https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sprowadzeni na ziemię

Marcin Karpiński współpraca Kamil Pik z Jarocina
Zawisza przegrał czwarty mecz na wyjeździe, tym razem 1:2 z Jarotą. - Rywale sprowadzili nas na ziemię. Nie możemy przegrywać takich spotkań - stwierdził kapitan bydgoszczan Marcin Łukaszewski.

Zawisza przegrał czwarty mecz na wyjeździe, tym razem 1:2 z Jarotą. - Rywale sprowadzili nas na ziemię. Nie możemy przegrywać takich spotkań - stwierdził kapitan bydgoszczan Marcin Łukaszewski.

<!** Image 2 align=right alt="Image 134378" sub="Na boisku w Jarocinie zawiszanie (przy piłce Tomasz Szczepan, z prawej Marcin Tarnowski) ponieśli czwartą w tym sezonie porażkę. Wszystkie przegrane bydgoszczanie zanotowali na boiskach rywali.">Do przerwy na obiekcie przypominającym bardziej boisko treningowe od głównego (bez miejsc siedzących dla fanów gości!) miejscowi prowadzili już 2:0. Cały plan szlag trafił w 4 minucie, czyli podobnie jak wcześniej w Grudziądzu. Do dośrodkowania Piotra Skokowskiego z prawej strony pola karnego dobiegł Krzysztof Bartoszak i uderzeniem głową z pięciu metrów zmusił Andrzeja Witana do kapitulacji.

Bydgoszczanie musieli zatem po raz piąty z rzędu „gonić” za rywalem, by poprawić niekorzystny wynik. W pierwszej części, niestety, dwóch akcji nie wykorzystał Marcin Sobczak, a po jednej Maciej Dąbrowski i Lilo.

- Liczyłem na strzelecki „nos” Sobczaka, który co jakiś czas starał się stwarzać zagrożenie. Dlatego trzymałem go do końcowego gwizdka. Tym razem jednak się nie udało - mówi nam trener bydgoskiej jedenastki Mariusz Kuras.

Jarota zdołała natomiast podwyższyć przed przerwą na 2:0. Bartoszak poszedł na przebój z lewej strony i posłał precyzyjnie piłkę po długim rogu. W przerwie Kuras dokonał więc szybko trzech zmian...

<!** reklama>Nic to jednak nie pomogło. Zawiszanie zbyt szybko się poddali. Znów zabrakło stałych fragmentów i dogodnych sytuacji podbramkowych. - A ja bym jeszcze dodał brak wiary w zwycięstwo! - twierdzi Kuras.

Kontaktowa bramka padła dopiero w 90 minucie. Najpierw w momencie oddawania strzału faulowany był Tomasz Midzierski i sędzia nie miał żadnych wątpliwości, by wskazać na wapno. A rzut karny pewnie wykorzystał Łukaszewski.

Na zdobycie drugiej bramki zabrakło już czasu. - Kilku zawodników zagrało po prostu poniżej swojego poziomu. Jeśli chcemy się liczyć w walce o awans, takich spotkań nie możemy przegrywać - uważa trener.

Mariusz Kuras podczas spotkania zagrzewał do działania nie tylko swoich piłkarzy, lecz również sędziów, żeby ci zwrócili uwagę na grających na czas piłkarzy Jaroty.

Gospodarze opóźniali bowiem grę, ile tylko się dało. W pewnym momencie zniknęli nawet chłopcy do podawania piłek. Zdenerwowany szkoleniowiec Zawiszy posłał więc za jedną z bramek swoich zawodników z ławki rezerwowych. Co z kolei spotkało się z ostrą reakcją sędziego technicznego.

Po porażce w Jarocinie bydgoszczanie zajmują trzecią lokatę. - Tabela jest spłaszczona i robi się bardzo ciasno. Musimy więc zrobić wszystko, by pokonać u siebie Lechię Zielona Góra - kończy Kuras.

Mecz ten z uwagi na sobotnie Grand Prix na żużlu, odbędzie się na Gdańskiej już w piątek.

Zobacz galerię: Sprowadzeni na ziemię

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski