<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Po tym, jak Michel Platini podczas wizytacji Polski stracił głos, zaraz pojawiły się fikuśne żarciki, co też straci następnego dnia na Ukrainie. Bo w całej tej lekko groteskowej debacie o tym, czy ci źli cwaniacy z prawdziwej Europy zabiorą nam Euro, nagle wszystkich olśniło, że tak naprawdę to nie my jesteśmy najsłabszym ogniwem. Znakomicie oddają to krążące po Kijowie ploty, że Polacy knują z Niemcami, żeby wykolegować Ukraińców.
Oddaje to też wczorajsza drżączka w stolicy Ukrainy - przy której nasze ceregiele wokół Michela Wielkiego to drobnostka. Cóż, tak naprawdę wychodzą teraz na jaw przewagi, które ma kraj unijny, od kilku lat wciągany na poziom europejskiej wspólnoty, nad nieunijnym. Choćby w kwestii transparentności, trzymania się standardów i realnego wpływu państwa na najróżniejsze mechanizmy. Bo to, że paru wybitnych oligarchów (tak wybitnych, że nasi oligarchowie to przy nich geszefciarze) wybuduje superstadiony, to niestety mocno za mało. I stąd spekulacje, że nie tylko Euro nie będzie u nas mniej, ale nawet cudownie więcej, jeśli połkniemy kawałek ukraińskiego tortu. Przede wszystkim jednak nie ekscytujmy się tak mądrościami notabli z UEFA. To świetni biznesmeni - i jeśli zadecydowali, że już pora wejść na centralnowschodnie rynki, to znaczy, że rozpoznali teren. W końcu nie ma większej radości dla ich tłustych sponsorów niż nasz wyposzczony kawałek Europy.
<!** reklama>Pewnie więc uznali, że choćby brak autostrad można przeżyć, bo przecież jasne, że w parę lat nie powstaną. Zresztą kibice nie przemieszczają się dzisiaj po Europie tabunami samochodów, tylko latają tanimi liniami. Głównym problemem będą więc lotniska, baza hotelowa i ulice w miastach. No i logistyka na styku Polska-Ukraina. Oczywiście prztyczki pana Michela, że sprawa organizacji jest otwarta, irytują. Bo jak się podjęło decyzję, to się potem nie wkłada kijaszka w szprychy. Ale traktowałbym je raczej jako specyficzną stymulację. Widocznie tęgie głowy z UEFA uznały, że Polaków dobrze jest trochę postraszyć.