- Złożyłem doniesienie w prokuraturze o zastraszaniu jednego z radnych - mówi Jerzy Chachaj. Andrzej Kozłowski, który był odbiorcą pogróżek, chciał, by nie podejmowano działań w tej sprawie.
<!** Image 2 align=right alt="Image 91706" sub="W SMS-ie wysłanym do radnego Andrzeja Kozłowskiego aż roi się od błędów / Fot. Jarosław Hejenkowski">„Ty czlowieku hyba niechcesz nam zrobic wstydu glosuj za odwolaniem sekr pamientaj ze masz rodzine a sam tez mozesz posiedzic w lesie az cie znajda daj szybko znac ze jestes za wujtem koledzy radni” - tak brzmi (z zachowaniem oryginalnej pisowni) treść SMS-a, który otrzymał radny z gminy Inowrocław, Andrzej Kozłowski.
Rajca na sesji sam poinformował kolegów o tym, że próbowano szantażem nakłonić go do poparcia projektu uchwały dotyczącej odwołania sekretarza Tadeusza Kacprzaka. Teraz jednak ma wątpliwości czy dobrze zrobił. Mimo że twierdzi, iż nie powoduje nim strach o bliskich i siebie, to wysłał pismo do przewodniczącego Rady Gminy, aby nie podejmował żadnych kroków i nie zawiadamiał organów ścigania.
<!** reklama>- Tyle powstało już szumu wokół tej sprawy, a ja i tak nie wierzę, że prokuratura wykryje sprawców. A zresztą, nawet gdyby udało się ustalić, kto wysłał tego SMS-a, to pewnie powie, że to był tylko głupi żart i będzie po sprawie - dzieli się wątpliwościami z „Expressem” radny Andrzej Kozłowski.
Rajca zaczyna już żałować, że w ogóle wystartował w wyborach samorządowych i wszedł w skład rady.
- Niepotrzebnie dałem się namówić. Myślałem, że uda mi się coś dobrego wywalczyć dla rolników, mieszkańców mojej wsi. Lepiej było się zająć gospodarstwem, tu też mam mnóstwo pracy, a teraz jeszcze ta sprawa. Na co mi to potrzebne? - zastanawia się Kozłowski.
Przewodniczący Rady Gminy zapowiadał, że do końca tygodnia złoży doniesienie do organów ścigania o popełnionym przestępstwie i słowa dotrzymał.
- Zostałem zobowiązany przez radnych, by poinformować o szantażu i zastraszaniu członka naszej rady w sprawie głosowania i dzisiaj to uczyniłem. To był mój obowiązek. Teraz piłeczka leży po stronie radnego Andrzeja Kozłowskiego. Wyczuwam, że czuje się zastraszony i nie wie, co ma robić, skoro chciał, bym zrezygnował z powiadamiania organów ścigania - przyznaje przewodniczący.
Jeśli Andrzej Kozłowski nie wystąpi o ściganie autora SMS-a z pogróżkami, to prokuratura nie będzie mogła wiele w tej sprawie zrobić.