Samolotami, autobusami, a wielu też autami. Kibice z Polski zjeżdżali się do Lublany w każdy możliwy sposób. Już w czwartek nie było trudno usłyszeć na mieście język polski. W dniu meczu z każdą godziną przybywało kibiców w biało-czerwonych barwach.
- Przyjechaliśmy samochodem, ponad 1000 km przez Niemcy i Austrię. Jeździmy na każdy mecz reprezentacji, byliśmy na mistrzostwach świata i Europy. Trochę już pozwiedzaliśmy Lublanę, bardzo nam się podobało. Zawsze staramy się coś zobaczyć, łączymy przyjemne z pożytecznym - mówili nam pod stadionem Stożice kibice z Gubina w województwie lubuskim.
- Też przyjechaliśmy autami, ekipą w osiem osób. Ruszyliśmy z Łodzi w czwartek o 18., na szóstą byliśmy na miejscu. Od 2015 roku jeździmy na każdy mecz reprezentacji, wyjazdy też. No, chyba że jest bardzo, bardzo daleko. Bilety zawsze kupujemy przez PZPN - dodali Michał i Karolina z Łodzi.
ZOBACZ ZDJĘCIA KIBICÓW REPREZENTACJI POLSKI Z MECZU SŁOWENIA - POLSKA:
Ekipa z miejscowości Piszczac w województwie lubelskim przyjechała do Lubla-ny busem. Trasa? 1200 km.
- Minęło bardzo szybko. Jaki będzie wynik? 2:0 dla Polski - typowali. - Skromnie, ale wygramy. Ważne, by zagrać na zero z tyłu - dodali fani z Gubina.
Nie wszyscy załapali się na skromną pulę biletów przeznaczoną dla Polaków. Pod stadionem wielu fanów próbowało kupić wejściówki, ale nie było o to łatwo. Stożice mieszczą tylko 16 tys. osób, a mecz był dla lokalnych kibiców dużą atrakcją.
Słoweńcy, choć nie byli faworytem, imponowali pewnością siebie. Ich selekcjoner przekonywał, że polscy dziennikarze zbyt szybko uwierzyli w to, że pozostałe zespoły walczą już tylko o drugie miejsce w grupie i zapowiadał walkę o trzy punkty. Nie wiemy, czy uwierzyli mu piłkarze, ale kelner w jednym z hoteli na pewno.
- Polacy? To macie piwo na mój koszt. Będzie wam łatwiej pogodzić się z tym, że jutro przegracie - usłyszeliśmy od niego w czwartkowy wieczór.
Tomasz Dębek, Lublana
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
ZOBACZ TEŻ:
Grzegorz Krychowiak: Zespół zrozumiał, że to defensywa świadczy o naszej sile
