Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Socjalistyczne twarze Bydgoszczy

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
W czasach realnego socjalizmu Polski Ludowej brakowało niemal wszystkiego. Poza pięknymi słowami, szczytnymi ideami i... szczodrze rozdawanymi medalami i honorami dla osób, które stały po właściwej stronie.

W czasach realnego socjalizmu Polski Ludowej brakowało niemal wszystkiego. Poza pięknymi słowami, szczytnymi ideami i... szczodrze rozdawanymi medalami i honorami dla osób, które stały po właściwej stronie.

<!** Image 2 align=right alt="Image 148013" sub="- W tamtych czasach wybierało się tych, których wybrać było można. Z naciskiem na reprezentantów klasy robotniczej - przyznaje Jerzy Derenda, w latach 70. dziennikarz „DW”, współorganizator plebiscytów na „Bydgoszczanina Roku”. / Fot. Archiwum">W połowie dekady Gierka modne stało się poszukiwanie cichych bohaterów, ludzi oddanych bez reszty swojej pracy, a tym samym „rozwojowi i rozkwitowi socjalistycznej ojczyzny”. W 1975 roku redakcja bardzo popularnej wówczas w Bydgoszczy popołudniówki - „Dziennika Wieczornego” zaproponowała wyłonienie 10 najpopularniejszych bydgoszczan roku. W akcję włączyło się Towarzystwo Miłośników Miasta Bydgoszczy. Kandydatury mieli zgłaszać czytelnicy.

Wiceprezydent Bydgoszczy i jednocześnie szef TMMB, Jerzy Wiśniewski, apelował na łamach o wyszukiwanie „ludzi dobrej roboty”, mogących być wzorami do naśladowania - głównie przez młodzież.

Dziennikarze w cyklu publikacji zaprezentowali sylwetki tych mieszkańców miasta, którzy „codzienną, wykonywaną rzetelnie i z poświęceniem pracą, umiłowaniem Bydgoszczy i ludzi w niej żyjących zdobyli sobie powszechne uznanie”. Osób takich przedstawiono 17. Ostatecznie jednego tytułu „Bydgoszczanina Roku” zdecydowano się nie przyznawać, mianem tym obdarzono bowiem aż 10 osób, a dodatkowo przyznano jeszcze jeden tytuł honorowy. Spotkanie z laureatami połączone z wręczeniem symbolicznych dowodów uznania odbyło się w Galerii Sztuki Współczesnej przy Starym Rynku w środę, 28 stycznia 1976 roku.

<!** reklama>Kim byli (są) najpopularniejsi bydgoszczanie 1975 roku? Poza Andrzejem Szwalbem, Marianem Turwidem i Janem Wróblewskim, ich nazwiska praktycznie nic dziś nie mówią. Oto one: Otton Anforowicz, Tadeusz Czerniawski, Mieczysław Finkelstein, Stefan Niewiarowski, Nikodem Sobotowski, Stanisław Wolny, Zenon Ziółkowski, Roman Kaczmarczyk. Kandydowali również Janina Laska, Lech Czabański, Mieczysław Wielicz, Andrzej Kaźmierczak, Janina Giezek. Byli to, m.in., „robotnica, trybun robotniczy i jednocześnie poetka”, aktor, milicjant, pułkownik WP, kierownik sklepu, majster, ordynator, kierowniczka żłobka.

Baterie spod lady

Podczas uroczystości finałowej nie brakowało pełnych wzruszenia wyznań. „Rozpoznała mnie na zdjęciu pani w kiosku i dostałem spod lady baterie” - cieszył się jeden z laureatów. „Tworzycie bydgoski herbarz współczesny” - sugerował organizatorom inny, wzbudzając zrozumiałą konsternację. Kolejny zastanawiał się, dlaczego w gronie laureatów nie ma popularnych sportowców. „Dochodzę do wniosku - powiedział - że czasy długotrwałego upajania się ludzkich zbiorowości popisami asów sportu przechodzą do historii. Słusznie, bo są wartości bardziej trwałe i społecznie użyteczne”.

Jeszcze inny na pytanie, czy zdarzyło mu się podczas 30-letniej kariery zawodowej spóźnić do pracy, wyznał: „Zdarzało się późno wrócić z rodzinnej uroczystości, ale zawsze wstawałem o czwartej rano, pół godziny przed wyznaczonym czasem byłem na budowie, wszystkiego doglądałem i zanim ludzie przyszli, zadania już na nich czekały”.

Majster budowlany chwalił socjalistyczną racjonalizację i tempo pracy: „Na Leśnym, gdzie mieszkam, budowałem dom z cegły przez 2 lata, na Błoniu stawiałem w stanie surowym w miesiąc, a na Wyżynach idzie jeszcze szybciej”.

Wtórował mu inżynier, który miał pomysł na racjonalizację budownictwa: „Projekt nie może być ostateczny, w trakcie budowy trzeba go zmieniać, dostosowywać do warunków”.

Ludzie dobrej roboty

Plebiscyt ten organizowano przez pięć kolejnych lat. Wybierano przeważnie po dwóch bydgoszczan roku i ośmiu laureatów. Dość enigmatycznie informowano, że wybierają czytelnicy, podawano nawet, ilu brało udział w głosowaniu (np. w 1976 roku - 4787), ale nigdy nie przedstawiano dokładnych wyników.

W roku 1976 zwyciężczynią została Izabela Romanowska, w 1977 - Irena Lewicka i Jan Mazierski, w następnym - Leon Kowalski i Stefania Cichoracka-Szpotańska, w 1980 roku - Władysław Wawrzyniak i Mieczysław Kowalski.

-Rzeczywiście, dziś te nazwiska niewiele mówią, ale kiedyś były one w Bydgoszczy głośne - mówi Jerzy Derenda, obecnie prezes TMMB, w latach 70. dziennikarz „DW”, współorganizator plebiscytów. - Chodziło o to, by wyszukać osoby, które były twarzami Bydgoszczy, osoby popularne w mieście, które coś tam istotnego zrobiły, liczyły się. Zgoda, obecnie o milicjancie Mieczysławie Finkelsteinie nikt nie pamięta, ale wówczas był on postacią tak rozpoznawalną, jak później sierżant Kubalewski z drogówki. Łamał wszystkie możliwe konwencje, nie karał mandatami, chodził do szkół na pogadanki, rozmawiał z ludźmi na ulicy. Do tego był urodzonym gawędziarzem. Oczywiście, trzeba było dbać o tzw. przekrój społeczny kandydatów i ich poprawność ideologiczną w takim stopniu, w jakim narzucała to ówczesna władza.

Byli to głównie ludzie zgłaszani przez swoje środowiska, nie było więc nikogo anonimowego, kto by nie cieszył się uznaniem w określonym kręgu. A wyboru dokonywano w redakcji.

- Nie liczono głosów czytelników - dodaje Jerzy Derenda. - I dziś nadal uważam, że było to słuszne. Plebiscyty winny być wolne od manipulacji, układów czy zbiorowego głosowania. W tamtych czasach wybierało się tych, których wybrać było można. Z naciskiem na reprezentantów klasy robotniczej. To prawda, że nie mogło być osób ze środowiska kościelnego czy opozycjonistów, mało było naukowców. Przez to cała grupa wspaniałych ludzi nie miała żadnych szans na wybór. Kiedyś doszło do pożaru biblioteki na Starym Rynku. Ktoś natychmiast zawiadomił straż i bezcenne zbiory uratowano. Pisząc o tym do gazety, chciałem wiedzieć, kto tak szybko zareagował. Okazało się, że był to zakonnik, jezuita. Napisałem o tym, a wówczas naczelny kazał to wykreślić. „Czy pan na głowę upadł?” - usłyszałem - „Jak ksiądz może zrobić coś dobrego?”.

Czytelnicy uwierzyli

W 1980 roku najpopularniejszych bydgoszczan już nie wybrano. Plebiscyt upadł.

- W okresie strajków i protestów społecznych trzeba było przerwać organizację plebiscytu, ponieważ wówczas kandydatury jednej strony budziłyby złość, nienawiść, albo kontrowersje z drugiej strony - wyjaśnia Jerzy Derenda. - To nie miałoby sensu.

Plebiscyt podobał się władzom. Adam Lipiński, sekretarz Komitetu Miejskiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w 1977 roku, tak powiedział do organizatorów podczas uroczystej gali: „Plebiscyt jest zgodny z ideą i praktyką rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego...”. Trzy lata później prezydent miasta, Wincenty Domisz stwierdził: „To 10 prawdziwych bydgoszczan. Chcielibyśmy, żeby takich, jak oni, w mieście były tysiące”.

