jeden syn jest w trzeciej klasie gimnazjum i musi mieć komplet nowych podręczników. Starszy chodzi do technikum, kupił kilka książek używanych, resztę nowych, więc ta szkolna wyprawka kosztuje nas prawie 1400 złotych – szacuje pani Marianna, która zaciągnęła w banku kredyt na zakup szkolnego wyposażenia dla dzieci.