
- To była zimna egzekucja - mówił sędzia Andrzej Rumiński z Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. - Zabili te dziewczyny, żeby było im wygodniej, żeby nic nie mówiły. A najprostszym sposobem na zamknięcie ust jest pozbawienie życia - dodał.
Sędzia zauważy również, że były spore szanse na to, by ta zbrodnia nigdy nie wyszła na jaw. Jezioro Wiecanowskie jest spore i bardzo zarośnięte. Stanowiło idealną kryjówkę na zwłoki.
Licząca 15 lat Klaudia i 23-letnia Patrycja, sąsiadki z jednego bloku w Barcinie zginęły w nocy z 3 na 4 sierpnia 2016 roku. W wieczór poprzedzający ich śmierć spotkały się między innymi z Maciejem K. i jego znajomym Zachariaszem Z. razem odwiedzili ojca Klaudii, a następnie wsiedli do peugeota należącego do Macieja K.
Ten miał skontaktować się ze swoim znajomym Sławomirem G. (wcześniej karanym między innymi za kradzieże) i zapytać o to, czy pożyczyłby pieniądze na alkohol. Sławomir - jak wynika z zeznań oskarżonych - miał czekać na Macieja K., Klaudię i Patrycję w umówionym miejscu. Kiedy wsiadł do auta, pojechali razem w kierunku jeziora Wiecanowskiego. G. miał składać kobietom propozycje seksualne, ale wpadł w złość, kiedy jedna z nich nazwała go „dziadkiem”.
Maciej K. twierdził w procesie, że w drodze na miejsce zbrodni G. kazał skrępować dziewczętom ręce. Według niego to G. zabił obie kobiety. G. zrzucał winę na K. Gdy obie już nie żyły, ojciec Klaudii dostał SMS-a z żądaniem zapłaty okupu za uwolnienie córki.
Wyrok nie jest prawomocny.