Przypomnijmy, do zdarzenia doszło 15 lipca około godz. 3 w nocy w jednej z kamienic przy ulicy Klasztornej w Świeciu. Między Kingą B., a jej 29-letnim konkubentem - Sebastianem doszło do kłótni, po której oskarżona miała chwycić za nóż i wbić go swojemu partnerowi w okolice barku. Mężczyzna wykrwawiał się przez cztery godziny. Zmarł około godz. 7.
Kinga B. była oskarżona o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym.

Sędzia uznał, że oskarżona działała w warunkach obrony koniecznej, broniła się przed agresywnym zachowaniem nietrzeźwego partnera.
- Jeśli jesteś napastnikiem i decydujesz się na zaatakowanie słabszego, licz się, że mogą być konsekwencje tego czynu - ostrzegał sędzia Tomasz Pietrzak. - To nie ten, co się broni, ma uważać, żeby nie zrobić zbyt dużej krzywdy.
Z wyrokiem nie zgadza się ojciec zmarłego Sebastiana. Już zapowiada odwołanie od wyroku. Wyszedł jeszcze przed końcem ogłaszania decyzji sądu, mówiąc: - Nie muszę tego słuchać, nie wierzę w ten wyrok.
W dniu tragedii w mieszkaniu miała pojawić się Ewa B., matka oskarżonej. - Obie wycierały krew z podłogi i patrzyły jak mój syn umiera. Nie wezwały pomocy, tłumacząc, że Sebastian nie wyglądał na konającego. To absurd! Według mojej opinii, matka Kingi jest współwinna temu, że Sebastian nie żyje! - twierdził ojciec zamordowanego Sebastiana.
Kinga B. oraz jej nieżyjący partner mają dziecko 2-letnią córkę.
20 lat więzienia za skatowanie 4-latki. Wyrok za szokujące morderstwo z Łodzi
Źródło:
TVN 24