Słodki obrazek, gorzki smak [Felieton]

Mrocznie zrobiło się nam w mediach. Ostatnio na dociekania, gdzie dajemy tekst o księdzu pedofilu, kolega redaktor zapytał strapiony: ale o którym? Bo niestety afer jest sporo. I choć daleki jestem od miotania przekleństw pod adresem całego Kościoła, to jednak ksiądz - wszak strażnik wartości i urzędnik Pana B. - w roli pedofila to coś wyjątkowo paskudnego.

Ale oczywiście pedofile trafiają się wszędzie, też w światku naszej ukochanej kultury pop. Ten światek zawsze wiódł zresztą życie luźne, z nieco gumowymi normami, co oczywiście niczego nie usprawiedliwia, ale powoduje szczególne reakcje, kiedy jakieś świństwo wyłazi na wierzch. Ot, jak w sprawie Romana Polańskiego, od lat ściganego za seks z nieletnią panną. Od pomysłów niektórych usprawiedliwiaczy pana Romana włosy stawały dęba, bo przecież ani rewolucja obyczajowa, ani rozrywkowe Hollywood, ani nawet „inna wrażliwość” wybitnego reżysera niczego nie tłumaczą. Inna sprawa, że Polański nie poucza ludu, jak trwać w zgodzie z przykazaniami, więc o jakiejś wyrafinowanej obłudzie nie ma mowy.

<!** reklama>

Zresztą jeśli chodzi o pedofilskie afery w kulturze pop, sprawa pana Romana nie była wcale najbardziej spektakularna. W końcu nie sprowadzał do swojej posiadłości małych dzieci, jak wielki Michael Jackson. Jeszcze bardziej ponura jest historia Gary’ego Glittera, gwiazdy glam rocka, skazanego w Wietnamie na 3 lata więzienia podczas jednej z pedofilskich eskapad. Przerażające były także wyznania córek Klausa Kinskiego, idola europejskiego kina. Jedną z nich molestować miał już od piątego roku życia. No a gwiazdor telewizji BBC Jimmy Savile? Przez pół wieku skrzywdził setki dzieci, często uczestników programów dla najmłodszych w tej nobliwej stacji.

W Polsce też czasami brudy wyłaziły na wierzch, że wspomnieć sądowe batalie Bogusława Sobczuka, oskarżonego przez byłą żonę o molestowanie kilkuletniego syna. Sprawa była niejednoznaczna, sądy Sobczuka skazywały, uniewinniały, znowu skazywały... Z niedawnych historii przypomnieć można też niejakiego Tomasza M., aktora drugiego planu z paru popularnych seriali, od „M jak Miłość” do „Na Wspólnej”, podobno rozpowszechniacza dziecięcej pornografii.

Cóż, popkultura na co dzień lukruje swój obrazek, nawet te różne sztuczne aferki i skandaliki są takie słodziutkie... Ale czasami ten lukier nagle robi się bardzo gorzki.

Mariusz Załuski