Trzy pytania do Leszka Walczaka, przewodniczącego ZR NSZZ „Solidarność”
<!** Image 1 align=left alt="Image 26273" >1. Był Pan jedynym kandydatem na stanowisko przewodniczącego Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność”. Czy to nie jest niepokojące, że tak duży związek nie ma nikogo, kto miałby inną wizję kierowania związkiem?
Cieszę się, że uzyskałem tak duże poparcie. Świadczy to o tym, że związkowcy akceptują mój sposób prowadzenia organizacji. Wychodzę z założenia, że nie warto psuć tego, co jest dobre. Być może delegaci pomyśleli podobnie. Jest grupa osób, która głosowała przeciw, ale ani na zjeździe, ani wcześniej nie przedstawiła otwarcie swoich zastrzeżeń.
2. Jaką ma Pan koncepcję prowadzenia organizacji przez kolejne cztery lata?
Związek musi być nowoczesny i silny. Nowoczesny to taki, który jest świetnie przygotowany do negocjacji, opiera się na grupie ekspertów. Takimi ludźmi w regionie dysponujemy. Pozwala nam to na partnerstwo w rozmowach z pracodawcami. Siła związku polega natomiast na skuteczności. Pokazaliśmy ją na przykład, wymuszając przywrócenie do pracy niesłusznie zwolnionego z Formetu naszego członka.
3. Jakie zadania stawia Pan przed „Solidarnością”?
Rola związku polega nie tylko na dbaniu o interesy swoich członków, Chcemy wypracować z partnerami społecznymi rozwiązania korzystne dla rynku pracy. Podejmiemy przede wszystkim działania na rzecz bezrobotnych i powstawania nowych miejsc pracy. Sam związek musi przez cały czas wzmacniać się kadrowo, a poszukiwanie nowych działaczy to główne zadanie, które przed sobą stawiamy.
Leszek Walczak, przewodniczący ZR NSZZ „Solidarność”