Jakub Jabłoński sędzią jest już czwarty sezon. Nigdy dotąd nie spotkał się z podobną sytuacją.
- Owszem jakieś krzyki, wyzwiska były, ale nigdy nie było jakiegoś większego zagrożenia. Zresztą w Zbroszy Dużej też niczego nie mogłem się spodziewać - opowiada sędzia Jabłoński.
Był to teoretycznie łatwy mecz do sędziowania. Spornych sytuacji praktycznie nie było. Gospodarze przegrali 0:6, ale grali z liderem, i po meczu nie mieli żadnych pretensji. Jednak całą pierwszą połowę sędziemu ubliżał jeden kibic. Co gorsza miał kamizelkę porządkowego.
- Schodząc na przerwę słyszałem jak groził mi i mnie wyzywał. Zwróciłem mu grzecznie uwagę, że nie będę z nim dyskutował. Gospodarze stanęli po mojej stronie, zabrali mu kamizelkę i kazali odejść. Wydawało się, że wszystko jest w porządku, ale po meczu kibic podleciał i nikt się nie spodziewał, że się tak zachowa. Uderzył mnie prosto w twarz butelką. Mam opuchniętą buzie, ukruszone dwa zęby. Mogło być gorzej, mogłem stracić oko - mówi arbiter mieszkający w Radomiu.
Po całym zajściu arbiter udał się na pogotowie. Lekarz dokonał obdukcji. Sprawca oddalił się, ale ponieważ był znany przez wszystkich, został zatrzymany i przesłuchany przez policję.
- Nie mam żalu do działaczy miejscowego klubu, bo podobnie jak ja, nie przewidzieli, że pojawi się szaleniec z butelką w ręku. Przepraszali i pomagali mi udać się do lekarza. Na pewno nie zostawię tak tego i wytoczę sprawcy proces z powództwa cywilnego. Choćby dlatego, żeby sędziowie też czuli się bezpieczniej. Nie może dochodzić do takich sytuacji - dodał Jakub Jabłoński.
Arbiter dodaje, że ten incydent nie zniechęca go do dalszej pracy z gwizdkiem. Nadal zamierza sędziować.
Całą sprawą zajmie się również Radomski Okręgowy Związek Piłki Nożnej. Prawdopodobnie ucierpi również klub Iskra Zbrosza Duża, za dopuszczenie do tego typu sytuacji.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Sędzia piłkarska: System VAR jest pomocny, ale kluczem jest zrozumienie jego funkcjonowania przez zawodników, trenerów i kibiców
POLECAMY RÓWNIEŻ: