https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szansa na sukces - rodzinny sponsoring [KOMENTARZ]

Tadeusz Nadolski
W nie tak odległej przeszłości, którą nie wiedzieć dlaczego wielu wspomina z dużym rozrzewnieniem i sentymentem, rolę „wyprodukowania” sportowca wysokiej klasy brało na siebie umownie państwo, czyli dotowane z budżetu kluby.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/nadolski_tadeusz.jpg" >W nie tak odległej przeszłości, którą nie wiedzieć dlaczego wielu wspomina z dużym rozrzewnieniem i sentymentem, rolę „wyprodukowania” sportowca wysokiej klasy brało na siebie umownie państwo, czyli dotowane z budżetu kluby.

Przyszły wyczynowy piłkarz, skoczek narciarski, lekkoatleta (itd., itp.), w wieku kilku, kilkunastu lat zapisywał się do wybranej przez siebie sekcji i - jeśli starczyło mu wytrwałości i talentu - mógł osiągnąć światowe szczyty. Stąd otrzymywał finansowe wsparcie - często w formie fikcyjnych etatów w zakładach pracy, które zawodnicy oglądali raz w miesiącu w dniach wypłat. Klub przekazywał mu sprzęt, wysyłał na obozy i zgrupowania, organizował tzw. dożywianie, żeby gwiazda nie dostała anemii. <!** reklama>

Przyszły mistrz nie musiał się o nic martwić, a jedynie trenować i podnosić swoje umiejętności. Ten nieco przydługi wywód potrzebny jest, by zilustrować, jak diametralnie od początku lat dziewięćdziesiątych zmieniła się sytuacja młodych ludzi próbujących pukać do zawodowego umownego peletonu. W rozpoczynającym się dzisiaj wielkoszlemowym turnieju US Open niepoślednią rolę powinno odegrać co najmniej dwoje Polaków.

Chodzi oczywiście o Agnieszkę Radwańską i Jerzego Janowicza. Co łączy naszych tenisistów, oprócz tego, że na niedawnym Wimbledonie dotarli do półfinałów? Otóż to, że nie znaleźliby się tu, gdzie są obecnie, gdyby nie ich rodzice i rodziny, które poświęciły wszystko (w tym także olbrzymie pieniądze), by wspierać swoje pociechy od najmłodszych lat. Te „inwestycje” zaprocentowały, bo mamy i ojcowie Jerzyka i Isi wierzyli w talent swoich dzieciaków i mieli możliwości, by im pomóc. Ile jednak maluchów nie otrzymało takiej szansy, bo ich rodzice myśleli o tym, czy będą mieli za co kupić chleb pod koniec miesiąca, a nie o tym, żeby wysłać je na kort!

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
kamila
prawie sponsoring jak na sponsoraszukam.pl
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski