Bydgoskie VIP-y nie widzą nic złego w używaniu samochodów służbowych w dojazdach do pracy. Urzędnicy preferują skody superb, zaś biskup - audi A6.
- Barbara Grabowska używa do prywatnych celów służbowego samochodu w godzinach działania urzędu, ale również poza nimi. Kierowca, który jest zatrudniony w PUP, codziennie rano ok. godziny 7.15 wyjeżdża spod urzędu przy ul. Toruńskiej 47 i kieruje się pod blok, w którym mieszka pani dyrektor Grabowska. Po pracy zostaje odwieziona do domu, gdzie po drodze udaje się do sklepów, aby zrobić zakupy, które kierowca zobowiązany jest wnieść do mieszkania swojej przełożonej - twierdzi nasz informator. Taka sytuacja ma miejsce we wszystkie dni robocze. - W weekendy, kiedy urząd jest nieczynny, a kierowca ma dni wolne od pracy, zostaje zmuszony do wykonywania swoich obowiązków pod groźbą utraty pracy. W te dni zazwyczaj są to wyjazdy poza granice Bydgoszczy do rodzinnej miejscowości pani Grabowskiej - Lubiewa - kontynuuje informator. <!** reklama>
Jak ustaliliśmy, szefowa bydgoskiego PUP dojeżdża z domu na Wzgórzu Wolności do pracy i z powrotem samochodem służbowym. - Nie mam prywatnego samochodu, a z komunikacji publicznej nie mogę korzystać, ponieważ w ubiegłym roku uległam bardzo poważnemu wypadkowi drogowemu, mam drutowaną nogę i do dziś poruszam się o kuli. Ponadto zawsze mam jakieś dokumenty, a nie mogę ich przewozić publiczną komunikacją z uwagi na ochronę danych osobowych. Te dojazdy są finansowane z kosztów przejazdów służbowych. Szacuję, że kosztują około 2000 złotych rocznie - odpowiada Barbara Grabowska, dodając, że w rodzinnym Lubiewie nie była od około roku.
- W związku z informacjami o nieuzasadnionym korzystaniu z samochodu służbowego w PUP przeprowadzimy tam kontrolę - zapowiada Piotr Kurek, rzecznik prasowy prezydenta Bydgoszczy, któremu PUP podlega.
<!** Image 2 align=none alt="Image 168311" sub="W piątek po pracy, jak co dnia, Barbara Grabowska wsiadła do służbowej skody octavii, która odwiozła ją do domu
Fot. Tadeusz Pawłowski">
Dojeżdżanie samochodami służbowymi do pracy jest wśród bydgoskich VIP-ów powszechne. Prezydent Rafał Bruski jest dowożony i odwożony z domu na Osowej Górze. Korzysta ze służbowej limuzyny marki Skoda Superb rocznik 2004. - Kiedy wyjazd służbowy wypada w weekend, prezydent także korzysta z kierowcy, ale zdarza się, że kiedy musi do późna zostać w pracy, odsyła kierowcę do domu i przyjeżdża po niego prywatnym autem żona - mówi Piotr Kurek. Roczna eksploatacja samochodów służbowych ratusza (paliwo, olej, naprawy, części, mycie itp.) to średnio 24 tys. złotych.
Wojewoda Ewa Mes mieszka we Włókach w gminie Dobrcz, około 20 km od Bydgoszczy. Codziennie dowozi ją służbowa skoda superb z przełomu 2006/2007 roku. Auto kosztowało ok. 80 tys. zł. - Ma klimatyzację, ale żadnego wyjątkowego wyposażenia, typu telewizor w oparciu fotela - śmieje się Bartłomiej Michałek, rzecznik prasowy wojewody.
Wszystkich przebija biskup diecezji bydgoskiej Jan Tyrawa, o którym można przeczytać (na stronie internetowej parafii św. Mikołaja w Fordonie), że „bardzo lubi szybką jazdę samochodem”. Wozi go służbowe audi A6, które, jak ocenia rzecznik kurii ks. Sylwester Warzyński, ma dwa lata. Nowe auto tej klasy mieści się w przedziale powyżej 150 tys. złotych. Biskup Tyrawa wykorzystuje limuzynę do wizyt duszpasterskich na terenie diecezji.