https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stary styl i nowy prestiż

Grażyna Ostropolska
Trendy w wystroju wnętrz wciąż się zmieniają, antyki zawsze są modne. To meble z duszą. Za PRL sprzedawano je tylko w państwowej „Desie”, dziś unikatowe starocie można kupić wszędzie.

Trendy w wystroju wnętrz wciąż się zmieniają, antyki zawsze są modne. To meble z duszą. Za PRL sprzedawano je tylko w państwowej „Desie”, dziś unikatowe starocie można kupić wszędzie.

<!** Image 2 align=none alt="Image 156222" sub="Arkadiusz Włodarczyk ze sklepu przy ul. Pomorskiej prezentuje prawie stuletni stojący niemiecki zegar kwadransowy. Za antyk trzeba zapłacić 3,6 tys. złotych. / Fot. Dariusz Bloch">Na przykład na aukcjach, giełdach i jarmarkach. Jak grzyby po deszczu wyrastają prywatne antykwariaty, galerie, komisy i internetowe sklepy z antykami. Każdy znajdzie tam coś na swoją kieszeń.

Bydgoszcz nie jest najsilniejszym ośrodkiem handlu antykami. W Polsce rej wodzą: Poznań, Wrocław, Jelenia Góra i Bytom. To tam lokalni kolekcjonerzy i dostawcy wyruszają w weekendy na poszukiwanie meblowych „pereł” i ciekawych bibelotów.

<!** reklama>Bydgoscy kolekcjonerzy chcą to zmienić. Zaczęło się od jarmarku staroci przy ul. Długiej w połowie sierpnia, a już jego organizatorzy zapowiadają kolejny na 10-11 września. - Chcemy wpisać Bydgoszcz w krajowy kalendarz tych imprez - zapowiada Waldemar Makowski, człowiek, który z antykami związany jest od dzieciństwa. Urodził się w starym, XIX-wiecznym domu. - Jak tylko przejrzałem na oczy, widziałem wokół przepiękne stare meble, porcelanę i obrazy - wspomina. Dziś jest właścicielem jednego z największych salonów z antykami w Bydgoszczy. W ogromnej hali przy Gdańskiej 42 zgromadził setki urokliwych staroci, od tanich bibelotów za kilkadziesiąt złotych, po drogie meble i zegary. Teraz pan Waldek ekscytuje się świeżo nabytą kanapą w stylu Ludwika XV, krytą złotymi płatkami. Wierzy, że długo w jego salonie nie postoi, choć cena - 14 tys. zł niejednego zniechęci. O 2 tys. zł tańsza jest eklektyczna sekretera z końca XIX w, a biedermeierowską komodę z tego samego okresu można tu nabyć za 4,5 tys. zł. - Na tak unikatowe rzeczy zawsze są amatorzy - przekonuje właściciel.

Za swoich najlepszych klientów pan Waldek uważa prawników i lekarzy. - Urządzają sobie stylowe mieszkania i gabinety, bo to podnosi prestiż - mówi. - Szukają ciekawego antycznego biurka, zegara i biblioteki. Kupują bibeloty, związane z tą samą epoką. Prawnicy chętnie inwestują w zabytkowe figurki, związane z ich zawodem, takie, jak:

Temida czy... mądra sowa

?atwo odr??ni? kolekcjonera od snoba. Ten drugi tak zaczyna dialog ze sprzedawc?: - Widzia?em co? takiego u s?siada - wskazuje na antyczny mebel i dodaje: - a ja chcia?Łatwo odróżnić kolekcjonera od snoba. Ten drugi tak zaczyna dialog ze sprzedawcą: - Widziałem coś takiego u sąsiada - wskazuje na antyczny mebel i dodaje: - a ja chciałbym kupić bardziej okazały.

- Ten, kto kupuje stare meble tylko na pokaz, szybko się nimi nudzi i zdarza się, że z powrotem trafiają do mojego salonu - zauważa Waldemar Makowski.

Najcenniejsze antyki trafiają do domów aukcyjnych. Tam polują najbogatsi klienci. Kto ma mniej zasobny portfel, a stare rzeczy kocha, węszy po jarmarkach. Stałe giełdy staroci od lat organizuje Klub POW przy Sułkowskiego 52. To tam za PRL spotykali się pierwsi bydgoscy kolekcjonerzy staroci i wymieniali eksponatami.

Pierwszy bydgoski sklep ze starymi zagranicznymi meblami i bibelotami pojawił się na początku lat 90. przy ul. św. Trójcy. Kolejnym był ogromny magazyn „Mebel Classic” przy Pomorskiej 15. Działa tam do dziś i na brak kupujących nie narzeka, choć kryzys i tu dał się odczuć. - Klienci ostrożniej wydają pieniądze - przyznaje Arkadiusz Włodarczyk. Kolekcjonerską pasję i miłość do antyków przejął po ojcu - Jerzym - z którym wspólnie prowadzi sklep. Na trzech piętrach starych magazynów jest wszystko, czego potrzeba do umeblowania domu (poza kuchnią). 80 procent asortymentu to meble stylowe i antyki - zaznacza właściciel.

