<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/Pieczatowski_Jakub_(P).jpg" >Nie mam zamiaru siać defetyzmu, ale coś mi się zdaje, że trzeba zacząć ściskać kciuki za zdrowie i formę Roberta Lewandowskiego i Wojciecha Szczęsnego. Bez nich nie widzę reprezentacji Polski. Szczególnie w kontekście tego co ostatnio oświadczył Franciszek Smuda, że nie ma żadnej możliwości na powrót do kadry Artura Boruca.
Obok Szczęsnego właśnie Boruc jest jedynym polskim bramkarzem grającym w dobrym klubie i regularnie występującym na boisku. Ale on za kadencji Smudy w koszulce z orzełkiem nie zagra. Pewnie, że są Łukasz Fabiański, Tomasz Kuszczak, Przemysław Tytoń czy Grzegorz Sandomierski, ale jakoś ciężko mi wyobrazić sobie ich w roli bramkarza numer jeden w kadrze.
<!** reklama>Nie dlatego, że nie mają talentu czy umiejętności, ale dlatego, że są zazwyczaj zmiennikami w swoich drużynach albo, po prostu, grają w słabych zespołach. Dlatego kontuzja czy drastyczny spadek formy Szczęsnego może spowodować spory dylemat jeśli chodzi o obsadę bramki. Golkiper Arsenalu jest niekwestionowanym numerem jeden w kadrze i nikt mu nie może zagrozić.
Jeszcze gorzej sprawa wygląda w ataku. Bez Lewandowskiego ciężko w ogóle mówić o jakiejkolwiek sile ofensywnej reprezentacji Polski. Jego ewentualni zastępcy nie mają pewnego miejsca w składach swych zespołów i zapewne mocno muszą wytężać umysł by przypomnieć sobie kiedy ostatnio strzelili gola.
Myślę, że każdy kibic się ze mną zgodzi, że w tej chwili żaden polski piłkarz nie ma najmniejszych szans by swym poziomem i skutecznością zbliżyć się do napastnika Borussii Dortmund. Brak Lewego w składzie to automatyczne i bardzo znaczące obniżenie siły rażenia reprezentacji. Lewandowski i Szczęsny w tej chwili naszymi skarbami narodowymi i w dobrze pojętym interesie reprezentacji Polski powinno zależeć nam aby tym piłkarzom nic złego przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy się nie stało.