Co siedzi w głowie przeciętnego polskiego nastolatka? O czym marzy, jak widzi przyszłość i czego brakuje mu najbardziej? Rodzice powinni znać odpowiedzi na te pytania, ale za mało z dziećmi rozmawiają. Pedagodzy mówią: - Dzisiejsza młodzież to samotna wyspa, którą dorosły omija.
<!** Image 2 align=right alt="Image 120959" sub="Gimnazjum i Liceum Akademickie w Toruniu dla młodzieży wybitnie uzdolnionej.
Ci, którzy nigdy
w nim nie byli, myślą, że uczy się tu młodzież oderwana od rzeczywistości. Nic bardziej mylnego. / Fot. Paweł Wiśniewski">Gdybyśmy mieli wierzyć dorosłym, to po pokoleniu dzisiejszych nastolatków nie należy spodziewać się niczego dobrego. Niecierpliwi, nastawieni konsumpcyjnie, leniwi, bez szacunku, agresywni. Chcieliby tylko imprezować, uprawiać seks, szukać doznań w narkotykach albo siedzieć godzinami przed monitorem komputera. W dodatku ten ich dziwny i wulgarny język: „Dżezowa była impra, dopóki starzy się na chatę nie zwalili. I zgon. Kompa mi skasowali i teraz mi po ambicji jadą. Żenuła na maksa”.
Obraz współczesnej młodzieży, wyłaniający się z badań socjologów i pierwszych stron gazet, jest jeszcze gorszy. Przestępczość małoletnich to plaga. Zakłady poprawcze pękają w szwach. Coraz częściej można usłyszeć o zabójstwach popełnionych przez nastolatka. Pierwsze doświadczenia z seksem i alkoholem pojawiają się w pierwszej klasie gimnazjum albo już w podstawówce.
<!** reklama>Bydgoskie Górzyskowo. Świetlica przeciętnego polskiego gimnazjum - nr 23. Minęło południe,
pedagog szkolna,
Krystyna Gajewska, siada za biurkiem stojącym w rogu. Na jej twarzy widać zmęczenie. Na drzwiach ktoś ponaklejał żółte kartki. Wytłuszczony druk informuje, że każde dziecko ma prawo do miłości, do rozmów z rodzicami, do sukcesu, do porażki i do błędów; że chce wyrażać i przeżywać świat po swojemu; że ma takie same prawa jak każdy dorosły, a może nawet większe. Dorośli, którzy przychodzą do pedagog Gajewskiej w sprawie swoich pociech, żółtych mądrości nie czytają. Przychodzą zresztą rzadko. Tłumaczenie jest zawsze to samo: dużo pracy, mnóstwo obowiązków.
<!** Image 3 align=left alt="Image 120959" sub="Do przyjaźni nastolatki podchodzą z dystansem. Nie mają złudzeń, że szkolne sympatie, nawet wieloletnie, mogą nie wytrzymać próby czasu. / Fot. Paweł Wiśniewski">- Obraz młodzieży kreowany przez media jest jednostronny i nieprawdziwy. Agresja, alkohol, papierosy były w szkole zawsze. Dzisiaj po prostu jest to bardziej i częściej nagłaśniane. Problem dzisiejszych nastolatków polega na czymś innym. Przychodzą ze szkoły do pustego mieszkania i nie mają z kim porozmawiać. Ciągle tylko czekają na rodziców. A oni nie tylko nie mają dla nich czasu, ale też nie umieją ich zaakceptować. Wymagają od dzieci posłuszeństwa i odpowiedzialności, a od siebie niewiele. To jest prawdziwy problem - mówi Krystyna Gajewska. Pracuje z młodzieżą szkolną od ponad 20 lat. Pamięta, że dawniej większość swojego czasu i energii poświęcała problemom dydaktycznym. Organizowano dla dzieci douczanie, prowadzono indywidualnie uczniów, którzy mieli kłopoty z nauką. Dziś nie ma na to czasu. Wagary, problemy z agresją, wojny osiedlowych szalikowców przenoszone do szkoły, palenie papierosów - to są sprawy, którymi zajmuje się w gimnazjum pedagog szkolny. Zajmuje albo przynajmniej próbuje się zajmować.
