Jak się zapewne Państwo domyślają, zmierzam nieuchronnie - przez zaspy, śnieg, wiatr i mróz - do Pjongczang. A tu, pomimo oszustw, jawnych kantów sędziów i organizatorów, każdego dnia igrzysk członkowie naszej ekipy starają się podnosić poziom naszego przywiązania do barw narodowych. Nie jest to łatwe, bo, jak przyznała nasz czołowa biathlonistka Weronika Nowakowska, po biegu łączonym zaskoczył ją... chłód. Wystarczyło pamiętać o przestrogach prominentnej polityczki PO, która bez ogródek uświadomiła rodakom, iż jak jest zima, to jest zimno.
Gdyby odwołano drugą serię skoków na skoczni normalnej (co to, do cholery, za nazwa?) bylibyśmy dziś w zdecydowanie lepszych humorach, ale drugi raz oszukać się nie damy…
W dalekiej Korei Południowej (południe chyba nie jest najlepszym miejscem do organizowania zimowych zawodów) mimo tego, o czym wyżej, zaliczyliśmy już parę sukcesów, co dziwne - przemilczanych - wiadomo z jakich względów - przez prasę zagraniczną (znana sprawa ulicy i zagranicy).
Nasz waleczny saneczkarz bez osłony na twarzy, która padła zapewne wcześniej łupem olimpijczyków z biedniejszych niż my krajów (wiadomo, komuniści i złodzieje) dumnie sunął olimpijskim torem z prędkością 120 km. Oczywiście zdecydowanie wygrał w kategorii saneczkarzy... tych bez masek, oczywiście. Nie mógłbym w tym momencie nie przypomnieć naszego dzielnego zjazdowca, który nie tak dawno temu pokonał trasę giganta na jednej narcie i w tej kategorii nie było lepszych od naszego rodaka, bo zagraniczni asekuranci używali do zjazdu dwóch nart.
Staramy się też unikać, jak możemy, i słusznie, startów w konkurencjach, które nie bez powodu nazywane są w sposób dla naszego narodu odrażający - myślę o kombinatorach. Szczególnie norweskich. Sportowcy z tego kraju pojawili się w Pjongczang z 6 tys. tabletek na astmę. Norweski team od lat trapiony jest tą straszną przypadłością, powodując w rywalach tak daleko idące współczucie, iż zdarza się, że widzimy na podium nawet trzech reprezentantów tej ekipy. Któż chciałby wygrać z człowiekiem ciężko chorym? Na pewno nie my, Polacy!