Według planów UE do 2030 roku liczba śmiertelnych wypadków na drogach w UE powinna spaść o połowę, a do 2050 roku całkowicie do zera.
Obserwując "walkę" Unii z samochodami spalinowymi, która może oznaczać motoryzacyjne wykluczenie wielu grup społecznych, a auto może po prostu stać się dobrem rzadkim, możemy uwierzyć, że te ambitne cele zostaną zrealizowane. Wszak samochodami będą jeździć wyłącznie ludzie bardzo bogaci i brukselscy urzędnicy.
Ale do rzeczy - w swoich planach dotyczących "uszczęśliwiania" europejskich społeczeństw, urzędnicy wpadli na pomysł, by kierowcy powyżej 70. roku życia musieli obowiązkowo co pięć lat udowadniać swoją zdolność do prowadzenia pojazdów.
Jak informuje Frankfurter Allgemeine Zeitung (FAZ), zwolennicy obowiązkowej kontroli wskazują na inne kraje europejskie, w których takie testy od dawna są powszechną praktyką m.in. w Danii, Hiszpanii czy Szwajcarii. Oraz na spektakularne przypadki wypadków, w których to osobom starszym zdarza się pomylić pedał gazu i hamulca.
Zgodnie z projektem ustawy Komisji Europejskiej, proponowana reforma ma zmienić także ważność praw jazdy. Byłyby one ważne przez 15 lat w całej UE (np. w Niemczech ważność praw jazdy wynosi tylko 10 lat).
Jednak o tym jak będzie sprawdzana zdolność seniorów do prowadzenia pojazdów, nadal mają indywidualnie decydować państwa członkowskie UE.
Przeciwnicy nowych regulacji wskazują, że wypadki osób starszych są jednostkowe, a bardziej niebezpieczni od seniorów są młodzi kierowcy.
