Szarża na osłach

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Spokój. Jedna z zasad PO. Takimi hasłami, wymalowanymi na billboardach, Platforma porwać chce wyborców. Jakoś przypomina mi to pamiętną „siłę spokoju”, z którą niegdyś premier Mazowiecki przespał wybory.

No, bo gdzie jest Donald Tusk, gdy panowie Kwaśniewski i Kaczyński trąbią o swojej debacie? Na urlopie w tropikach? Owszem, panowie z PO biadolili wczoraj, że oni też chcieli debaty, ale ci niegodziwi konkurenci ich ograli. No i zgadza się, bo na starciu dwóch panów K. zgodnie wygrają obaj, kosztem Platformy. Guru LiD ucieknie do przodu po kijowskiej żenadzie, a do tego wylansuje swoją partię jako realną opozycję, szef PiS ustawi sobie jako przeciwnika LiD, która odbierze głosy właśnie PO. A Platforma? Weekendowy start kampanii wyborczej na wsi wypadł tak, że aż strach było o tym czytać.

<!** reklama right>A zaczęło się obiecująco - spektakularne transfery robiły wrażenie. Zanim jednak wyścig zaczął się na dobre, PO dostała zadyszki. Bawi mnie określenie „spin doctors”, przyklejane do duetu Bielan-Kamiński - bo mówiąc szczerze, średnio pasuje ono do przaśnych lic obu pisowskich mędrców - ale owe duo przynajmniej kombinuje. Tak jak cwaniacy z LiD. Platforma już parlament pozwoliła rozwiązać w momencie idealnym dla PiS (kto jeszcze pamięta te komisje śledcze, co to miały powstać?), co rusz puka w Zbigniewa Ziobrę, ale inni są z przodu. Niby mamy wyborczą szarżę PO, tyle że nie na dziarskich rumakach, a na wymęczonych osiołkach.

Jedno jest pewne. Platforma musi się obudzić. Bo jeśli ponownie nie wygra wyborów, to czeka ją rewolucja. Jeden znany platformers już czeka w swoim Sulejówku.