Od wczoraj w Grodzisku Wielkopolskim trwa zgrupowanie piłkarskiej kadry Polski przed meczami towarzyskimi z Rumunią i Kanadą.
Jest to pierwsze zgrupowanie pod wodzą nowego selekcjonera Franciszka Smudy. Przed godziną 14 niemal wszyscy kadrowicze pojawili się w grodziskim hotelu.
Z drobnym opóźnieniem dotarł selekcjoner kadry. Z powodu mgły jego samolot nie przyleciał na czas. Selekcjoner do wielkopolskiego miasteczka podróżował z Bremy, gdzie rozmawiał na temat gry Sebastiana Boenischa w polskich barwach.
Wczoraj przed południem wydawało się, że wszystko jest na jak najlepszej drodze do tego, by Boenisch zagrał już w najbliższych spotkaniach. Sprawa nieco się jednak skomplikowała. Do „walki” o grę uzdolnionego obrońcy dla reprezentacji Niemiec włączyli się włodarze jego macierzystego klubu Werderu Brema.
Według najnowszych informacji uzyskanych przez stację Orange Sport Info, Klaus Allofs, dyrektor sportowy Werderu Brema, nakłonił Boenischa do powtórnego przemyślenia sprawy przyjęcia podwójnego obywatelstwa, i w której reprezentacji chce występować. Allofs oraz Thomas Schaaf (trener Werderu) podkreślili w rozmowie z piłkarzem, iż w składzie Werderu zdecydowanie woleliby reprezentanta Niemiec od reprezentanta Polski i poprosili, aby poważnie zastanowił się nad swoją reprezentacyjną przyszłością.
<!** reklama>Według wcześniejszych informacji Boenischa od gry w reprezentacji Polski dzieliły już tylko formalności, a zawodnik po raz pierwszy miał ubrać koszulkę z orłem na piersi już w najbliższą sobotę w meczu z Rumunią. Obecnie sytuacja mocno się skomplikowała i według stacji Orange Sport Info nie ma najmniejszych szans na przyjazd obrońcy na zgrupowanie polskiej reprezentacji, a co za tym idzie na występ 22-letniego zawodnika w kadrze Smudy. W decyzji Boenischowi „pomógł” także sam klub, który już zapowiedział, że nie puści Polaka na zgrupowanie.
Co ciekawe, Klaus Allofs na wcześniejszy spotkaniu ze Smudą zapewniał, że on nie będzie czynił żadnych przeszkód, jeśli Boenisch otrzyma polskie dokumenty. Te zawodnik może dostać bardzo szybko, bowiem ma on polskie obywatelstwo, więc niezbędna byłaby jedynie „wycieczka” do konsulatu w Kolonii. Teraz jednak nie wiadomo czy zdecyduje się na ten krok.
Smuda ma też inne problemy. Kontuzje ze zgrupowania wyłączyły Rafała Murawskiego, Arkadiusza Głowackiego i Pawła Brożka.
Za pierwszego z nich zdążył już przyjechać piłkarz Nottingham Forest Radosław Majewski. Wczoraj poznaliśmy dwóch kolejnych zmienników.
Jak poinformowała rzecznika prasowa PZPN-u Agnieszka Olejkowska selekcjoner reprezentacji Polski - Franciszek Smuda powołał dwóch zawodników - Kamila Glika z Piasta Gliwice i Macieja Rybusa z Legii Warszawa, którzy zastąpią kontuzjowanego Pawła Brożka i Arkadiusza Głowackiego.
Piłkarze reprezentacji w Wielkopolsce będą przebywać do piątku. Rano z Poznania odlecą do Warszawy, gdzie dzień później zmierzą się z Rumunią. Cztery dni później Polacy zagrają w Bydgoszczy z Kanadą.
Czy przyjdzie im znów grać przy pustych trybunach?
Stowarzyszenie „S.O.S. dla Polskiej Piłki”, które powstało z inicjatywy akcji koniecpzpzn.pl, wezwało bowiem do bojkotu meczu Polski z Kanadą (18 listopada w Bydgoszczy) i odwołania władz PZPN. W poniedziałek podczas konferencji prasowej poinformowało o swoich postulatach.
Prezes tego stowarzyszenia (przejęło za symboliczną złotówkę serwis koniecpzpn.pl) Sławomir Bajdas przedstawił dziennikarzom dwanaście postulatów. Na razie członkowie stowarzyszenia koncentrują się na najbliższych wydarzeniach w polskim futbolu.
- Wzywamy kibiców, zwłaszcza z województwa kujawsko-pomorskiego, do bojkotu meczu z Kanadą w Bydgoszczy. Cieszymy się z wyboru Franciszka Smudy na selekcjonera, ale to dla nas za mało. Nie damy sobie zamydlić oczu pozorowanymi działaniami PZPN - zapowiedział Bajdas. Dodał, że kolejną akcją będą protesty w całej Polsce.(Orange Sport Info, onet.pl, interia.pl, sport.pl, pzpn.pl)