https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Studzienka jak studnia

Michał Sitarek
- Na studzienkach w Bydgoszczy można zmasakrować samochód - alarmują kierowcy. Czy kiedyś da się przejechać przez Bydgoszcz, nie patrząc na kanalizacyjne kratki?

- Na studzienkach w Bydgoszczy można zmasakrować samochód - alarmują kierowcy. Czy kiedyś da się przejechać przez Bydgoszcz, nie patrząc na kanalizacyjne kratki?

<!** Image 2 align=right alt="Image 119085" sub="Połamane, zapadnięte, albo wystające kratki na ul. Głowackiego mogą zmasakrować felgę. - W Fordonie ze studzienkami jest jeszcze gorzej - pocieszają się niektórzy kierowcy Fot. Dariusz Bloch">Na Twardzickiego i Pelplińskiej nikt nie trzyma się krawężnika. To byłoby samobójstwo. Motocykliści śmigają środkiem pasa, a motorowerzyści i rowerzyści ryzykują życie zajeżdżając drogę samochodom. Jazda zgodnie z przepisami może skończyć się w najlepszym wypadku pogięciem kół i bardzo widowiskowym saltem. Nawet zdesperowani kierowcy samochodów nie ryzykują starcia z zapadniętą pokrywą lub kratką, których nie brakuje nawet na wyremontowanych odcinkach jezdni!

- Po wizycie w Fordonie zacząłem doceniać to, że w pozostałej części miasta wpada się w płytkie studzienki - napisał na forum poświęconym bydgoskim ulicom internauta, podpisujący się nickiem Jacek. - Ratusz powinien organizować wycieczki do Fordonu dla mieszkańców z innych dzielnic, by docenili, że u nich nie jest tak źle.

Każdy bydgoszczanin bez trudu wskazuje po kilka podobnych ulic. - Proszę przejechać się Kołobrzeską i Głowackiego! - denerwuje się Małgorzata Kwiatkowska z Bartodziejów. - Już nawet nie marzę o nowej nawierzchni, ale o tym, by chociaż kratki wyciągnięto na powierzchnię połatanych ulic. Niektóre są popękane.

<!** reklama>Dlaczego kanalizacyjne pokrywy sprawiają tyle problemów? - Głównym powodem zapadnięć i uszkodzeń wpustów są duże natężenia ruchu oraz tonaż, wykraczający ponad wytrzymałość dróg - mówi rzeczniczka ZDMiKP, Magdalena Kaczmarek. - Informacje o ich stanie pochodzą zarówno z przeglądów prowadzonych przez naszych pracowników, jak i ze zgłoszeń interwencyjnych. Staramy się na bieżąco wymieniać popsute lub regulować zapadnięte wpusty. Plan takich prac ustalamy na każdy dzień.

To często syzyfowa praca. Dlatego coraz większą popularnością cieszą się studnie samopoziomujące. - Podstawowa różnica polega na tym, że właz „wisi” w asfalcie, a nie jest osadzony na betonowych kręgach - wyjaśnia dyrektor handlowy polskiego oddziału HV Kommunaltechnik, Kamil Lebek. - Dzięki temu pracuje razem z jezdnią. Taka metoda budowy jest co prawda trzy razy droższa, ale dajemy znacznie dłuższą gwarancję. Na nowej drodze nawet 6 lat.

Drogowcy w regionie na razie nie decydują się na tak rozsądne rozwiązanie. - Staramy się korzystać z nowinek technicznych, ale studni samopoziomujących nie wbudowujemy w jezdnie - mówi rzecznik bydgoskiego oddziału GDDKiA, Tomasz Okoński.

Szkoda, że spece od dróg mają swój rachunek ekonomiczny, który nijak się ma do zapłaty z prywatnej kieszeni za pogięte felgi, rozdarte opony i powyginane końcówki drążków kierowniczych. Oczywiście można żądać odszkodowania, ale wielu ludzi z rezygnacją machnie tylko ręką, bo to kolejny test, tym razem cierpliwości.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski