Czy milion złotych odszkodowania i renta w wysokości pięciu tysięcy złotych miesięcznie to dużo czy mało? Uważam, że nie ma takich pieniędzy, które mogłyby zwrócić Jarkowi Dyksowi z Bydgoszczy zdrowie i sprawność, a jego rodzicom - radość życia. Jedyny ich syn, „spetowany” przez osiedlowych bandziorów, prawdopodobnie już nigdy nie będzie mógł normalnie funkcjonować. Przykuty do łóżka, wymaga całodobowej opieki i absorbuje praktycznie cały czas rodziców, którzy przecież nie są coraz młodsi.
<!** reklama>
To już ponad sześć lat, odkąd życie rodziny Dyksów legło w gruzach. Na szczęście, nie są sami, mogą liczyć na pomoc krewnych, przyjaciół, nawet nieznanych ludzi, którzy przekazują datki na rehabilitację Jarka. Ale tylko pani Elżbieta i pan Janusz wiedzą, ile kosztuje ich czuwanie przy sparaliżowanym dziecku, które jękami daje znak, żeby zmienić mu pozycję na łóżku. Proces karny pokazał wielką determinację rodziców w doprowadzeniu sprawy do końca, a zwłaszcza matki chłopca, która wręcz na tacy podała organom ścigania dwóch oskarżonych, nieskorych do stawienia się w areszcie.
Ale wyroki skazujące to jedno, a drugie to uzyskanie odszkodowania za cierpienia, jakie były i są udziałem Jarka oraz zadośćuczynienia za koszty ponoszone na jego rehabilitację. Nic nie wskazuje na to, by proces cywilny miał zakończyć się szybko. Procedura, jak to w polskim sądownictwie, jest ślamazarna, a nadzieje na pozytywny wyrok - dość iluzoryczne. Ten werdykt będzie jednak ważnym sygnałem dla innych rodzin dotkniętych przestępstwem, czy w ogóle warto walczyć o swoje.