Trzeci triumf w karierze Katarzyny Kawy
Dla urodzonej w 1992 roku Polki to trzeci w karierze triumf w challengerze. Pierwszy sukces zanotowała dwa lata temu w Bol (w duecie z Alioną Bolsovą), po raz drugi sięgnęła natomiast po triumf w lutym tego roku w Cali (wspólnie z Weroniką Falkowską).
W Kozerkach Kawa wystartowała zarówno w singlu jak i w deblu. W grze pojedynczej udział zakończyła już w drugiej rundzie (przegrała z Martyną Kubką), niepowodzenie powetowała sobie jednak w grze podwójnej.
W drodze do finału Polka i Francuzka wyeliminowały najpierw belgijsko francuską dwójkę Magali Kempen i Emily Webley-Smith 6:0, 6:3, w ćwierćfinale pokonały Katarzynę Piter i Czeszkę Renatę Voracovą (6:7, 6:3, 10:4), a w rywalizacji o finał okazały się lepsze od Czeszek Anastazji Detiuc i Anny Siskovej (7:6, 1:6, 10:0).
Maja Chwalińska zagra w półfinale w Kozerkach
Kluczem do sukcesu w piątkowym spotkaniu o końcowy triumf była dobra postawa w gemach, w których Kawa lub Lechemia wprowadzały piłkę do gry. W całym spotkaniu polsko-francuska dwójka nie pozwoliła ani razu rywalkom na zyskanie przewagi przełamania, choć w drugim secie niewiele zabrakło Brytyjkom do sukcesu. Z kolei tenisistki z Wysp Brytyjskich w każdej partii po razie traciły serwis.
- Cóż mogę powiedzieć? Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa, to mój trzeci wygrany turniej rangi WTA 125 w karierze, a drugi w tym roku. Jestem z siebie zadowolona, szczególnie po tym, jak ciężki fizycznie dla mnie był to turniej w singlu. Przyznaję, że dobrze się tu czułam, obiekt się mocno zmienia w porównaniu z tym, jak wyglądał rok temu, bo ciągle tu coś przybywa. To wszystko robi duże wrażenie – powiedziała polska triumfatorka zmagań w Kozerkach.
W piątek odbędą się jeszcze półfinały gry pojedynczej. O awans do finału powalczy Maja Chwalińska, która ok. 16.30 zmierzy się z Belgijką Greet Minnen.
