Nie wiadomo, czy zostało złamane prawo. Sprawa może znaleźć finał przed sądem. Tymczasem burmistrz uznała ją za wewnętrzną sprawę urzędu.
Wszystko zaczęło się od cofnięcia uprawnień do wydawania decyzji administracyjnych skarbnikowi gminy. Ewa Stankiewicz, burmistrz Barcina stwierdziła, że powodem jest poświadczenie nieprawdy w dokumencie przez skarbnik gminy. Chodziło o zaświadczenie, w którym skarbnik niezgodnie ze stanem rzeczywistym oficjalnie poświadczyła prowadzenie działalności rolniczej.
Samowolne zaświadczenie
Zaświadczenie umożliwiło zakup 6 ha gruntu na obrzeżach Barcina. Inwestycja może się niedługo okazać prawdziwie „złotym” interesem. Po zmianie planu przestrzennego terenu, ziemia, która ma obecnie przeznaczenie rolnicze, może zostać podzielona na kilkadziesiąt działek budowlanych, co obecnemu właścicielowi przyniesie wielkie zyski.
- Nie mam żadnych dowodów, że decyzja skarbnik była spowodowana osiągnięciem korzyści. Faktem jest jednak wydanie dokumentu poświadczającego nieprawdę. Zostałam zaskoczona informacją, że w moim imieniu urzędowo potwierdzony został fakt niezgodny z rzeczywistością - mówiła „Expressowi” poirytowana Ewa Stankiewicz.
Burmistrz Barcina twierdziła, że wydany w jej imieniu dokument przyniósł gminie szkodę i jest niezgodny z intencją ustawodawcy, który chciał, aby grunty rolne trafiały w ręce rolników. Szefowa barcińskiego urzędu twierdziła, że konsultuje z prawnikiem powiadomienie prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez skarbnik.
Burnmistrz tłumaczy
- Nie zawiadomiłam prokuratury. Wobec pracownika sama podjęłam środki dyscyplinujące. Nie powiem jakie, bo to wewnętrzna sprawa urzędu i nikt nie musi o tym wiedzieć. Nie ma żadnej sensacji. Idziemy do przodu i nie będziemy wracać do czegoś, co nic nie da się już zmienić.
Ewa Stankiewicz poinformowała nas, że żaden z pracowników barcińskiego urzędu nie ma już prawa do wydawania decyzji z jej upoważnienia.
- Jeszcze nic nie wiem o tej sprawie. Informacje o wszczęciu postępowań przez policję trafiają do mnie niekiedy po dwóch miesiącach - powiedział „Expressowi” Piotr Szwarc, zastępca prokuratora rejonowego w Szubinie.