- To nie jest takie proste. Niepisana zasada mówi, że ten, kto wchodzi do mojego gabinetu, jest kapusiem. Tak jest w każdej polskiej szkole. Dzieci nie mówią nauczycielom o swoich problemach, nie wtajemniczają nas też w kłopoty innych uczniów. Kto „nadaje na uszy”, ma w szkole dwa razy gorzej. To ich słowa - wyznaje ze smutkiem Krystyna Gajewska.
<!** Image 4 align=right alt="Image 120959" sub="Korytarzowa rewia mody. Wygląd zewnętrzny to dla młodzieży ważna sprawa. / Fot. Paweł Wiśniewski">Otwierają się drzwi. Do świetlicy wpada
trzecia klasa gimnazjum.
Mają po 15 i 16 lat. Dziewczyny w wydekoltowanych bluzkach, niektóre mają pomalowane paznokcie i makijaż. Chłopcy w firmowych adidasach. Uwagę zwracają modne fryzury. Hałaśliwi, roześmiani, rozgadani. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie ma szans na poważną rozmowę. Przynajmniej nie z całą grupą. Siadamy w kręgu i pierwsze zaskoczenie: robi się cicho. Z pytania na pytanie atmosfera staje się coraz bardziej poważna. Piętnastoletnie dzieciaki opowiadają o swoich potrzebach jak dorośli. I właśnie do dorosłych mają
najwięcej pretensji.
Nie przeraża ich globalne ocieplenie, terroryzm czy zaśmiecenie planety. Owszem, przejmują się tym czasem w luźnych rozmowach, ale to nic w porównaniu z tym, co mają do powiedzenia na temat swoich domów i panujących w nich zwyczajów.
- Ulubiony tekst mojej mamy to: „Za moich czasów tego nie było” - mówi Mirka, wysoka blondynka w różowej bluzeczce. Słyszy to zawsze, gdy chce sobie pofarbować włosy, pomalować paznokcie czy zrobić jakąś inną fantazyjną rzecz. Nie jest pustą nastolatką, myślącą tylko o modnych ciuchach. Zbliża się się koniec roku, więc Mirka przejmuje się ocenami. W przyszłości chciałaby pracować w teatrze. Takie ma marzenia. Niedawno usłyszała od mamy: „Są większe problemy niż oceny w szkole”.
<!** Image 5 align=left alt="Image 120959" sub="Gimnazjum nr 23 na bydgoskim Górzyskowie.
Jak w każdej
z tego typu szkół nauczyciele zmagają się
z problemami wychowawczymi, które, jak mówią, 20 lat temu zdarzały się sporadycznie. / Fot. Tomasz Szatkowski">Pytam, co jest dla nich najważniejsze. Padają duże słowa: miłość, rodzina, szczęście, spełnienie marzeń, tolerancja.
- Dorośli myślą, że jak mamy po 15 lat, to nie możemy być na swój sposób mądrzy - oburza się Milena. Od dawna chce
szczerze pogadać
ze swoimi rodzicami, ale ich nigdy nie ma albo nie mają czasu. - Chcą, żebym to ja znalazła dla nich czas, bo oni tego zrobić nie mogą. To ja mam się zawsze dostosowywać do nich, dlatego że podobno nie mam nic do roboty. Mam się tylko uczyć i nic więcej. Według nich, to żadne obowiązki.
Zbyszkowi niedawno rodzice „skasowali’ monitor, bo opuścił się w nauce. Gdy powiedział, że go olewają, usłyszał: „Nie odzywaj się tak do rodziców, nie masz za grosz szacunku”.
