
Na pomarańcze zasłużyli rzecz jasna wszyscy polscy medaliści. Symbolicznie przyznajemy jeszcze jedną Pawłowi Fajdkowi. Za wytrwałość, bo chociaż nasz młociarz od lat był klasą sam dla siebie podczas mistrzostw świata i Europy, to jednak nie potrafił pozbyć się olimpijskiej klątwy. Trudno inaczej podsumować jego starty w 2012 roku Londynie i w 2016 w Rio de Janeiro (za każdym razem odpadał w kwalifikacjach). Za trzecim podejściem w końcu się udało. - Dla mnie, po tych wszystkich przejściach, ten brąz jest nawet cenniejszy niż złoto - przyznał Fajdek po powrocie do Polski. Nie wypada się nie zgodzić...

Na nagrodę zasłużyli również, naszym zdaniem, Iga Świątek i Hubert Hurkacz. Ci dwoje akurat igrzysk w Tokio nie wspominają najlepiej, a ona nie obroniła też tytułu na kortach Rolanda Garrosa. Poza tym mają jednak za sobą bardzo udany rok, który zakończyli na miejscach w TOP-10 rankingów WTA i ATP. Przed nimi tak wysoko była w singlu tylko Agnieszka Radwańska.

Pora na rózgi. Niechętnie je przyznajemy, nie da się jednak, niestety, ukryć, że niektórym się po prostu należą. Listę otwiera prezes Legii Warszawa Dariusz Mioduski, choć tak naprawdę powinna być to „nagroda” grupowa - dla działaczy, piłkarzy, trenerów i kibiców (bo też się, niestety, nie popisali). To po prostu niepojęte, by aktualny (wciąż) mistrz Polski kończył 2021 rok w strefie spadkowej.

Na rózgę w zasadzie zasłużyli również nasi skoczkowie narciarscy, ale tym razem nie będziemy się nad nimi pastwić. W tym sezonie póki co zawodzą, ale warto pamiętać choćby o tym, że Kamil Stoch (na zdjęciu) rozpoczął 2021 rok od zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni, a Dawid Kubacki zajął w nim trzecie miejsce. Na razie więc odpuszczamy, z nadzieją na poprawę...