
Szczepionka na koronawirusa powstaje w ekspresowym tempi
- Minęły trzy miesiące odkąd pracujecie nad szczepionką, a w planach są już testy na zwierzętach. Słyszymy też zapowiedzi, że być może za rok preparat będzie gotowy. Tempo ekspresowe.
- Gdy mowa o pandemii, prace nad szczepionką muszą być maksymalnie przyspieszone. Bardzo dużą otwartością wykazują się urzędy regulacyjne, które opiniują i wydają stosowne pozwolenia: sprawnie, bez żadnej zwłoki, choć przy zachowaniu odpowiednich procedur. Jeśli wszystko się powiedzie, w czerwcu, najdalej w lipcu rozpoczniemy badania kliniczne – testy na ludziach.
- Na świecie kilkadziesiąt ośrodków pracuje nad szczepionką na koronawirusa. Trwa wyścig?
- Mamy oczywiście świadomość tego, że w wielu ośrodkach -wypróbowywane są różne technologie, że trwają prace nad szczepionkami. Trzeba się z tego cieszyć. Świadomość tego, że inne grupy naukowców pracują nad swoimi rozwiązaniami, nie przeszkadza nam w pracy. Populacja, która czeka na szczepionkę, jest tak ogromna, że jedna firma nie będzie w stanie zabezpieczyć tych potrzeb.

Szczepionka na koronawirusa powstaje w ekspresowym tempi
- Jedni patrzą na wasze działania z nadzieją, inni z pożądaniem. Z jednej strony Fundacja Melindy i Billa Gatesów zainwestowała w firmę, z drugiej pojawiły się doniesienia o tym, że Donald Trump chciałby kupić waszą szczepionkę i mieć ją na wyłączność. Podgrzewanie atmosfery chyba nie sprzyja pracy.
- Dokładnie, ale mimo to staramy się koncentrować na zadaniu, które mamy do wykonania, a doniesienia zostały przez nas zdementowane. Naszym celem jest stworzenie bezpiecznej, skutecznej szczepionki, która byłaby dostępna dla wszystkich. Tylko i aż tyle. Pierwsze testy in vitro wypadają bardzo dobrze, co motywuje do wytężonej pracy. Mamy dobiec do mety, a nie tylko stanąć do biegu.
- Ile osób biegnie?
- W zespole pracuje kilkadziesiąt osób, które mają różne zadania. Jedni skupiają się na pracy naukowej, na testach klinicznych, inni są odpowiedzialni za produkcję, jeszcze inni są po to, by komunikować się z urzędami regulacyjnymi. W obecnej sytuacji bardzo dbamy o to, by zespół nie został okrojony przez zakażenie koronawirusem.
- Pracujecie zdalnie?
- Osoby pracujące w laboratoriach czy przy produkcji muszą być obecne w firmie, ale pozostali komunikują się ze sobą na odległość. Nawet gdy jesteśmy w biurze, w rożnych pokojach, organizujemy telekonferencje, by ograniczyć kontakt bezpośredni.

- Jak szefuje się zespołowi, na którego działania patrzy cały świat?
Dla mnie to nie jest nowa, wyjątkowa sytuacja. Pracuję w firmie od 14 lat. Od początku miałam za zadanie stworzyć dział naukowy, choć trzeba przyznać, że te kilkanaście lat temu w jego skład wchodziłam ja i moja asystentka. Z czasem jednak bardzo się rozrósł, zaczął podejmować nowe wyzwania, realizować ambitne projekty, a moja odpowiedzialność rosła.
- W czasach braku zagrożenia epidemiologicznego zajmuje się pani, m.in., opracowywaniem szczepionek na nowotwory. Czy możemy liczyć na przełom w tej dziedzinie?
- Prace na tym polu prowadzimy od kilkunastu lat i trzeba przyznać, że to nauczyło nas pokory. Dawniej nie mieliśmy do dyspozycji takich technologii, jakie znamy dziś. Udoskonaliliśmy swoje metody i działamy dalej.
- Pochodzi pani z Bydgoszczy, tu także, w II Liceum Ogólnokształcącym, zdawała pani maturę. Stąd wyjechała pani na studia psychologiczne na Uniwersytet Gdański, by po kolejnych trzech latach rozpocząć studia z zakresu biologii technicznej w Niemczech, a potem zrobić doktorat na Uniwersytecie w Stuttgart. Kariera potoczyła się tak, jak pani marzyła?
- Nigdy nie marzyłam o karierze, nigdy nie spodziewałam się też, że los tak właśnie mnie pokieruje. Skupiałam się zawsze na tym, by robić dobrze to, co mnie pasjonuje. I ten sposób się sprawdza.
Bywa pani w Bydgoszczy?
W czasach, kiedy podróżowania nie utrudniał koronawirus, regularnie bywałam w moim rodzinnym mieście, mam tu bliskich, przyjaciół. Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła wrócić do tych zwyczajów.