- Nie chcę już grać w PSG. Chcę wrócić do domu, z którego nigdy nie powinienem był odchodzić - usłyszał w połowie czerwca od Neymara prezes PSG. Nasser Al-Khelaifi zapewne nie był nawet specjalnie zdziwiony, bo Brazylijczyk od dawna dawał wszystkim do zrozumienia, że źle czuje się w stolicy Francji.
Mundo Deportivo. Neymar płakał w hotelu i błagał o pomoc w powrocie do Barcelony
Władze PSG są nawet skłonne na to przystać. Doskonale zdają sobie sprawę, że trzymanie Neymara na siłę w Paryżu do niczego dobrego nie doprowadzi. Ani pod względem sportowym, bo wściekły Brazylijczyk mógłby rozsadzić szatnię od środka, a do czego jest zdolny, wiedzą zwłaszcza w ojczyźnie Neymara, gdzie jego wybryki przeszły już do legendy (w PSG też miał swoje "momenty").
Ani finansowym, bo zarobione za niego pieniądze paryżanie mogliby przeznaczyć na nową gwiazdę.
Problemem pozostaje tylko kwestia, dokąd ewentualnie miałby odejść Neymar. On sam marzy o powrocie do Barcelony, a i jego dawni koledzy dają do zrozumienia, że chętnie powitaliby go znów na Camp Nou. Bardziej powściągliwi są działacze, pamiętający okoliczności, w jakich Brazylijczyk opuścił Barcę (m.in. wytoczył później klubowi proces o zaległe - w jego mniemaniu - pieniądze). A już całkiem na „nie” są na razie działacze PSG, którzy nie darzą - najdelikatniej mówiąc - wielką sympatią swoich kolegów po fachu ze stolicy Katalonii.
Według najnowszych spekulacji (którychś z kolei, bo od tygodni w mediach pojawiają się coraz to nowe scenariusze odejścia, a złośliwi mówią, że niedługo będzie ich więcej, niż odcinków "Mody na sukces"), Barcelona negocjuje z PSG wypożyczenie Brazylijczyka z opcją kupna. Tak przynajmniej poinformował w środę kataloński dziennik „Sport”.
Paryżanie mocno spuścili z tonu i chcą za swoją gwiazdę już „tylko” 180 mln euro (początkowo chcieli 300 mln). Nadal jednak jest to zbyt wysoka cena dla Barcy, która planuje włączyć w związku z tym do transakcji jednego ze swoich piłkarzy. Według „Sportu”, działaczy PSG interesują już tylko Ousmane Dembélé i Ivan Rakitić.
Brzmi nawet sensownie, tyle że... poprzednia wersja była kompletnie inna. Kilka dni temu ten sam „Sport” poinformował, że o ile paryżanie faktycznie są skłonni wypożyczyć Neymara (zamiast go sprzedać), to wszędzie, tylko nie do Barcelony. Mieli nawet kontaktować się w tej sprawie m.in. z Manchesterem United i Realem Madryt. Królewscy ponoć wyrazili zainteresowanie.
Głos w sprawie powrotu Brazylijczyka zabrał ostatnio Gerard Pique. - Koniec końców to Neymar musi przemówić. Rozmawialiśmy z nim, ale to były tylko prywatne konwersacje. W tym przypadku to on musi podjąć decyzję o odejściu - powiedział. - Przez te wszystkie lata, które z nim spędziliśmy, wiemy, że jest niesamowity na boisku i poza nim - dodał Pique.
