MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa Nangar Khel bez kamer

Michał Sierek
Michał Sierek
Prokurator odczytywał wczoraj akt oskarżenia w sprawie ostrzelania wioski Nangar Khel w Afganistanie.

Prokurator odczytywał wczoraj akt oskarżenia w sprawie ostrzelania wioski Nangar Khel w Afganistanie.

W wyniku ostrzału, do którego doszło 16 sierpnia 2007 roku, na miejscu zginęło sześciu afgańskich cywilów. Wśród poszkodowanych były kobiety i dzieci. Dwie kolejne osoby zmarły w szpitalu.

Pokazali twarze

Dwóch spośród siedmiu oskarżonych zgodziło się na publikację wizerunku. Są to: plutonowy Tomasz Borysiewicz i chorąży Andrzej Osiecki. Żaden z żołnierzy nie przyznaje się do winy. - Jestem pewny, że wszystko będzie dobrze, że ja wraz z kolegami zostaniemy oczyszczeni z zarzutów, powrócimy do służby i będziemy dalej służyć ojczyźnie - mówił na antenie TVN24 chorąży Osiecki.

<!** reklama>Polscy żołnierze wyjechali na akcję kilka godzin po tym, gdy Talibowie zaatakowali konwój wojskowy. W ataku uszkodzone zostały dwa pojazdy (w tym jeden polski). Śledczy twierdzą, że polscy żołnierze ostrzelali wioskę wiedząc, że pociski trafią w zabudowania cywilne. Żołnierze widzieli też poruszających się tam ludzi i bawiące się dzieci. Według ustaleń prokuratury, żołnierze ostrzelali wioskę granatami moździerzowymi i wielkokalibrową bronią maszynową, choć jej mieszkańcy nie stanowili dla nich zagrożenia. Wszystko to mają potwierdzać naoczni świadkowie.

Oskarżeni uważają, że broń była wadliwa, co było jedną z przyczyn tragedii.

Władysław B., pułkownik w stanie rezerwy, ojciec jednego z oskarżonych jest przekonany o niewinności żołnierzy. - Przyjechałem, żeby dodać im otuchy. Rozmawiałem ze wszystkimi żołnierzami, podtrzymuję ich na duchu. Uważam, że są niewinni - mówił w sądzie. Pan Władysław uważa, że wojskowi na miejscu wydarzeń zachowali się prawidłowo. - Podjąłbym taką samą decyzję jak oni - stwierdził.

Największa sala Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie okazała się zbyt mała, by pomieścić wszystkich zainteresowanych. Sąd przychylił się do wniosku prokuratora o nierejestrowanie procesu, uzasadniając to złymi warunkami lokalowymi. Sędzia płk Mirosław Jaroszewski uznał również, że „transmisja mogłaby prowadzić do teatralizacji zachowań uczestników procesu”. Zgodził się jednak na to, by dziennikarze pozostali na sali i robili notatki. Media nie będą więc mogły bezpośrednio transmitować przebiegu rozpraw, ale proces pozostaje jawny.

Decyzji sądu nie podziela były minister obrony, Jerzy Szmajdziński (SLD). - To sprawa wywołująca ogromne kontrowersje. Może wpłynąć na zachowania żołnierzy w przyszłości. Proces powinien być rejestrowany i przekazany opinii publicznej - komentował Szmajdziński.

Jaki był rozkaz?

Dziś sąd od godziny 10 ma wysłuchiwać wyjaśnień żołnierzy. Jeszcze wczoraj jeden z nich odniósł się do odczytanego aktu oskarżenia. Kapitan Olgierd C. stwierdził, że kategorycznie sprzeciwia się tezom aktu i przypisywaniu mu wydania rozkazu ostrzelania wioski.

Warto wiedzieć

Sześciu wojskowych prokuratura oskarża o zabicie cywilów - grozi im dożywocie. Siódmy z żołnierzy oskarżony jest o atak na niechroniony obiekt cywilny, za co grozi mu od 5 do 15 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!