To wyjątkowi gracze. Po tym, w jaki sposób kula osiągnie swój cel, potrafią rozpoznać, które kręgle trafili. Przyjechali z całej Polski, by rywalizować w odbywających się w Toruniu Drużynowych Mistrzostwach Polski Niewidomych i Słabowidzących w Bowlingu Sportowym.
Zawody miały się odbyć we Włocławku, ale ostatecznie rozegrano je w Toruniu, do którego zjechały najlepsze ekipy z kraju i regionu - od Przemyśla po Olsztyn, z bydgoską Łuczniczką i włocławskim Pionkiem na czele. W sumie 16 zespołów, w których znalazły się kobiety i mężczyźni, zawodnicy zróżnicowani pod względem ograniczeń wzrokowych. W każdym teamie co najmniej jeden gracz był całkowicie niewidomy, a jednak... widzący.
- Niewidomi grają z pomocą asystenta, który pomaga zawodnikowi wziąć kulę z podajnika i stanąć przy barierce, tzw. poręczy prowadzącej, ustawionej na początku toru - tłumaczy Piotr Dudek, były zawodnik, mistrz Polski i współorganizator mistrzostw. - Od tego momentu gracz jest sam. Asystent informuje tylko o tym, co pokazuje się na wyświetlaczu - które kręgle spadły, ile jest punktów.
<!** reklama>
Korzystając z poręczy, która wskazuje kierunek rzutu, zawodnik wykonuje prawie te same czynności co sportowcy widzący. Prawie. Jego oczami są dotyk i wyobraźnia.
- Jedna ręka sunie po barierce, druga wykonuje tradycyjne wahadło - dodaje Piotr Dudek. - Chcąc wykonać dobitkę pozostałych po pierwszym rzucie kręgli, trzeba ocenić dystans do poręczy.
Po tym, w jaki sposób kula osiągnie swój cel, zawodnik nierzadko rozpoznaje, które kręgle trafił. To ponoć kwestia praktyki. Słabowidzący mogą też korzystać z pomocy asystenta. Wszystko zależy od rodzaju i stopnia ograniczeń.
- Są tacy, którzy mają ograniczone pole widzenia - mogą nie widzieć pola rozbiegu, tego co jest pod nogami, inni nie widzą samych kręgli i radzą sobie najklejając na tor znaczniki, które ułatwiają rzut - dodaje Piotr Dudek.
Potem sypie się już tylko strajki i zamyka ramki. Strajk to zbicie wszystkich kręgli w jednym rzucie. Zamknięcie ramki to zbicie kręgli po dobitce. Z takimi wyczynami najlepiej poradzili sobie zawodncy z Olsztyna, choć zwycięzcami byli tak naprawdę wszyscy. Kujawsko-pomorskie ekipy zajęły trzecie i czwarte miejsca. Swoich sił próbował nawet członek zarządu województwa Sławomir Kopyść, który pomógł w organizacji imprezy. Podobno już umówił się na kolejne mistrzostwa.
Zobacz galerię: Strajk z zamkniętymi oczami