
ZAKSA z triumfem w Lidze Mistrzów
Choć przed tym meczem nieco wyżej u bukmacherów stały notowania Itasu Trentino, kędzierzynianie na pewno nie przystępowali do niego z pozycji przysłowiowego "underdoga". Po tym, jak w ćwierćfinale i półfinale wyeliminowali tak wielkie firmy jak Cucine Lube Civitanova oraz Zenit Kazań, było jasne, że są w stanie pokonać każdy zespół w Europie. Ich finałowy rywal z Trydentu na papierze wcale nie był mocniejszych od poprzednich przeciwników. Przedstawiciele Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle doceniali jednak jego siłę.
W trzeciej odsłonie powtórzyło się to, że jego początek znów należał do Trentino. Różnica była natomiast taka, że później Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie dała rady przełamać przeciwnika. Nie było również im łatwo wrócić na najwyższe obroty w czwartym secie. Przez jego większość zawodnikom z Kędzierzyna-Koźla nadal brakowało skuteczności w kontrataku, a ekipa z Trentino z piłki na piłkę się rozkręcała. Aż w końcu przy stanie 27:26 Łukasz Kaczmarek huknął z zagrywki, po czym padł na parkiet ... Z radości, bo asem serwisowym po 43 latach zapewnił polskiej drużynie triumf w najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywkach!

Klapa na Euro 2020
Na Euro biało-czerwoni pod wodzą Portugalczyka polegli w kluczowym, pierwszym meczu ze Słowacją, przy ogromnym udziale szczęścia zremisowali z Hiszpanią i byli wyraźnie gorsi od Szwecji. Duży turniej, który Sousa dostał w spadku po Jerzym Brzęczku, został koncertowo zawalony. Cały trud z eliminacji wyrzucono do kosza.

Kolejny ćwierćfinał siatkarzy
Klątwa olimpijskich ćwierćfinałów polskich siatkarzy powtórzyła się także w Tokio. Po raz piąty z rzędu Biało-Czerwoni odpadli w tej fazie rywalizacji. Polska prowadziła w meczu z mocną Francją 2:1, ale rywale pokazali dobrą, skuteczną grę i ogromny charakter. Wyrównali, a w tie-breaku pewnie postawili na swoim. Polacy dali z siebie wszystko. Więcej nie byli w stanie.

Potęga polskiego młota
Aż cztery medale polscy olimpijczycy przywieźli z jednej dyscypliny - rzutu młotem. Do finału pa zakwalifikowały się aż trzy nasze reprezentantki. Niepokonana Anita Włodarczyk znów potwierdziła swoją klasę. Dołączyła do niej Malwina Kopron, która z początku była druga, ale między nasze zawodniczki wdarła się jeszcze na ostatnim rzucie Chinka.
- Ten wynik nie jest istotny, najważniejszy jest trzeci złoty medal. To było moje marzenie, żeby trzeci raz z rzędu zostać niepokonaną – mówiła potem Anita, a na głowie miała przeciwsłoneczne okulary w kształcie kół olimpijskich.
- Anita jest królową rzutu młotem, więc ja mogę być księżniczką – śmiała się Kopron.
Dwa medale zdobyli również nasi młociarze. Podobnie jak w przypadku kobiet, Biało-Czerwoni wzięli złoto i brąz. Tym razem najlepszy okazał się Nowicki, który od samego początku rzucał bardzo daleko. W pierwszej próbie zaliczył 81,18 m, a poza szóstą (spaloną) nie zszedł poniżej granicy 81 m. Najlepszy był jego trzeci rzut, w którym młot poleciał na odległość 82,52 m.
Tym razem najlepszy okazał się Nowicki, który od samego początku rzucał bardzo daleko. Fajdek nie rozpoczął najlepiej. W czterech pierwszych próbach rzucał w okolicach 78. metra (najdalej 78,83), co nie dawało mu miejsca na podium. Tych, którzy obawiali się kolejnej olimpijskiej wtopy, czterokrotny mistrz świata uspokoił w piątej kolejce. 81,53 m dało mu drugie miejsce. Szybko przeskoczył go jednak rewelacyjny Eivind Henriksen, który wynikiem 81,58 m pobił swój rekord życiowy o prawie trzy metry. Ostatecznie Norwega nie udało się już przeskoczyć.