https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Rzucił się pod pociąg z rozpaczy?

Marek Wojciekiewicz
Trwa czarna passa samobójstw w powiecie świeckim. W ubiegłym tygodniu pod kołami pociągu zginął 15-latek. To szósta osoba, która targnęła się na życie w ciągu ostatniego miesiąca.

Trwa czarna passa samobójstw w powiecie świeckim. W ubiegłym tygodniu pod kołami pociągu zginął 15-latek. To szósta osoba, która targnęła się na życie w ciągu ostatniego miesiąca.

<!** Image 2 align=right alt="Image 41284" sub="Maszyniści pociągów przyznają, że każde samobójstwo na torach obciąża także ich sumienie. Czasem jest im bardzo trudno otrząsnąć się z takiej tragedii">O sprawie pisaliśmy już w sobotnim „Expressie”. Przypomnijmy. W ubiegły czwartek około godziny 18.30 na moście kolejowym w Kozłowie maszynista pociągu towarowego relacji Zajączkowo-Bydgoszcz dostrzegł siedzącego na torach chłopaka. Wyhamowanie 900- tonowego kolosa było już niemożliwe. Rozpędzony pociąg przejechał chłopca. Młody człowiek zginął na miejscu.

Śmierć na torach

Przybyli na miejsce policjanci z Komendy Powiatowej w Świeciu wstępnie uznali, że było to samobójstwo. Wykluczono udział osób trzecich. Na razie nieznane są przyczyny tego desperackiego kroku. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że krótko przed śmiercią młody człowiek wysłał SMS-a do swojej sympatii. Prawdopodobnie przyczyną samobójstwa była nieszczęśliwa miłość.

<!** reklama left>To już szóste samobójstwo popełnione w naszym powiecie w ciągu ostatniego miesiąca. Każda taka tragedia, to dramat nie tylko samobójcy, ale także jego najbliższych.

Maszynista, który prowadził pociąg był trzeźwy. Jednak on też jest pośrednią ofiarą tego tragicznego zdarzenia.

- Ludzie, którzy wybierają taki rodzaj śmierci, nie zastanawiają się, że mogą w ten sposób zniszczyć życie innego człowieka - mówi Bogdan Żbikowski, który jako pomocnik maszynisty przez sześć lat jeździł na trasie Laskowice-Terespol-Czersk- -Starogard Gdański. -Wiem, o czym mówię, bo sam przez to przechodziłem. Śmierć pod pociągami, które prowadził, poniosło sześciu samobójców.

Zostają łzy i ból

- Najgorzej jest za pierwszym razem. Pamiętam kobietę, która uklękła na torach, jakieś 200 metrów przed lokomotywą. Widzieliśmy ją, włączyliśmy syreny ostrzegawcze, modliliśmy się w duchu, żeby zeszła, ale na próżno... - wspomina Bogdan Żbikowski.

Pociąg, który jedzie z szybkością 70 km na godzinę, potrzebuje ponad 600 metrów, aby zahamować.

Po każdym takim wypadku wykonuje się rutynowe czynności. Przyjeżdżają policja, prokurator, lekarz. Sprawdzają, czy maszyniści byli trzeźwi, przesłuchują świadków. Sporządzają dokładną dokumentację i zabierają ciało. Przywracany jest ruch na szlaku kolejowym. Wszystko powoli wraca do normy. Pozostają tylko łzy i niedowierzanie najbliższych.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

O
Ola
Ładnie napisany chociaż smutny artykuł
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski