Na kilka tygodni przed pierwszymi wolnymi wyborami SB interesowała się pochodzeniem etnicznym Aleksandra Kwaśniewskiego, życiorysem jego ojca i karierą zawodową jego żony.
<!** Image 2 align=right alt="Image 128011" sub="Generał Wojciech Jaruzelski zaprzeczył, jakoby stał za inwigilacją Aleksandra Kwaśniewskiego Fot. Mwmedia">Informacje na ten temat znajdują się w dokumentach Departamentu III MSW, które jesienią chce wydać IPN. Wczoraj ujawnił je „Dziennik”.
Wynika z nich, m. in., że Zdzisław Kwaśniewski, ojciec ówczesnego ministra sportu i późniejszego prezydenta RP, na przełomie lat 50. i 60. miał się kontaktować z osobami pochodzenia żydowskiego. Prześledzono dokładnie jego życie zawodowe. Według funkcjonariuszy SB, nie ma „żadnych wiarygodnych dokumentów, pozwalających jednoznacznie potwierdzić bądź wykluczyć, iż którekolwiek z rodziców Aleksandra Kwaśniewskiego jest narodowości żydowskiej”. Plotki na ten temat krążyły jednak nie tylko w czasach PRL, lecz również w wolnej Polsce. Zaś Jolanta Kwaśniewska, zatrudniona w polonijnej firmie jubilerskiej PAAT, miała zarabiać więcej niż było to odnotowane w oficjalnych dokumentach księgowych.
Aleksander Kwaśniewski, odnosząc się do publikacji „Dziennika” w specjalnie wydanym oświadczeniu stwierdził, że dokument SB świadczący o inwigilacji, to „pomieszanie prawdy i fałszu”. Jak zaznaczył, dokument ten poznał w 2000 roku podczas procesu lustracyjnego.
„Wyraziłem wówczas moje zdumienie i oburzenie wobec faktu inwigilowania w maju 1989 roku mnie, ministra rządu PRL, i zamieszczenia w dokumentach nieprawdziwych informacji” - napisał Aleksander Kwaśniewski.
<!** reklama>Generał Wojciech Jaruzelski zaprzeczył, jakoby inwigilacja Kwaśniewskiego odbywała się z jego inspiracji i z jego przyzwoleniem. - Jestem zaskoczony, oburzony i wstrząśnięty - powiedział Jaruzelski „Dziennikowi”.
- W kwietniu 1989 roku przedstawiłem go Gorbaczowowi, pojechał do Moskwy jako moja prawa ręka. To nie do pomyślenia, że miesiąc później jakieś bydlaki z SB śledziły człowieka stojącego tak blisko mnie i Rakowskiego.
Swojego udziału w tym nie potwierdził także generał Czesław Kiszczak, szef ówczesnego MSW. - To kolejne kłamstwo Kiszczaka - komentuje dr Antoni Dudek, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej. - Jest niemożliwe, żeby SB inwigilowała ministra bez zgody Kiszczaka.
Podobnego zdania jest profesor Andrzej Zybertowicz, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, badacz wpływu służb specjalnych na życie polityczne i gospodarcze.
- Aleksander Kwaśniewski był typowany przez Jaruzelskiego, za zgodą Moskwy, na dziedzica. Ale zarazem, zgodnie z zasadą, że nie awansuje się ludzi, na których nie ma żadnych haków, trzeba było sprawdzić, czy będzie można go mieć pod kontrolą, żeby nie próbował się zautonomizować.
Profesor Zybertowicz odsyła do lektury artykułu pt. „Ukryte sprężyny” w najnowszym „Tygodniku Powszechnym”. Jego autor, Rafał Matyja, dokonuje analizy niedawnej wypowiedzi gen. Gromosława Czempińskiego, byłego szefa UOP, o roli służb w powołaniu Platformy Obywatelskiej. - Mamy tutaj ten sam mechanizm - stwierdza Andrzej Zybertowicz. - Pewne osoby mogą być twarzami na scenie politycznej, ale jednocześnie trzeba posiadać informacje, które uniemożliwią wymknięcie się sytuacji spod kontroli.
Na początku lipca Gromosław Czempiński powiedział w rozmowie z Niezależną.pl, że to on przekonał Andrzeja Olechowskiego, Macieja Płażyńskiego i Donalda Tuska do założenia Platformy Obywatelskiej. Olechowski wprawdzie przyznaje, że rozmawiał wówczas z Czempińskim, ale zaprzecza, podobnie, jak i pozostali założyciele PO, że za jej powstaniem stały służby specjalne.
Opinia. Haki na swoich.
Czy SB często zbierała haki na swoich ludzi? - Tak, to było dość częste - odpowiada prof. Andrzej Zybertowicz, socjolog z UMK. - Ta sprawa pokazuje, że pierwsza faza transformacji ustrojowej była zabezpieczana przez służby. Wojciech Jaruzelski w istocie odkrywa motywy swojego działania mówiąc teraz, że Aleksander Kwaśniewski był wówczas traktowany jako polityk perspektywiczny, że zabrał go do Moskwy, chcąc przedstawić Gorbaczowowi. Antoni Dudek w swojej opublikowanej kilka lat temu książce „Reglamentowana rewolucja” przywołuje słowa Jaruzelskiego do Gorbaczowa, że „mamy pakiet kontrolny nad przebiegiem zdarzeń”, czyli przebiegiem transformacji. Kwaśniewski był typowany przez Jaruzelskiego, za zgodą Moskwy, na dziedzica. Okazało się później, że ten projekt zakończył się zaskakująco, bo 10-letnim okresem prezydentury Kwaśniewskiego. Ale zarazem, zgodnie z zasadą, że nie awansuje się ludzi, na których nie ma żadnych haków, trzeba było sprawdzić, czy będzie można go mieć pod kontrolą, żeby nie próbował się zautonomizować. Żeby to Jaruzelski pozostał jego mocodawcą.(not. pł)