Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świecie. Wszystkim trudno jest otrząsnąć się po śmierci braci

Jarosław Jakubowski
Opuszczone flagi, lekcje wychowawcze zamiast planowych i łzy - tak społeczności dwóch świeckich szkół żegnają trzech swoich kolegów, braci Burczyńskich, którzy zginęli we wtorkowym wypadku samochodowym.

Opuszczone flagi, lekcje wychowawcze zamiast planowych i łzy - tak społeczności dwóch świeckich szkół żegnają trzech swoich kolegów, braci Burczyńskich, którzy zginęli we wtorkowym wypadku samochodowym.

<!** Image 3 align=none alt="Image 204833" sub="W świeckim technikum przygotowano kącik pamięci Karola i Marka. Klasowe zdjęcie zawiesił tam kolega zmarłych braci Marcin Rosiński fot. Tymon Markowski">

Na korytarzu Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych przy ul. Kościuszki w Świeciu wczoraj pojawił się kącik pamięci poświęcony 19-letniemu Karolowi i o rok młodszemu Markowi Burczyńskim. Obaj chodzili do jednej klasy - czwartej Technikum Mechatronicznego. Marek poszedł do szkoły o rok wcześniej. Ze zdjęć spogląda trochę nieśmiało uśmiechnięty blondyn - to Marek. Karol to ten z ciemnymi włosami, mocniej zbudowany. Pod tablicą ze zdjęciami kilkadziesiąt zniczy.

- Oni byli fundamentem naszej klasy. Nigdy nikomu nie zrobili krzywdy, na nikogo nie powiedzieli złego słowa. Mieli ambitne plany, chcieli studiować na politechnice. W tym roku mieliśmy razem zdawać maturę& - mówi Patryk Zamczała, kolega Karola i Marka. Nauczyciele nie mogą nachwalić się rodziców chłopaków - nigdy nie opuszczali wywiadówek, a w każdą niedzielę z synami jechali do kościoła.

<!** reklama>

A jeszcze w sobotę Karol z Markiem bawili się na studniówce. To w sobotnie popołudnie widział ich po raz ostatni Zygfryd Nalazek, sąsiad z Drozdowa. - Jechali fioletowym tico do Świecia na zabawę& Obaj należeli do Ochotniczej Straży Pożarnej, garnęli się do pracy. Teraz wybieramy się z naszym pocztem sztandarowym na pogrzeb do Przysierska - mówi starszy mężczyzna, skarbnik w miejscowej OSP. Z okna jego domu, gdzie rozmawiamy, widać zabudowania Burczyńskich.

Na studniówkę bracia pojechali bez osób towarzyszących, ale i tak bawili się świetnie. Karol zatańczył nawet przed całą szkołą z panią dyrektor. - Mam pewność, że jechali na lekcję wychowawczą, bo koniecznie chcieli podzielić się wrażeniami ze studniówki& - mówi wychowawczyni Anna Poraj-Subkowska.

Dojeżdżali w czwórkę, nawet gdy rozpoczynali lekcje o różnych godzinach, bo tak było taniej. - Rodzice ciężko pracują, matka na poczcie, ojciec naprawia sprzęt agd, ale starsi synowie podejmowali się różnych zajęć, by wesprzeć domowy budżet - wspomina Zygfryd Nalazek.

We wtorek rano któryś z uczniów technikum widział na drodze rozbite fioletowe tico. Gdy o 7.15 Karol z Markiem nie zjawili się na lekcji, wychowawczyni zaczęła do nich telefonować. - Nigdy nie opuszczali lekcji. Ale tym razem nie odpowiadali na telefony - mówi. Dopiero gdy dyrektor Ewa Joachimiak zadzwoniła na policję i straż pożarną, straszna wieść została potwierdzona.

Na drodze wojewódzkiej nr 240 na wysokości Kozłowa daewoo tico, którym jechali czterej bracia, wpadło w poślizg i zderzyło się z jadącą z naprzeciwka piaskarką - ciężarówką „Scania”. Karol, Marek i Krzysiek wypadku nie przeżyli. Daniel (lat 17) z bardzo ciężkimi obrażeniami został przewieziony do szpitala w Świeciu. Znajduje się w stanie śpiączki farmakologicznej. Wczoraj na miejscu wypadku paliło się wiele zniczy.

W obu szkołach rozmawiamy z wieloma osobami, które dojeżdżają do pracy. We wtorek ok. godz. 7, gdy doszło do wypadku, na drogach w Świeciu i okolicy była „szklanka”. Mniej więcej o tej samej porze na drodze z Drzycimia zderzyły się dwa autobusy. Prokurator rejonowy w Świeciu Jolanta Cieślewicz potwierdza doniesienia o fatalnych warunkach panujących tego ranka koło Kozłowa. - sJezdnia była oblodzona - mówi.

Wychowawczynię Daniela Martę Giersz bolą niepotwierdzone doniesienia w związku z wypadkiem, najbardziej te o śmierci Daniela. - Bo tutaj wszyscy wierzą, że Daniel wyzdrowieje i do nas wróci - przekonują jego koledzy klasowi. W szkole był ksiądz, modlono się w intencji zmarłych i o ocalenie Daniela. W świeckiej parafii pw. Andrzeja Boboli w środę także odbyła się msza w tej intencji.

Kilkaset metrów w linii prostej od technikum mieści się Gimnazjum nr 1, do którego chodził najmłodszy z braci Burczyńskich - Krzysztof.

Gdy wchodzimy do gabinetu dyrektor Sabiny Janiszewskiej, właśnie rozmawia ona przez telefon z ojcem chłopców. Kobieta mówi i płacze. Nie uczyła 13-letniego Krzysia z 1a, ale wspomina go jako ucznia, który nie sprawia kłopotów. Podobnie jak starsi bracia, też absolwenci „jedynki”. I znowu pochwała pod adresem rodziców, którzy sprawami szkolnymi żyli. - Zwłaszcza ojciec. Gdy któryś z chłopców źle się poczuł, za piętnaście minut był po niego w szkole - mówi pani dyrektor.

- Znak rozpoznawczy Krzysia? Uśmiech - odpowiada bez namysłu jego wychowawczyni Anna Grzywacz. W klasie, w której jeszcze w poniedziałek siedział Krzysiek, w czwartek na ścianie wisi jego czarno-biała fotografia. Chłopak spogląda w obiektyw z uśmiechem na twarzy. W rozmowach o zmarłych braciach wszyscy podkreślają ten ich uśmiech. Wszyscy mają potrzebę mówić o nich we własnym gronie. - To jakoś nam pomaga. Mamy nawet swoje własne miejsce, gdzie siadamy i wspominamy - mówi ze łzami w oczach wychowawczyni Karola i Marka.

W sobotę o godzinie 12 w Przysiersku pogrzeb braci Burczyńskich. Wieś Drozdowo chce pomóc rodzinie finansowo. Zbiórki pieniędzy prowadzone są już - z inicjatywy nauczycieli i uczniów - w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych. A w bydgoskich szkołach, m.in. I LO, pojawiły się apele o krew dla Daniela.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!