Podobał się też ludziom, którzy uwierzyli, że zwykli, szarzy obywatele mogą dzięki niemu także stać się kimś. Stąd tak wiele listów do redakcji i zgłoszeń pisanych prostymi słowami przez osoby posługujące się formułkami, które dziś często są niezrozumiałe: „A. wniósł aktywny wkład osobisty w zbudowanie przez wojsko w naszym mieście ulic, linii tramwajowej, mostów, stadionu Zawiszy...”

„To handlowiec zawsze starający się zaspokoić potrzeby klientów. Współczesny bydgoski Wokulski w najlepszym tego słowa znaczeniu”.

„Na P. nigdy się jeszcze nie zawiodłam. Gdy prosiłam o załatwienie przewiezienia węgla - załatwił, gdy byłam chora - postarał się o lekarstwa”.

„Byłem służbowym pisarzem pułkownika, stąd wiem, że jest to człowiek o wspaniałym darze właściwego wychowywania młodego pokolenia żołnierzy”.

„Głosuję na W., bo dzięki jego pracy mamy w Bydgoszczy i kraju tyle nowych i potrzebnych domów”.

„Głosuję na J., bo cenię ją za ciężkie przeżycia w czasie hitlerowskiej okupacji i wytrwałość w pracy zawodowej”.

„L. sumiennie i wzorowo wypełnia swoje obowiązki zawodowe. Jest aktywną działaczką społeczną”.

„Czy możemy głosować na własnego ojca? Przepracował 30 lat w jednym zakładzie bez żadnej nagany i spóźnienia”.

Trochę kłopotów było z życiorysami. Starano się je zgrabnie omijać. Oto nie wiedzieć dlaczego, Polak zamieszkały w 1939 roku na wschodnich rubieżach kraju rozpoczął ni stąd, ni zowąd służbę wojskową w... Armii Radzieckiej w 1940 roku. Mieszkanka przedwojennego Wilna z własnej inicjatywy podjęła z kolei wyczerpującą i długą podróż, która zaprowadziła ją aż na stepy Kazachstanu...

Wszyscy laureaci jak jeden mąż zarzekali się ponadto, że są zaskoczeni, że nigdy by nie przypuszczali..., nawet w najśmielszych marzeniach, że przecież tylko wypełniają swoje obowiązki. Nagrodzona zaś aktorka jakby ze wstydem wyznała, że tytuł do niej nie pasuje, bo ona pracowała zawsze tylko w kulturze, nigdy zaś przy warsztacie, w zakładzie...

Fakty

Wybierała redakcja, głosów czytelników nikt nie liczył...

1975 r.: Otton Anforowicz, Tadeusz Czerniawski, Mieczysław Finkelstein, Stefan Niewiarowski, Nikodem Sobotowski, Andrzej Szwalbe, Marian Turwid, Stanisław Wolny, Jan Wróblewski, Zenon Ziółkowski, Roman Kaczmarczyk.

1976 r.: Izabela Romanowska, Alojzy Bukolt, Paweł Chmielewski, Władysław Dunarowski, Henryk Gaca, Wincenty Gordon, Zofia Krzemkowska, Lech Nowicki, Jan Szklarski, Franciszek Wróblewski.

1977 r.: Irena Lewicka, Jan Mazierski, Leon Hermanowski, Anna Jachnina, Bernard Kasprzak, Wacław Kocon, Zygmunt Milewski, Józef Podgóreczny, Marian Wasielewski, Ignacy Waszak.

1978 r.: Leon Kowalski, Stefania Cichoracka-Szpotańska, Roman Chłodziński, Irena Grześkiewicz, Dorota Kempka, Alfred Kowalkowski, Władysław Malinowski, Wiktor Piotrowski, Władysław Polny, Władysław Witkoś.

1979 r.: Władysław Wawrzyniak, Mieczysław Kowalski, Józefa Juszczak, Barbara Kalinowska-Giedrojć, Stanisław Kitajgrodzki, Bronisław Księżopolski, Stanisław Marciniak, Florian Sikora, Józef Stankiewicz, Piotr Szymański.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!