Irena R. już nie wie, do kogo ma iść po pomoc. Był maj 2011 roku. Przepisała mieszkanie na bydgoskich Bartodziejach na syna. - Ukradł mi dowód osobisty i wymeldował bez mojej wiedzy, podpisując się za mnie - opowiada. - Nie mogłam się dostać do mieszkania, spałam na klatce schodowej bloku.
[break]
Od tego czasu prawie 68-letnia pani Irena błąka się po mieście i ośrodkach pomocy społecznej. A jej sprawą zajmują się prokuratura i sądy. Niedawno Wojewódzki Sąd Administracyjny orzekł, że wymeldowanie było nielegalne i dokonane z naruszeniem prawa. Syn Ireny R. został skazany za fałszerstwo. A urzędniczka...?
- Urzędniczka, która przyjmowała druk, powinna była sprawdzić, kto z jakim dowodem osobistym się pod nim podpisuje - mówi Wiesław Maleski, prezes bydgoskiego oddziału Polskiej Unii Lokatorów. - Nie zrobiła tego, tłumacząc się, że postępowała rutynowo. To takie rutynowe złamanie prawa przez urzędnika, za którego odpowiada prezydent miasta.
Wyrok WSA trafił do kasacji. Orzeczenia jeszcze nie ma. Pani Irena mówi: - Trudno, stało się. Miejsca zamieszkania nikt mi nie zwróci. Ale w ramach rekompensaty prezydent powinien mi przydzielić lokal socjalny...
Jej pisma są traktowane przez ratusz odmownie. Ostatnią prośbę złożyła w ubiegłym tygodniu. - O nieprzyznaniu lokalu socjalnego zadecydował dochód tej pani, przekraczał znacznie przyjęty próg dochodowy - informuje Marta Stachowiak, rzeczniczka prezydenta miasta