- Mama była niegrzeczna i zabrała ją policja - opowiada mały Rafał. Ośmioletni Mariusz nawet nie pamięta ostatnich świąt z rodziną.
W różowej sali stoły ustawiono w literę L - to już na święta. Siedzący przy nich dwaj chłopcy zawzięcie rysują.
- To jest kufer demonów. A tutaj król zaraz pokona ducha - opowiada Mariusz. Chłopiec jest rozgadany i żywiołowy. - Święta spędzę w domu - mówi, mając na myśli placówkę przy ul. Stolarskiej.
<!** reklama>Nie pamięta świąt w rodzinnym domu. Nawet nie przypomina sobie, jak długo jest na Kapuściskach. - Pójdę z święconką. W święta będzie zając. Ale przychodzi tylko do grzecznych dzieci, a byłem grzeczny. Na Wielkanoc ubiorę garnitur. Mam też krawat. Będę ładnie wyglądał - zapewnia Mariusz. Do placówki trafił razem z młodszą siostrą. Dlaczego? - Mama i tata pili piwo. Dużo piwa - dodaje chłopczyk.
- Do niego zając nie przyjdzie - mówi o Mariuszu drobny Tadeusz. Jest przeciwieństwem rozgadanego Mariusza. Na Stolarskiej jest od niedawna.
- Rodzice najpierw się kłócili. Potem z mamą pojechałem do innego kraju. Wróciliśmy do babci. Nie podobało mi się tam. Nie mogłem wchodzić do jej pokoju. No i wujek na mnie krzyczał - opowiada Tadeusz.
Do rozmowy chłopców wtrąca się Rafał, który wszedł do sali z placu zabaw: - Moja mama ma karę. Zabrał ją policjant, bo była niegrzeczna. Wujek bił mnie laczkiem po tyłku.
O gehennie jego oraz młodszego brata Kacperka było głośno nie tylko w Bydgoszczy.
Do sali w towarzystwie, opiekunki wchodzi nastolatka którą do domu dziecka przywieziono w środę. Spędzi tu święta. Na widok matki, która przyniosła jej rzeczy, nawet się nie uśmiechnęła.
Mariusz i Tadeusz grzebią w koszyku. Chcą pokazać swoje pisanki. - Do mnie na pewno przyjdzie zając. Mam też urodziny. W ostatnim pokoju jest prezent. Dwa pudełka klocków lego - zapewnia Tadeusz.
- Wujek, przyjdziesz jutro? - pyta Rafał. Chłopiec niedawno spotkał się z mamą, która osadzona jest w areszcie. Jak mówią pracownicy, na jej widok zesztywniał. W sprawie losu chłopca i jego brata sąd jeszcze nie podjął decyzji. Natomiast o Tadeusza i jego brata matka, chociaż ma odebrane prawa rodzicielskie zaczęła walczyć. Czasem do nich przyjeżdża - prosto z ośrodka dla uzależnionych. Musi jednak ułożyć sobie życie. Zwłaszcza że ma jeszcze młodsze dzieci z drugim partnerem.
Z kuchni roznosi się zapach potraw. Na stole w półmisku leży kilka obranych jaj. Kucharki już rozpoczęły przygotowania świątecznego menu.
- Czasem idę ulicą i widzę dzieci, które były u nas. Bywa, że krzyczą do mnie - Ciocia Bożena - opowiada Bożena Machcińska, szefowa kuchni. Od ponad dwudziestu lat pracuje w placówce na Kapuściskach.
- Na śniadanie będzie biała, szynka, jajka i sałatki. Na obiad żurek, karkówka. Chcemy tym dzieciom pokazać, jak wygląda tradycyjny stół - wylicza pani Bożena.
W tym roku nie tylko prezenty, ale też wielkanocne baby pochodzą od darczyńców.
- Dziękuję wszystkim - mówi Natalia Lejbman, zastępca dyrektora Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Bydgoszczy. - Mamy w placówce 35 dzieci w wieku od kilku miesięcy do 11 lat. Nie wyjadą na święta. Jednak rodzice mogą przyjść, chociażby na śniadanie wielkanocne, ale z reguły nie przychodzą.