Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sędziowie nie mają łatwo. Czasem na boisko wejdzie im krowa

Marcin Karpiński
Paweł Sokolnicki w towarzystwie Romana Kostrzewskiego, byłego sędziego z Bydgoszczy
Paweł Sokolnicki w towarzystwie Romana Kostrzewskiego, byłego sędziego z Bydgoszczy Fot. Marcin Karpiński
Paweł Sokolnicki szkolił sędziów w Bydgoszczy z zakresu roli asystenta w zespole sędziowskim i przedstawił na klipach wiele sytuacji, które nie są łatwe w ocenie. Asystent Szymona Marciniaka, opowiadał przy okazji, że sędziowie są już przygotowywani do powtórek wideo. Znalazł też czas na rozmowę z "Expressem Bydgoskim".

Jako sędzia asystent w zespole Szymona Marciniaka był pan na ważnych meczach Ligi Mistrzów. A tam ostatnio kontrowersji co niemiara. Po błędach w meczach Barcelony z PSG i Realu z Bayernem znów wróciły dyskusje odnośnie wprowadzenia powtórek wideo. Czy jest pan ich zwolennikiem?

Ten temat nie jest kwestią jednego, czy drugiego spotkania. Nie mogę też komentować ostatnich wydarzeń, gdyż byłoby to z mojej strony nieeleganckie. Bo sytuacje kontrowersyjne były, są i będą. Nawet, gdy system powtórek wejdzie na stałe w życie (po tej rozmowie okazało się, że UEFA podjęła już decyzję o wprowadzeniu systemu na MŚ w Rosji - dop. red.). To jest element, który towarzyszy piłce od zawsze. Natomiast wraz z wprowadzeniem nowego systemu pojawi się szansa, że pomyłek będzie mniej. I myślę, że o to chodzi.

Czy w komórce sędziowskiej UEFA dużo rozmawia się w tej sprawie?

Nie tylko rozmawia, ale prowadzi szkolenia. We trójkę z Szymonem Marciniakiem i Tomaszem Listkiewiczem braliśmy już udział w takich zajęciach w Zurychu, na których padały zagadnienia związane z powtórkami wideo. Powoli zaczyna to być wdrażane, między innymi pod kątem przyszłorocznych mistrzostw świata. Nasza trójka jest bowiem brana pod uwagę do prowadzenia meczów również w Rosji.

Jak to wyglądało w Szwajcarii?

Ciągle są akcje, po których pięciu obserwatorów powie, że jest karny, a pięciu innych, że go nie było. Wszystko zmierza do tego, że istotne decyzje będzie podejmował arbiter, który usiądzie przed monitorem. Ale mają być rozpatrywane tylko kluczowe sytuacje - bramki ze spalonego bądź decyzje o rzucie karnym. Generalnie wszystko to, co dzieje się w obszarze pola karnego. Ewentualnie mogą być też brane pod uwagę agresywne zachowania zawodników bądź faule, których sędziowie nie zauważą. Sami jesteśmy ciekawi, jak to będzie wyglądało w praktyce. Dopiero wtedy będziemy to oceniać.

Na razie, choćby po meczach ekstraklasy, dowiadujecie się o wszystkim zaraz po zakończonych zawodach...

Informacje natychmiast napływają z każdej strony, pełno smsów. Trzeba nauczyć się z tym żyć. Dlatego jesteśmy w stanie przyklasnąć każdej inicjatywie, żeby decyzje mogły być poprawione, a w rezultacie właściwe.

Żyje pan w ciągłym stresie?

Czym dłużej człowiek sędziuje, tym nabieram do niektórych decyzji więcej dystansu. Ale ciśnienie jest, to fakt.

A można się uodpornić na krzyki trenerów i ataki piłkarzy?

Na pewno nie można pozostawać na takie zachowania głuchym. Jeśli przepisy są łamane, musimy na to reagować. Tak jak mówiłem, obojętnie czy jest to mecz ekstraklasy, mistrzostw Europy, na których także byliśmy, czy Ligi Mistrzów, trzeba umieć z tym żyć.

Najtrudniej jest na początku, kiedy za kilkadziesiąt złotych za mecz, arbiter nasłucha się na swój temat tak dużo, że aż uszy puchną...?

Każdy z nas tak zaczynał, lecz nie każdy musi być sędzią.

Jakie są pana przeżycia z boisk?

Nie przypominam sobie sytuacji, żeby narażone było moje życie lub zdrowie. Nigdy policji, na szczęście, nie musiałem wzywać. Zdarzały się natomiast w niższych ligach sytuacje naprawdę śmieszne.

Która z nich była groteskowa?

Pewnego razu na meczu C klasy na murawę weszło... coś dużego i byłem zmuszony wezwać służby porządkowe do usunięcia nieproszonego gościa. Otóż spośród pasących się nieopodal krów jedna z nich zapragnęła skosztować trawy z boiska. No i pojawił się problem. Kunsztem wykazali się jednak zawodnicy i po jakimś czasie krowa zeszła z placu gry.

Awansował pan już na wyżyny sędziowskie. Był pan na linii na mistrzostw Europy we Francji, a ostatnio, u boku Szymona Marciniaka, na meczach Ligi Mistrzów: Barcelony z Juventusem i Paris St. Germain z Barceloną. Ma pan jeszcze inne cele?

W naszym fachu mistrzostwem jest sędziować finał Ligi Mistrzów lub mistrzostw świata.

POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU

#TOPSportowy24

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!