https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rzeźnik w powiększeniu

Jarosław Reszka
Nakręcić sensowny horror to, moim zdaniem, większa sztuka niż np. realizacja interesującego dramatu psychologicznego czy komedii. Czy w ogóle horror może być sensowny? Tak. Bo widz nie oczekuje, by był prawdopodobny, lecz przeciwnie - by był skrajnie niezwykły, łamiący konwencjonalne sposoby straszenia. A to trudno wykoncypować i jeszcze trudniej przedstawić na ekranie.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw.jpg" >Nakręcić sensowny horror to, moim zdaniem, większa sztuka niż np. realizacja interesującego dramatu psychologicznego czy komedii. Czy w ogóle horror może być sensowny? Tak. Bo widz nie oczekuje, by był prawdopodobny, lecz przeciwnie - by był skrajnie niezwykły, łamiący konwencjonalne sposoby straszenia. A to trudno wykoncypować i jeszcze trudniej przedstawić na ekranie.

Ta sztuka w znacznym stopniu udała się japońskiemu reżyserowi Ryuhei Kitamurze w jego pierwszej amerykańskiej produkcji „Nocny pociąg z mięsem”. Japończykom generalnie horrory wychodzą lepiej niż Europejczykom i Amerykanom. Nie wiem czemu to przypisać. Tradycji „Godzilli”? A może należałoby sięgnąć jeszcze głębiej do skarbca ich kultury? Mniejsza o to. Akcja „Nocnego pociągu” nie toczy się w Tokio, lecz w Nowym Jorku, ale nie takim, jaki znamy z filmów. Dzięki fascynującym zdjęciom odnosimy wrażenie, że to sceneria ze snu. Najważniejszym jej elementem jest metro, oglądane późnym wieczorem. To tam, niczym w przedsionku piekła, rozgrywa się nierówna walka dobra ze złem. Główny bohater, Leon Kauffman, jest fotografikiem szukającym szansy na karierę. Dla niej gotów jest nadstawiać karku, krążąc nocą po mieście i ryzykownie fotografując ciemną jego stronę. Jak w „Powiększeniu” Antonioniego, pewnego razu udaje mu się zarejestrować kadr, który prawdopodobnie jest dowodem zbrodni. Postanawia pójść tym tropem, zamieniając się w prywatnego detektywa. Spotyka fascynującą postać - Mahogany’ego, za dnia rzeźnika w zakładach mięsnych, a po pracy mordercę, zabijającego i niczym woły oprawiającego ofiary rzeźnickimi narzędziami. Czytelniku, nie obawiaj się, że w ten sposób zdradzam ważną zagadkę, odbierając emocje podczas seansu. W tym horrorze rzecz nie w tym, kto zabija. O tym widz przekonuje się już po niewielu minutach. Ba, nawet to, dlaczego zabija, nie jest najważniejsze. Dominują dwa inne wątki: poszukiwania prawdy i wysiłków, by ocalić coraz bardziej pogrążającego się w niebezpiecznej misji fotografika.

<!** reklama>Czy starania ukochanej Kauffmana i jego przyjaciela okażą się skuteczne? Na to właśnie pytanie nie mogę odpowiedzieć.

Największym atutem filmu jest obsada roli seryjnego mordercy. Wyśmienicie się w niej spisał Vinnie Jones, barczysty aktor o charakterystycznej twarzy, znany z wielu pasujących do jego wyglądu wcieleń. Co ciekawe, Jones, choć pojawia się na ekranie bardzo często, wypowiada tylko jedną krótką kwestię. Jest to więc de facto rola z filmu niemego - trudna do zagrania w kolorowym i pełnym dźwięków filmie. Mądrze to Kitamura obmyślił. Milczenie rzeźnika jeszcze bardziej podkreśla jego odrębność, przynależność do odmiennego świata.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski