Dłuższy czas spędziłem tam jako licealista tylko raz - po pierwszomajowym pochodzie, uczestnicząc w ludowej zabawie, której głównymi atrakcjami były skrzynki cienkiego piwa i tańce połowieckie pod chmurką.
Na szczęście ostatnio obraz parku nad kanałem szybko się zmienia, a zmianę w dużym stopniu przypisuję powstaniu Muzeum Kanału Bydgoskiego, szczególnie zaś aktywności dobrego ducha tego muzeum - Tomasza Izajasza.
Z jednej strony dobrze, że kulturalna oferta tego miejsca nie sprowadza się już do popijawy i potupai na dechach. Z drugiej strony dobrze też, że duch nieskomplikowanej zabawy pozostał, bo bez tego trudno byłoby ściągnąć na imprezy większą publiczność. „Dowgird nad Kanałem Bydgoskim” i ostatnio „Historia Kanału Bydgoskiego malowana światłem” to przykłady imprez, na których udało się pogodzić przyjemne z pożytecznym.
