Niektóre akcje działają na rzecz walki z pandemią. Bramkarz Widzewa Łódź Wojciech Pawłowski zorganizował mecze w grze CS: GO, czyli wieloosobowej strzelance. W miniony weekend w jego zespole byli Krystian Bielik z Derby County, gracze Górnika Zabrze Paweł Bochniewicz i Mateusz Matras oraz Łukasz Zwoliński z Lechii Gdańsk. Ich rywalami była drużyna esportowców: Piotr „izak” Skowyrski, Paweł „saju” Pawelczak, Mateusz „PAGO” Pągowski, Damian „PVEOR” Kozioł i Paweł „Leh” Lehmann.
Rywalizacja zwykle transmitowana jest na stworzonej do tego platformie - Twitch. Pawłowski i spółka grając przez kilka godzin zbierali pieniądze, które wpłacali widzowie. Całość została przekazana na pomoc polskiej służbie zdrowia. Drugi weekend z rzędu. Tydzień temu w grze byli też m.in. Dawid Kownacki i Bartosz Kapustka.
Swoje wirtualne zmagania transmitują też pomocnik reprezentacji Polski Mateusz Klich, siatkarz Jastrzębskiego Węgla Tomasz Fornal, piłkarz Arsenalu Mesut Oezil oraz pomocnik Paris Saint-Germain Julian Draxler. Pierwszy gra w League of Legends, drugi w Grand Theft Auto, a dwaj ostatni w Fortnite'a, o którego swego czasu była awantura, bo piłkarze podczas długich godzin przesiadywania przed monitorem nabawiali się drobnych urazów.
Sportowcy wybierają też wirtualne granie w mniej lub bardziej dopracowane symulatory dyscyplin. Czasem niezwiązane ze swoją. Przykładem niech będzie Thibaut Courtois. Bramkarz Realu Madryt ostatnio grał z kolegą z reprezentacji Belgii i napastnikiem Interu Mediolan Romelu Lukaku w NBA 2k, czyli symulator koszykówki. Na początku pandemii Courtois wziął udział w wyścigu o Grand Prix Australii w grze F1 2019, w której jechał m.in. Lando Norris z Mc Larena. Brytyjczyk, który już wcześniej transmitował swoją zabawę na Twitchu, stał się jedną z gwiazd wirtualnego światka.
Obiecał, że zgoli włosy, jeśli podczas innego wirtualnego wyścigu widzowie wpłacą 10 tys. dolarów (na rzecz walki z koronawirusen). Cel został osiągnięty, a Norris jak zapowiedział, tak zrobił. Innym razem dzwonił do kolegów po fachu po rady dotyczące toru, na którym miał się ścigać. - Wyłącz grę, odpal jakiś serial na Netfliksie - żartował Max Verstappen z Red Bulla, który kiepsko odnajduje się na wirtualnym torze i... ostentacyjnie odinstalował grę.
Jego śladem, ale za to z uśmiechem od ucha do ucha, zrobił to w niedzielę Norris. Chciał rywalizować w kolejnej Grand Prix, realizowanej przez władze Formuły 1, ale przez błąd systemu nie mógł kierować swoim zawodnikiem. Poza nim w zabawie wzięli udział Charles Leclerc z Ferrari, Antonio Giovinazzi z Alfy Romeo, George Russell i Nicholas Latifi z Williamsa i Alex Albon z Red Bulla. Wygrał ten pierwszy.
- Wirtualna Formuła 1 jest trudniejsza niż w rzeczywistości. W prawdziwym życiu czujesz, co dzieje się z tobą i samochodem, w grze tego nie ma, mimo to cały czas trzeba być skupionym - podsumował 22-letni Leclerc.
Z tygodnia na tydzień jakość gry i liczba prawdziwych kierowców powinna rosnąć (w niedzielę wziął w niej udział mistrz F1 z 2009 r. Jenson Button). Formuła 1 ma zamiar zachęcić m.in. dostarczeniem profesjonalnego sprzętu, czyli fotela z kierownicą i pedałami.
Popularna jest też wirtualna piłka nożna, czyli seria FIFA. Mecze transmituje m.in. Trener Alexander-Arnold. Derby Londynu zagrali piłkarz West Hamu Michaił Antonio z Ryanem Sessegnonem z Tottenhamu. Swój turniej zorganizowała też Ekstraklasa SA, zapraszając do niego kibiców. Z kolei w Hiszpanii zmierzyli się ze sobą przedstawiciele wszystkich klubów poza Barceloną, która reklamuje konkurencyjną serię Pro Evolution Soccer. Natomiast pod koniec marca Krzysztof Piątek i Krystian Bielik poprowadzili wirtualną reprezentację Polski do wygranej z Finlandią.
Są też gry (choć bardziej pasowałoby napisać program), które od graczy wymagają wysiłku. To Zwift, czyli wirtualna platforma treningowa dla miłośników kolarstwa. Dzięki specjalnej aplikacji podłączonej do przystosowanego do tego trenażera i roweru, można przejechać dowolną trasę. Na czymś takim w dobie koronawirusa trenuje m.in. Robert Kubica.
Przy pomocy podobnej aplikacji, Bkool, w niedzielę odbył się wyścig Dookoła Flandrii (prawdziwa rywalizacja została odwołana z powodu koronawirusa). Wzięło w nim udział 13 profesjonalnych kolarzy, w tym wygrał Greg van Avermaet z polskiej grupy CCC.
- To bardzo fajny pomysł i dobry trening. Nie jest to może dobra alternatywa dla prawdziwego wyścigu, ale dzięki niej mogliśmy rozbawić widzów - podsumował belgijski mistrz olimpijski z 2016 r.
Chcesz wiedzieć więcej?
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Euro 2020. Piękna polska kadra WAGs. Zobacz żony i partnerki...
ZOBACZ TEŻ:
- Pamiętacie blondwłosą skandalistkę, która przerwała finał Ligi Mistrzów?
- Ile zarabia Robert Lewandowski? Jest w TOP 10!
- UEFA zdementowała słowa... swojego szefa
- Seksowna Georgina obcięła włosy Ronaldo. "Suuu!"
- Piłkarz zakneblował kobiety, żeby grać na konsoli
- Potężna riposta Krychowiaka. Boniek sam się prosił!
Najdroższe transfery piłkarzy po inflacji. Ronaldo kosztował...
