Jadąc przez Śląsk, nie sposób przegapić tej informacji. Logo Diamentowej Ligi krzyczy do regionu z reklam, plakatów i billboardów. Nawet jeżeli część mieszkań-ców Śląska nie do końca orientuje się w lekkoatletyce, w tramwajach da się usły-szeć rozmowy o tym, że 6 sierpnia w „Kotle Czarownic” dzieje się coś ważnego. I rzeczywiście. Silesia Memoriał Kamili Skolimowskiej w ten weekend oficjalnie roz-pocznie nowy etap w historii polskiej lekkoatletyki. Jako pierwszy mityng w naszym kraju dostał się do kalendarza najbardziej elitarnego cyklu w tej dyscyplinie sportu.
– Od lat powtarzałem znajomym, że kiedyś „Kama” będzie w elicie. Ale gdy to stało się prawdą, nawet jadąc teraz na Śląsk, kręciłem głową. To nie do wiary. To jak spełnienie naszych marzeń – uśmiecha się Piotr Lisek, który już cztery razy wygrywał w Memoriale Skolimowskiej.
Lisek, podobnie jak m.in. Justyna Święty-Ersetic czy Paweł Fajdek na piątkowej konferencji prasowej zgodnie powiedzieli: – jesteśmy dumni.
– Dlatego od razu zaznaczę, że nie chcemy, aby memoriał o takim prestiżu był jednorazowym wydarzeniem. Pracujemy, aby zasłużyć na stałe miejsce w kalendarzu, bo prestiż Memoriału Skolimowskiej rośnie. Po co? Bo to dla Śląska olbrzymia promocja. Pokaże nas 155 stacji telewizyjnych. Inwestujemy w to, aby świat do-wiedział się o naszym regionie. Przyznam, że marzy mi się, aby stemplem na tym wszystkim był rekord świata, który mógłby tutaj paść. I to możliwe – przyznał Jakub Chełstowski, marszałek województwa.
O tym, że tegoroczny memoriał „Kamili” będzie inny niż dotychczasowe, mówi wszystko – od zaangażowania komitetu organizacyjnego, przez rozmach przygotowań na Stadionie Śląskim, po nazwiska, jakie znalazły się na listach startowych. Przyjedzie tuzin mistrzów świata z Eugene, a w sumie kilkudziesięciu medalistów tej imprezy. Po raz pierwszy to gwiazdy lekkoatletyki aspirowały do udziału w tym mityngu, a nie wyrażały zgodę na przyjazd po wcześniejszym zaproszeniu organi-zatorów. Wszystko, dlatego że światowa elita poszczególnych konkurencji przez całe lato zbiera punkty do diamentowej klasyfikacji generalnej. Po 12 mityngach kwalifikacyjnych sumuje się ich dokonania i najlepszych zaprasza na wielki finał do Zurychu. Śląsk, który włączono do prestiżowej serii po ledwie czterech lat starań, znalazł się na równi m.in. z Rzymem, Paryżem, Lozanną czy Monako.
Ale o marce i jakości Memoriału Skolimowskiej w środowisku słyszano już wcześniej.
– Mówią, że to dobre miejsce, żeby się dobrze bawić. Więc po to tutaj przyjechałam – przyznała Shericka Jackson, od niedawna druga najszybsza sprinterka na 200 metrów w historii. Ale ani ona, ani pozostałe gwiadzy mityngu nie chcą głośno mówić o rekordach świata, których są blisko. Nawet Armand Duplantis, którego w piątek zapytano, czy ma już autorską „cieszynkę” na wypadek kolejnego wyśrubowa-nia najlepszego wyniku. W Eugene, gdy skakał 6,21 m, wykonał salto. – Rekordy świata sprawiają, że nigdy nie wiesz, jak się zachowasz. To jest wyrzut emocji, któ-rego nie da się kontrolować. Nie wiem, co zrobię, jeśli poprawię rekord następnym razem. Salto z Eugene było spektakularne! Ale takie reakcje są dowodem, jak dobrze mi jest w lekkoatletyce. Jak się tym cieszę, jak lubię trening, cały proces roz-woju. Nie chcę, aby ta motywacja kiedykolwiek ustała. To byłby koniec, chyba po-wie tak każdy zawodowy sportowiec – twierdzi Szwed.
Duplantis przyznał, że zdecydował się na występ w Polsce, bo wiosną oglądał mecz swojej reprezentacji w piłce nożnej i bardzo spodobał mu się obiekt. Cheł-stowski już jakiś czas temu wspominał, że pierwszym sygnałem motywującym do organizacji DL na Śląsku były słowa Johannesa Vettera. Niemiecki oszczepnik, który w 2020 roku uzyskał tu drugi wynik w historii konkurencji, miał powiedzieć na bankiecie po zawodach, iż „to skandal, że waszego mityngu nie ma jeszcze w elicie”. Minęły dwa lata, żeby marzenia stały się prawdą. Szkoda tylko, że Vetter – którego dziadek urodził się w sąsiedztwie stadionu – akurat leczy kontuzję.
To jednak nie znaczy bynajmniej, że w sobotę zabraknie emocji.
– Takiej obsady nie miał jeszcze żaden mityng w Polsce – mówi z dumą Piotr Małachowski, dyrektor sportowy imprezy. I wymienia kolejne sławy, na czele z Duplan-tisem. – W sprintach mamy fantastyczne Jamajki, które podobnie jak Szwed polują na rekord świata. Mamy genialnego płotkarza Alisona Dos Santosa, kapitalne ukraińskie skoczkinie wzwyż, gigantów pchnięcia kulą i biegów średnich. A w tym wszystkim szerokie grono Polaków, z „Aniołkami” od 400 metrów, Piotrem Liskiem, Patrykiem Dobkiem, a ponad wszystko naszymi młociarzami. Mówię ponad wszystko, ponieważ nie zapominajmy, że młot właśnie uprawiała Kamila. I Diamen-towa Liga to jedno, ale my tutaj wszystko robimy przede wszystkim dla pamięci o niej – zaznacza Małachowski.
Na piątkowej konferencji o występie na Śląsku wypowiedzieli się również główni bohaterowie wydarzenia. Dla części, w tym m.in. legendarnej Shelly-Ann Fraser-Pryce, to już kolejna wizyta w memoriale. Jest zresztą rekordzistką memoriału – 10.81 s, uzyskane przed rokiem.
– Macie tutaj bardzo szybką bieżnię, da się to dobrze wykorzystać – chwali Jamajka.
Organizatorzy mają nadzieję na rekord frekwencji memoriału. W 2018 roku na try-bunach Śląskiego zasiadło ponad 40 tys. kibiców. Teraz na obiekcie zmieści się aż 50 tys. fanów, dla których wstęp w sobotę będzie wolny. Gospodarze imprezy sugerują dojazd pod bramy komunikacją miejską, zaznaczają również, że zajmowanie miejsc w Kotle Czarownic odbędzie się na zasadzie „kto pierwszy ten lepszy”.
Bramy stadionu zostaną otwarte o godz. 12. Początek mityngu o 13.30, start segmentu Diamentowej Ligi zaplanowano na 16.00.
Wydarzenie jest współfinansowane ze środków województwa śląskiego, PFRON oraz Ministerstwa Sportu i Turystyki.
