Od trzech miesięcy województwo kujawsko-pomorskie nie ma wojewody. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji twierdzi, że taki stan nie potrwa już długo.
<!** Image 3 align=right alt="Image 36240" sub="- Kłopot pojawia się wtedy, gdy jednego dnia trzeba uczestniczyć w kilku spotkaniach. Pani wicewojewoda nie jest w stanie być na wszystkich - mówi Paweł Skutecki. Na zdjęciu: otwarcie zakładu balneologii w Grudziądzu">24 lipca do dymisji podał się wojewoda z rekomendacji PiS Józef Ramlau. Premier dymisję przyjął, a obowiązki wojewody powierzył wicewojewodzinie Marzennie Drab. Nie udało się objęcie fotela wojewody Krzysztofowi Derdowskiemu. Minister spraw wewnętrznych i administracji Ludwik Dorn uznał, że stracił do niego zaufanie, bo z mediów dowiedział się o toczącej się sprawie sądowej byłego naczelnego „Ilustrowanego Kuriera Polskiego”.
Teraz pojawiły się pogłoski, że po trzech miesiącach od dymisji Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Admnistracji powinno powołać nowego wojewodę. - Nie ma takiego przepisu. Premier ma owszem trzy miesiące, ale na ewentualne przyjęcie dymisji wojewody - mówi Paweł Skutecki, rzecznik prasowy wojewody kujawsko-pomorskiego.
<!** reklama left>Zdaniem rzecznika funkcjonowanie Urzędu Wojewódzkiego nie napotyka przeszkód z powodu braku zwierzchnika. - Uprawnienia wicewojewody są takie same jak wojewody. Kłopot pojawia się tylko wtedy, gdy jednego dnia trzeba uczestniczyć w kilku spotkaniach. Pani wicewojewoda nie jest w stanie być na wszystkich, więc deleguje na nie innych urzędników - wyjaśnia Paweł Skutecki.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji ogranicza się do enigmatycznego stwierdzenia, że „nowego wojewodę poznamy po nominacji”. Rzecznik ministra Dorna Tomasz Skłodowski nie wyklucza, że jakieś rozstrzygnięcia mogą zapaść podczas dzisiejszej narady kierownictwa resortu. Nieoficjalnie jednak słychać opinię, że nowego wojewodę poznamy po listopadowych wyborach.
Sejmik w Bydgoszczy?
Tymczasem w mediach pojawiła się informacja, że sejmik województwa kujawsko-pomorskiego miałby być przeniesiony do Bydgoszczy.
- To odwracanie uwagi od spraw istotniejszych, takich jak chociażby rozdział środków europejskich - tak komentuje tę plotkę Zbigniew Girzyński, poseł PiS z Torunia.
Gdy sprawa odżyła w mediach, poseł złożył w Sejmie interpelację. Pytał po pierwsze, czy w świetle prawa przeniesienie Urzędu Marszałkowskiego z Torunia do Bydgoszczy jest w ogóle możliwe. Po drugie zaś - czy z Bydgoszczy jakieś oficjalne sygnały w tej sprawie już się pojawiły.
Marek Jurek, marszałek Sejmu, poprosił o wyjaśnienie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Odpowiedź MSWiA przedstawił Girzyński wczoraj na konferencji prasowej w Toruniu. Czytamy w niej, że: „siedziby sejmików województw zostały określone w ustawie z dn. 24 lipca 1998 r. o wprowadzeniu zasadniczego, trójstopniowego podziału terytorialnego państwa. Ewentualne korekty mogłyby zostać dokonane jedynie poprzez zmianę ww. ustawy przez Sejm Rzeczpospolitej Polskiej”.
Faktem jest, że wspomniana ustawa nie określa odrębnie, gdzie powinny znajdować się siedziby samych urzędów marszałkowskich. Jednakże, jak wyjaśnia ministerstwo, „zasadnym wydaje się przyjęcie, iż siedziba sejmiku województwa będzie jednocześnie siedzibą urzędu”.
Medialne zagranie
Jak dowiadujemy się też z pisma, nie wpłynęła do MSWiA żadna inna prośba o przedstawienie opinii w omawianej sprawie. - To ostatecznie zamyka temat - podsumował wczoraj poseł Girzyński. I choć wywołali go bydgoscy politycy, także ci z PiS, poseł zaprzecza. - Pytałem wszystkich, których znam po imieniu, należących do największych ugrupowań. Żaden tego nie potwierdził. To było tylko medialne zagranie - twierdzi.