Pięciu lotników wojskowych zginęło na początku tego roku. Armia ujawniła, z jakich powodów doszło do tragedii.
<!** Image 2 align=right alt="Image 124251" sub="W katastrofie zginął porucznik Rober Wagner. Dwaj pozostali członkowie załogi odnieśli lekkie obrażenia Fot. archiwum">Pościnane korony drzew i wrak leżący w środku lasu. Tak wyglądał teren poligonu wojskowego pod Chorągiewką koło Torunia. 27 lutego doszło tam do katastrofy śmigłowca bojowego MI-24D podczas ćwiczeń 49 Pułku Śmigłowców Bojowych z Pruszcza Gdańskiego. Załogi przygotowywały się do misji w Afganistanie.
- Na miejsce zdarzenia dotarliśmy około 23.40. Od razu przystąpiliśmy do udzielania pomocy poszkodowanym - relacjonował na naszych łamach mł. kap. Artur Kiestrzyn z Państwowej Straży Pożarnej w Inowrocławiu.
Okazało się, że w katastrofie zginął porucznik Rober Wagner, drugi pilot śmigłowca. Dwaj pozostali członkowie załogi odnieśli lekkie obrażenia. Strażacy musieli także zabezpieczyć zbiorniki z paliwem, które groziły wybuchem.
- Samego momentu wypadku nie pamiętam. Całe zdarzenie trwało dosłownie sekundy. Nie umiem w tej chwili powiedzieć, co mogło być przyczyną gwałtownego spadania maszyny - mówił kapitan Marcin Gwizdowski, dowódca śmigłowca.
<!** reklama>Dowódca MI-24D i starszy chorąży sztabowy Marek Wojciechowski trafili najpierw do szpitala w Toruniu, a później do Bydgoszczy. Zaraz po katastrofie ujawnienie raportu Komisji Badania Wypadków Lotniczych zapowiadał Bogdan Klich, minister obrony narodowej.
Wczoraj opinia publiczna poznała przyczyny katastrofy. MON przedstawiło raport w tej sprawie. Według resortu, przyczyną tragedii były błędy dowódcy maszyny, który „świadomie naruszył warunki swego zadania” i m.in. leciał za nisko.
Raport jest dostępny na stronie internetowej resortu. Minister Bogdan Klich zapewnił, że dokument niczego nie ukrywa, a sam raport jego zdaniem – nie przesądza też o niczyjej winie.
Podczas konferencji prasowej MON podano także przyczyny katastrofy samolotu Marynarki Wojennej Bryza An-28, do której doszło w ostatnim dniu marca. Wypadek miał miejsce na lotnisku w Gdyni-Babich Dołach, gdy piloci ćwiczyli awaryjne lądowanie na jednym silniku. Zdaniem ekspertów, zawiniły „niewłaściwe działania załogi przez pełne wypuszczenie klap przy lądowaniu”. Zginęli wówczas komandor porucznik Roman Berski, komandor podporucznik Marek Sztabiński, kapitan Przemysław Dudzik oraz starszy chorąży sztabowy Ireneusz Rajewski.
Warto wiedzieć
Mi-24D wprowadzono do służby w siłach powietrznych Związku Radzieckiego w 1976 r. Do dziś jest używany przez ponad 30 państw. Nazywany jest przez pilotów latającym czołgiem lub krokodylem, od charakterystycznego wydłużonego kształtu i kamuflażu.