Zobacz wideo: Taxi na aplikację pod lupą bydgoskiej policji

Na miejscu w pożarze zginęło trzech mieszkańców – 71-letnia kobieta, jej roczna wnuczka oraz 59-letni mężczyzna. Lekarzom nie udało się uratować życia jeszcze jednej osoby, która ucierpiała w wyniku tego zdarzenia. Kobieta zmarła na początku września w szpitalu w Siemianowicach Śląskich. Do placówek medycznych łącznie w wyniku zdarzenia trafiło 13 osób.
Dwa dni po tragicznym w skutkach pożarze policja zatrzymała w sprawie 75-latka, który decyzją sądu trafił do aresztu tymczasowego na 3 miesiące. Postępowanie prowadzone jest pod kątem art. 163 paragrafu 4 Kodeksu karnego, który mówi o przestępstwie polegającym na spowodowaniu zagrożeniu dla życia i zdrowia wielu osób w postaci pożaru, którego następstwem jest skutek śmiertelny. Czyn ten zagrożony jest karą pozbawienia wolności do 8 lat.
– Sprawa jest cały czas w toku. Prokurator oczekuje na uzupełniającą opinię biegłych – przekazał nam prok. Włodzimierz Marszałkowski, szef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe, potwierdzając, że mężczyźnie przedłużono tymczasowy areszt.
Od początku wersja podejrzanego różni się od ustaleń śledczych. Mężczyzna twierdzi, że zapalił mu się telewizor. Tej wersji nie potwierdziła pierwsza opinia biegłego. Z ustaleń, jakie dokonano na miejscu wynikałoby, że przyczyną pożaru był niedopałek papierosa, od którego ogniem miała zająć się kanapa.
Od początku sprawy wątpliwości budzi funkcja, jaką spełniał budynek – był on przystosowany do wynajmu pomieszczeń. Śledczy weryfikują czy hostel działał zgodnie z przepisami i spełniał m.in. wymagania przeciwpożarowe.
– Śledztwo jest również prowadzone pod tym kątem. Wyniki będę znane za jakiś czas – stwierdza prok. Włodzimierz Marszałkowski. W 2011 roku w tym budynku również interweniowała straż pożarna. Wówczas doszło do pożaru w mieszczącym się tam „Night Clubie”, który sąsiedzi wprost nazywali agencją towarzyską.