Od trzech lat w kompleksie NZOZ „Leśna” funkcjonuje dom opieki - widmo. Darmo szukać o nim informacji w rejestrze wojewody, za to pocztą pantoflową rozchodzą się wieści, że chorą, niepełnosprawną osobę można tam umieścić, płacąc miesięcznie 4, 5 tys. zł. Chętnych nie brakuje.
Pensjonariusze przebywają tam na podstawie trzech umów cywilno-prawnych: najmu lokalu, sprawowania opieki i świadczenia całorocznej usługi cateringowej.
O tym, co naprawdę dzieje się w „domu opieki”, jego byli pracownicy zaczęli nas informować kilka miesięcy temu. Ośmieliły ich teksty o NZOZ „Leśna” (placówka od początku roku jest „bohaterką” naszych publikacji; w ubiegłym tygodniu wojewódzki NFZ odebrał jej kontrakt na prowadzenie podstawowej opieki zdrowotnej i dwóch poradni specjalistycznych; lecznica od 28 maja nie działa). Od tego, co opowiadali (i pisali w mailach), włos się na głowie jeżył.
Czytaj więcej: NFZ reaguje i odbiera NZOZ „Leśna” w Bydgoszczy kontrakty. To koniec działalności przychodni
W minionym tygodniu bydgoski NFZ zwołał konferencję prasową, by poinformować, że odbiera kontrakt „Leśnej”. Ale nie tylko.
- W lutym 2019 r. otrzymaliśmy informacje z wydziału polityki społecznej Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego, że w budynku NZOZ „Leśna” funkcjonuje placówka nosząca znamiona całodobowej - mówiła dr inż. Renata Zborowska-Dobosz z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy.
Okazało się, że po dwóch latach od kontroli PSSP nie doszło w „domu opieki” do zmiany funkcji użytkowanych przez pensjonariuszy pomieszczeń. Miały tam być prowadzone prace modernizacyjne. Nie były.
- Dlatego poszła od nas informacja o nielegalnym użytkowaniu obiektu do inspektora nadzoru budowlanego, a także do Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej - wyjaśniała Zborowska-Dobosz.
Powiatowy sanepid ustalił ponadto, że zewnętrzna firma cateringowa, która żywi pensjonariuszy, nie figuruje w jego rejestrach i nie ma zgody inspekcji sanitarnej na prowadzenie cateringu.
- W związku z tym inspektor sanitarny wydał decyzję - z rygorem natychmiastowej wykonalności - o zaprzestaniu takiego cateringu i żywienia osób, które tam się znajdują - usłyszeliśmy.
Po kontrolach przeprowadzonych w „domu opieki” przez wydział polityki społecznej KPUW, a także przez straż pożarną, inspekcję sanitarną i nadzór budowlany na właścicieli nałożono karę w wysokości 20 tys. zł. Za co? Za „prowadzenie bez zezwolenia wojewody placówki zapewniającej całodobową opiekę osobom niepełnosprawnym, przewlekle chorym lub osobom w podeszłym wieku”.
Jak się dowiadujemy, wojewoda Mikołaj Bogdanowicz wystąpił do konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie pielęgniarstwa rodzinnego „o ustalenie stanu zdrowia osób przebywających na Czerkaskiej 22, do Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego o „zakres realizacji zleceń wyjazdów karetek do tej placówki”.
Adrian Mól, rzecznik prasowy wojewody: - Na podstawie ustaleń kilku służb, w tym Komendy Miejskiej Straży Pożarnej, iż warunki techniczne obiektu nie zapewniają możliwości ewakuacji, 31 maja wojewoda złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, polegającego na prowadzeniu bez wymaganego zezwolenia placówki zapewniającej całodobową opiekę osobom niepełnosprawnym, przewlekle chorym lub osobom w podeszłym wieku w sposób zagrażający życiu i zdrowiu.
Idziesz do szpitala? Przygotuj drobne! Za to szpitale mogą p...
Najgłośniejsze błędy lekarskie, które pacjenci przypłacili życiem