<!** Image 6 align=right alt="Image 120959" sub="Katecheta na dyżurze podczas przerwy lekcyjnej. Trzeba
mieć oczy dookoła głowy, żeby nie „zderzyć się z młodością”.">- Ja nie mogę normalnie z mamą porozmawiać, bo zaraz zaczyna krzyczeć. Ja też wtedy mówię głośno, bo żeby coś jej powiedzieć, muszę ją przekrzyczeć. Oczywiście, zaraz jest komentarz, że nie mam szacunku - mówi Agnieszka. Chciałaby sobie zrobić tatuaż, ale szkoda gadać, totalna porażka - „Za naszych czasów tego nie było”. - To nic, że nie będę mogła go usunąć. Będę miała tatuaż aż do starości. Nie chcę być zwykłą babcią emerytką tylko babcią odjechaną - wyjaśnia dziewczyna.
- Chciałbym robić w życiu coś niezwykłego, ale jeśli się nie uda, to trudno, jakoś to przeżyję - uśmiecha się 13-letni Patryk. Może poszczycić się niezwykle wysokim ilorazem inteligencji. Jest uczniem prestiżowego Gimnazjum i Liceum Akademickiego w Toruniu dla wybitnie uzdolnionych. Jedni mówią, że ta szkoła to kuźnia talentów, inni, że tutaj właśnie rozpoczyna się wyścig szczurów. Uczniowie GiLA nie lubią, gdy nazywa się ich kujonami. Potrzeby, oczekiwania i poglądy mają takie same, jak ich rówieśnicy w każdym polskim gimnazjum. Choć, kiedy rozmawiamy w większym gronie, wydają się być ostrożniejsi i bardziej powściągliwi niż gimnazjaliści z Górzyskowa.
<!** Image 7 align=left alt="Image 120965" sub="Kwieciste szorty, plecaki, firmowe buty. Gimnazjalna moda ma swoje reguły. Gdy się ich nie szanuje, jest przypał albo wiocha.">Tak samo boją się przeciętności, nudy i samotności przed komputerem. Brakuje im u innych optymizmu i sprawiedliwości. Denerwują ich skrajności, takie jak głód w Afryce i rozrzutność bogaczy w Ameryce. Mówią, że sami są optymistami, mimo że czasem potrafią godzinami na Gadu-Gadu rozprawiać o komecie mającej uderzyć w naszą planetę. Tematy katastroficzne są lepsze od tematów przyziemnych, bo mniej przygnębiające.
Zresztą nastolatki nie lubią się rozgadywać. Gdy piszą SMS-a lub maila, używają skrótów i szyfrów wziętych, m.in., z języka angielskiego, o których znaczeniu dorośli nie mają pojęcia. Oż znaczy o żal!!!, czyli coś debilnego. Ws to wal się, czyli mówiąc delikatnie odczep się. Lo oznacza hello. Pls to skrót od angielskiego proszę. Gdy chcą podziękować, piszą thx - thank you, a gdy potrzebują przekląć, z bogatego arsenału wybierają choćby omfg - o my fucking god.
Co by zmienili?
Wszystko. A zaczęliby oczywiście od rodziców, którzy się czepiają, choć ich ciągle nie ma, są pamiętliwi i non stop się powtarzają; i od szkoły, gdzie także sprawiedliwości nie ma.
- Trzy dni weekendu, brak ocen i jest w porzo - mówi Adam. Gdyby miał sześć milionów złotych wygrane w totka, kupiłby sobie wyspę. Maja chciałaby mieć dom z ogrodem. Andrzej zainwestowałby w sprzęt komputerowy i otworzyłby centrum obliczeniowe, żeby na nim zarabiać.
<!** Image 8 align=right alt="Image 120965" sub="Szkolne boisko to tygiel. Czasem na terytorium szkoły docierają konflikty mające swe źródło na osiedlu, choćby wojny szalikowców. / Fot. Tomasz Szatkowski">Pieniądze, zwane kasą albo szelestem, to dla nastolatka
temat ciężki.