Sprzedaje tu stare meble holenderskie, niemieckie, belgijskie, francuskie i włoskie, bo jak mówi, z samych antyków się nie wyżyje, a dzierżawa ogromnej powierzchni sklepowej sporo kosztuje.

- Coraz więcej młodych ludzi interesuje się naszą ofertą. Poczuli urok starych stylowych mebli i łączą nowoczesne wnętrza z antykami - tłumaczy pana Arkadiusz. Sam też tak urządził dom, bo ma...

słabość do antyków

a jego żona - wręcz przeciwnie: woli nowoczesne. Poszli więc na kompromis. Nowe meble i stary zegar lub obraz. Wygląda dobrze, a wnętrze ma niepowtarzalny charakter.

Stare meble: ciężkie dębowe stoły, rzeźbione szafy i komody, skórzane kanapy swój renesans w Holandii przeżyły w latach 60. i 70., a w Polsce nadal cieszą się sporym wzięciem. Nie są drogie i na ogół w dobrym stanie. Ceny: od paruset do paru tysięcy złotych. - Skórzane zestawy: kanapa i dwa fotele są u nas czterokrotnie tańsze niż w sklepie - zachwala właściciel.

Nie sprowadza już francuskich eklektycznych witryn, bo skończyła się na nie moda. - Teraz lepiej schodzą stylowe meble kolonialne. Są lekkie, trwałe, a kształtem cieszą oko - tłumaczy. Do łask wróciły kryształy. Wazony i kieliszki. Te białe i barwione. Pytają o nie klienci, a to znaczy, że stara moda znowu wraca.

Klienci płci męskiej dość szybko robią zakupy, dla pań to długi ceremoniał, z oglądaniem eksponatu pod światło i przymierzaniem go do innych. Chętnie kupują bibeloty. Nadają charakter wnętrzu, są dobre na prezent.

Skąd właściciel bierze towar? - Mamy zaprzyjaźnionych dostawców, którzy z tego żyją. Kupują go w podobnych sklepach za granicą, penetrują ogłoszenia. Bierzemy od nich to, co najlepsze, unikatowe i z charakterem. Pozostałe starocie wystawiają na sprzedaż w Internecie.

Internetowa sprzedaż ratuje sprzedawców antyków przed bankructwem. - Mamy 600 wejść na stronę dziennie - cieszy się pan Arkadiusz i opowiada o 80-letniej klientce z Zielonej Góry, która właśnie zakupiła u niego zegar w stylu art deco, zamieszczony w internetowej ofercie.

Stare zegary, zwłaszcza te markowe, cieszą się dużym wzięciem. - Jak się nam trafi Gustaw Becker stoi krótko. Teraz też mam prawdziwe perły w dobrej cenie - zachwala - XIX wieczny zegar francuski z kandelabrami za niespełna 2 tys. zł. i prawie stuletni stojący niemiecki zegar kwadransowy za 3,6 tys. zł. Na wielbiciela secesji czeka urokliwa stojąca lampa naftowa za 490 zł. W podobnej cenie są wiszące lampy holenderskie z lat 70.

Niedawno znalazł się klient na 12 osobowy komplet deserowo-kawowy Rosenthala z lat 20. ubiegłego wieku. Cena: 1800 zł. Nieco młodszy zestaw obiadowy tej samej marki można tu kupić za 550 zł. Tymczasem, w bydgoskim sklepie przy ul. Długiej jedna nowa filiżanka Rosenthala kosztuje 250 zł.

W „Mebel Classic” przy Pomorskiej...

robił zakupy ks. Jankowski

- Jechała wtedy do Gdańska unikatowa witryna - wspomina pan Arkadiusz. Ciekawych rzeczy dla byłej minister Danuty Waniek szuka tu jej siostra - bydgoska kolekcjonerka antyków. - Stylowe meble z naszego sklepu zdobią karczmę „Rzym” i hotel „Bohema” - chwali się właściciel.

Jak sprzedawcy antyków sprawdzają autentyczność eksponatów? - Teraz pełną wiedzę o antykach można znaleźć w Internecie. Są tam wzory sygnatur, zdjęcia, opisy - tłumaczą właściciele galerii. Gdy mają jakieś wątpliwości, korzystają z porad pracowników muzeum, którzy są ich klientami. Służbowo, poszukując tu zabytkowych eksponatów z ziemi bydgoskiej, bądź prywatnie.

Ciekawe antyki można też znaleźć w mniejszych sklepach np. przy ul. Śniadeckich, Jagiellońskiej i Krasińskiego.

Nie ma też problemów z renowacją starych mebli. Wystarczy zajrzeć do ogłoszeń prasowych, by znaleźć oferty kilku bydgoskich speców od nakładania politury. Ci najlepsi na brak zleceń nie narzekają. W okolicach Bydgoszczy odnowiono wiele dworów i pałaców, a ich nowi właściciele nie szczędzą pieniędzy, by zachować stary styl i zyskać nowy prestiż.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski