Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

SPOD EKRANU: Recenzja filmu "KOBIETY MAFII 2" Patryka Vegi. Bardzo smutny dowcip

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Pana Vegę, króla złotego naszego kina, szacunkiem darzę i podziwem. I to wbrew biadoleniom różnych smakoszy, którzy nad jego filmami wybrzydzają okrutnie. Bo skoro facet potrafi opowiadać takie historie, że chodzą na nie miliony widzów, to przynajmniej zainteresowanie mu się należy - wie bowiem o nas, Polakach-szarakach, coś, czego smakosze nie wiedzą. Choć nigdy fanem jego filmów nie byłem, to jakoś tam je trawiłem. Ale z „Kobietami mafii 2” problem mam już poważny. Bo co to właściwie jest?

Jak na pastisz to jednak film to trochę za mało odjechany i za bardzo trzymającymi się realnych problemów. Jak na poważniejsze kino, to jednak za duża hucpa... Zmorą filmów pana Vegi od zawsze jest to, że oglądamy na siłę posklejane anegdotki, głównie z życia ludzi złych i malowniczych. I pewnie gdyby tak pozlepiać te opowiastki z różnych filmów jakoś inaczej, to nikt by tego nie zauważył, bo intryga jest kompletnie pretekstowa. I ta zmora dalej pana Vegę dusi, tyle, że zmieniła się tonacja.

Bo to nieprawda, że pan Patryk zawsze serwował nam kino czysto rozrywkowe, gdzieś tam w tle zwykle kołatały się Vegowe ambicje - pokazania nam tajemnic polskiej gangsterki, kibolstwa, patologii służby zdrowia czy służb specjalnych. W „Kobietach mafii 2” nie kołacze się już prawie nic. Prawie, bo mamy tu takie motywy, jak czyściciele kamienic czy złodzieje luksusowych samochodów, które jednak do całości pasują jak mała pięść do wielkiego nosa.

Najbardziej żal mi pani Katarzyny Warnke, odkrycia poprzednich filmów pana Vegi. Dostała totalnie przerysowaną, groteskową rolę i niestety przy tym totalnie nieśmieszną.

Tak naprawdę oglądamy bowiem pop-rozrywkowy odjazd, ułożony z cudacznych motywów - bo są tu wątki i terrorystów z ISIS, i życia personelu polskich dyskontów, i handlu narządami i parę innych atrakcji też.

A film skacze między festiwalem przemocy, a arabskim romansem z 1001 nocy. Tak więc oglądamy posplatane historyjki paru bohaterek. Jedna sprowadza narkotyki z Kolumbii, druga jest Kolumbijką, trzecia zostaje kochanicą pana z ISIS, a czwarta to wdowa po bossie mafii, zamierzająca zarabiać, jako pani celebrytka. I pewnie można by tu różne nawiązania do autentycznych postaci znaleźć, tylko po co?

Zawsze najbardziej irytowała mnie u pana Vegi taka infantylna fascynacja światem silnych gangusów, która chcąc nie chcąc przebijała z tła. Trochę zmieniła się formuła i teraz najbardziej irytuje mnie kiepski dowcip. Bo kiedy śmieszność wysunęła się przed straszność, to okazało się, że większość żartów przypomina te żałosne kabarety, w których facet przebiera się za blondynkę i to bardzo śmieszne jest.

Postacie? Dosyć oczywiste. I pan Chabior, i pani Popławska, i pani Dygant, i pan Adamczyk są tacy, jak mają być. I tyle. Najbardziej żal mi pani Katarzyny Warnke, odkrycia poprzednich filmów pana Vegi. Dostała totalnie przerysowaną, groteskową rolę i niestety przy tym totalnie nieśmieszną. Pani Katarzyno, niech pani tego więcej nie robi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: SPOD EKRANU: Recenzja filmu "KOBIETY MAFII 2" Patryka Vegi. Bardzo smutny dowcip - Nowości Dziennik Toruński