Potrzebne są na kosmetyki (już trzynastolatka musi mieć: błyszczyk, balsam do włosów, lakier do paznokci, cienie do powiek), sprzęt komputerowy, komórkę, ciuchy. Zapewniają, że ubiór nie jest ważny, ale większość z nich ma na sobie rzeczy znanych marek.
- Nie musisz mieć firmowych rzeczy, ale chociaż kolory trzeba jakoś umieć dobrać, no i schludnie wyglądać. Żeby wiochy nie było - tłumaczy Agnieszka z bydgoskiego gimnazjum, która chce być na starość babcią odlotową.
Jej kolega z klasy, Olek, marzy o nowej bluzie i lepszych butach, ale kasy brak. Pozostaje więc cierpliwość.
- Czekam na różne okazje - nie ukrywa chłopak. - Imieniny już były, teraz będzie bierzmowanie. To dla mnie jedyna szansa, gdy mogę liczyć na trochę gotówki.
Nastolatki wiedzą, kto ma kasę. Bez zastanowienia wymieniają zawody i środowiska, w których według nich, opływa się w luksusy: polityka, branża rozrywkowa, świat mediów.
- Szkoda, że od pieniędzy tak dużo zależy - mówi Błażej z GiLA, który swoją przyszłość wiąże z informatyką. - Widać to nawet między ludźmi w naszym wieku. Ktoś się z kimś przyjaźni tylko dlatego, że tamten ma jakieś fajne rzeczy.
PS Imiona nastolatków zostały zmienione. Autor dziękuję za pomoc szkołom: GiLA w Toruniu i Gimnazjum nr 23 w Bydgoszczy.
Seksualność
Robią „to” w domu rodziców
Ciekawe badania na temat seksualności nastolatków przeprowadzili socjologowie z Dolnośląskiego Ośrodka Profilaktyki Społecznej. Z badań wynika, że 66 proc. młodych uważa, iż do inicjacji seksualnej trzeba dojrzeć emocjonalnie, lecz z drugiej strony okazuje się, że aż 40 proc. badanych nie jest wiernych temu ideałowi. Naukowcy uważają, że wczesne rozpoczęcia życia seksualnego (badano młodzież w wieku 15-20 lat) wynika nie z ciekawości lub naturalnej potrzeby, lecz z nacisków grupy rówieśniczej. Ciekawe przy tym, że prawie 80 proc. młodzieży twierdzi, iż najważniejszym powodem rozpoczęcia współżycia jest miłość. Ponad 60 proc. wymienia także osiągniecie odpowiedniego wieku, a blisko 20 proc. wskazuje na zasady wiary. O modzie na seks pisze zaledwie 1,7 proc. badanych.
Jak wcześnie zaczynają? 35 proc. chłopców i 20 proc. dziewcząt przyznaje się do inicjacji seksualnej w wieku 15-16 lat. Jako najlepsze miejsce na „pierwszy raz” nastolatki wybierają dom rodziców (34 proc.), dyskotekę (25 proc.), samochód lub park (10 proc.), wakacyjny wyjazd (5 proc.), szkołę (3,9 proc.).
Tolerancja
Jest coraz lepiej
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Centrum Badań Holokaustu, polskie nastolatki są dużo bardziej tolerancyjne wobec innych nacji niż 10 lat temu. Wówczas, na pytanie czy Żydzi mają zbyt duży wpływ na niektóre dziedziny życia w naszym kraju, twierdząco odpowiedziało 33 proc. ankietowanych, tyle samo badanych było przeciwnego zdania. Teraz „tak” odpowiedziało już tylko 15 proc, „nie” - 41 proc. Dużo mniej nastolatków niż przed 10 laty uważa przy tym, że mniejszości narodowe obecne w naszym kraju szkodzą Polsce i Polakom.